Internet

Nie, Hideo Kojima nie zabił japońskiego premiera

Kamil Świtalski
Nie, Hideo Kojima nie zabił japońskiego premiera
7

Po tragicznym zamachu na byłego japońskiego premiera Japonii mainstreamowe media publikowały przy wizerunku zamachowcy fotografie popularnego twórcy gier - Hideo Kojimy. Jak do tego doszło?

Jeżeli chociażby pobieżnie śledzicie informacje ze świata, to prawdopodobnie nie umknęły wam w ostatnich dniach paski informujące o postrzeleniu i śmierci byłego premiera Japonii — Shinzo Abego. Głośna sprawa, która w kraju tak (pozornie) ułożonym i spokojnym jak ten wydaje się być nie do pomyślenia. Jednak samo to tragiczne wydarzenie poza lokalną paniką i dezorientacją doprowadziła do jeszcze jednej sytuacji. Kuriozalnej - i pokazującej że we współczesnych mediach liczy się czas, a nie rzetelność. Mimo że całe zajście zostało zarejestrowane przez zgromadzone na konferencji profesjonalne kamery, ktoś rozpuścił plotkę że zamachowcem był Hideo Kojima. Jeden z najbardziej rozpoznwawalnych japońskich twórców gier, ojciec m.in. serii Metal Gear Solid czy Death Stranding.

Źródło: Instagram @hideo_kojima

Był to, rzecz jasna, fake news — i to niezwykle prosty do zweryfikowania. Wizerunek zamachowca (choć w maseczce) w mig obiegł internet. Zdjęć samego Hideo Kojimy jest w sieci pod dostatkiem. Wystarczyło przyjrzeć się im bliżej, sprawdzić więcej niż tylko jeden wpis trolla na (nie)sławnym forum 4chan (tym samym, które kipi hejtem do tego stopnia, że trenowana tam sztuczna inteligencja potrafi jedynie siać nienawiść). Na wzmocnienie przekazu, pierwszą odpowiedzią pod wpisem jest zestaw zdjęć Kojimy w podróży - a to z radziecką czapką uszanką, a to z wizerunkiem Che Guevary. No i się zaczęło. Mainstreamowe media z całego świata podchwyciły temat i publikowały wizerunek Hideo Kojimy jako zamachowca, który śmiertelnie postrzelił Shizo Abego. Taki przekaz trafił m.in. do greckich oraz irańskich materiałów. Nie trzeba też było długo czekać na to, by internauci zareagowali i próbowali wyprostować te informacje — ale mleko się juz rozlało. Oliwy do ognia dodały jeszcze wpisy polityków — m.in. Damiena Rieu, który reprezentując mocno prawicowe poglądy dodał na swoim Twitterze zdjęcie z wizerunkiem projektanta gier i podpisem który można by przetłumaczyć jako "lewactwo zabija".

Po tym kiedy informacje zostały naprostowane, polityk przeprosił Kojimę i napisał wprost, że był naiwny i potraktował internetowy żart za zweryfikowaną informację. Po tym kiedy i sprawie zrobiło się głośno, także wspomniane media zaczęły podmieniać obrazki, ale.... no właśnie, mleko się już rozlało. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że Hideo Kojima poczuł się urażony. Na oficjalnym koncie twitterowym jego studia czytamy:

#KojimaProductions zdecydowanie potępia rozpowszechnianie fake newsów i plotek przekazujących fałszywe informacje. Nie tolerujemy takich zniesławień i w niektórych przypadkach rozważymy podjęcie działań prawnych.

Takie podejście nikogo raczej dziwić nie powinno — i szczerze mówiąc, bardziej bym się zastanawiał co poszło nie tak, gdyby Hideo Kojima postanowił NIE podejmować żadnych kroków prawnych związanych z tym zniesławieniem. Pytanie tylko kogo zdecyduje się pociągnąć do odpowiedzialności?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu