Kryptowaluty

Pozew na milion dolarów za małpę w dziecięcym czepku. Afery z NFT to inny wymiar

Kacper Cembrowski
Pozew na milion dolarów za małpę w dziecięcym czepku. Afery z NFT to inny wymiar

NFT tworzy naprawdę ciekawe dramy. Tym razem tokeny oparte na blockchainie sprawiły, że pojawił się pozew, opiewający na milion dolarów, za… małpę w dziecięcym czepku.

NFT wchodzi na drogę sądową. Na szali milion dolarów

O co dokładnie chodzi? Trader NFT z Teksasu, Timothy McKimmy, złożył pozew przeciwko platformie OpenSea, będąc przekonanym, że firma ukradła wizerunek avatara z niesamowicie popularnej kolekcji Bored Ape Yacht Club z jego portfela kryptowalut. Mężczyzna nie tylko chce odzyskać swoją małpę, ale oczekuje również miliona dolarów odszkodowania.

McKimmy postanowił wejść na drogę sądową z OpenSea, składając pozew w Amerykańskim Sądzie Okręgowym Południowego Teksasu. Mężczyzna uważa, że platforma doskonale wiedziała o lukach w swoich zabezpieczeniach i zaznacza, że jego małpa w dziecięcym czepku (mowa dokładnie o NFT Bored Ape #3475) ma niesamowitą wartość.

”Własność” tokenów NFT, czyli temat rzeka

I tutaj zaczyna się główny problem, czyli określenie wartości internetowego obrazka w blockchainie. Do jakiego rodzaju własności może mieć prawo ktoś, kto ma zarejestrowane pokwitowanie w cyfrowej architekturze? W pozwie możemy przeczytać:

Luka w zabezpieczeniach pozwanego umożliwiła stronie zewnętrznej nielegalnie wejść za pomocą kodu OpenSea i uzyskać dostęp do portfela NFT, w celu wystawienia i sprzedaży Bored Ape za dosłownie ułamek wartości (ok. 0,01 ETH). Zasadniczo luki w OpenSea pozwoliły innym wejść przez kod i wymusić umieszczenie NFT na liście.

Małpa w błękitnym czepku dziecka warta więcej niż małpa Justina Biebera

McKimmy zaznacza, że jego małpa ma mnóstwo wyjątkowych elementów, które podkreślają rzadkość tego avatara. Poza dziecięcym czepkiem, są to między innymi: złoty kolczyk, wełniany golf i okulary przeciwsłoneczne. Mężczyzna tłumaczy, że rzadkie cechy wyglądu znacznie zwiększają wartość NFT. Małpa o którą jest tyle afery zawiera błękitny dziecięcy czepek, który ma tylko 2% avatarów z całej kolekcji, liczącej w sumie 10 tysięcy obrazków. W dodatku tło avatara to kolor nazywany “wojskową zielenią” i takim rarytasem może pochwalić się tylko 12% avatarów.

W kwestii rzadkości kolekcji Bored Ape Yacht Club, McKimmy odwołał się również do NFT zakupionego przez Justina Biebera:

Na przykład Justin Bieber kupił Bored Ape #3001 za 500 ETH, czyli 1,3 miliona dolarów w momencie transakcji. Bored Ape Biebera ma wynik rzadkości wynoszący tylko 53,66 i ranking rzadkości #9777. Z kolei Bored Ape powoda ma wynik 138,52 i ranking rzadkości #1392. Znajduje się w 14% rzadkości i jest znacznie rzadszy niż Bieber. Tak więc wartość Bored Ape powoda jest prawdopodobnie liczona w milionach dolarów i rośnie z każdym dniem.

Argumentacja wydaje się całkiem logiczna, gdyby nie fakt, że internauci postanowili przyjrzeć się głębiej całej sprawie. Jak się okazało, transakcja dokonana przez Biebera może być “fałszywa” - na niedługo przed zakupieniem swojej małpy, celebryta otrzymał ogromną wpłatę Etherum do swojego portfela kryptowalut. Niewykluczone więc, że jest to wyłącznie promocja kolekcji NFT wśród gwiazd.

Unsplash @Kanchanara

McKimmy faktycznie jest ofiarą, czy to jeden wielki przekręt? Niejasności w pozwie

Skradziona małpa McKimmy'ego jest obecnie wyceniana jest na OpenSea na 225 Etherum, czyli około prawie 568 tysięcy dolarów amerykańskich po obecnych cenach kryptowaluty. Mężczyzna poza odzyskaniem swojego NFT liczy na solidne odszkodowanie. Ciężko jednak stwierdzić, czy operacja ma szanse powodzenia - kwestia “własności” jest tutaj głównym aspektem rozpatrzenia pozwu, chociaż sporo też zależy od tego, czy OpenSea zdawało sobie sprawę z luk w swoim kodzie.

Co ciekawe - jak zauważył Matt Novak z Gizmodo, w pozwie źle zapisane jest imię mężczyzny. Zamiast Timothy McKimmy, widnieje Timoty McKimmy. Czyżby był to jeden wielki przekręt i próba szybkiego wzbogacenia się lub nagła reakcja na nieudaną inwestycję? Czas pokaże.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu