Czekacie na plany z reklamami dla Netflix, które mają być nieco tańsze od obecnych opcji? Nie mam dobrych wiadomości — już teraz twórcy platformy przyznają, że będzie uboższy w treści - przynajmniej na starcie.
Netflix przez lata wzbraniał się przed tańszymi planami dla użytkowników, które atakowałyby ich reklamami. Nie dziwię się - po moich doświadczeniach sprzed lat z Hulu nie wyobrażam sobie powracać do usługi za którą nie dość że trzeba zapłacić, to jeszcze dodatkowo trzeba tracić czas na kilka bloków reklam przerywających seans każdego odcinka. Mimo wszystko wyniki za pierwszy kwartał 2022 okazały się na tyle niezadowalające, że firma postanowiła coś z tym zrobić by zadowolić inwestorów (Q2 zresztą też nie jest lepszy, platforma miała stracić ponad 1,3 miliona użytkowników samych Stanach Zjednoczonych i Kanadzie). Stąd pomysł na sporo zmian w płatnej ofercie. Nie tylko związanej z nowymi planami, ale także "uszczelnieniem" płatności dla netfliksowych rodzinek. Od kilku miesięcy trwa już test związany z wyższymi opłatami dla ludzi współdzielących konta. Wczoraj usłyszęliśmy też, że Netflix będzie chciał dodawać różne domostwa — i dodatkowo za to kasować. Ale na tym jeszcze nie koniec...
Netflix z reklamami zaoferuje inną, biedniejszą, ofertę programową niż droższe abonamenty
Podczas wywiadu z okazji finansowych podsumowań drugiego kwartału, przedstawiciele przyznali wprost że decydując się na nadchodzący, najtańszy, plan z reklamami — użytkownicy będą musieli się pogodzić z tym, że ich oferta będzie biedniejsza od tej, która trafia do użytkowników decydujących się płacić za droższe plany premium na platformie. Wszystko to przez zawirowania z licencjami i konieczność wynegocjowania nowych umów z właścicielami praw do poszczególnych produkcji. Jak przyznał CEO Netflixa Ted Sarandos, pracują nad tym, by w przyszłości takich rzeczy nie było:
Są pewne rzeczy, których nie ma - o których rozmawiamy ze studiami - ale gdybyśmy uruchomili produkt dzisiaj, członkowie w wariancie reklamowym mieliby wspaniałe doświadczenie. Niektórych dodatkowych treści będzie brakować, ale na pewno nie wszystkich, ale nie sądzimy, że jest to istotny problem dla biznesu.
Świetnie. Nie dość, że gorzej, to jeszcze biedniej - no ale przynajmniej taniej
Fenomen popularności Netflixa w ostatnich latach jest dla mnie zagadką nie z tej ziemi. Z jednej strony - katalog jest naprawdę obszerny, ale w tym oceanie rozmaitości coraz trudniej znaleźć jakościowe treści. Netflix Originals to w dużej mierze masówka klasy C, raz na kilka miesięcy przeplatana jakimiś perełkami dla których warto odświeżyć abonament. Mocna strona a początków Netflixa w Polsce — czyli tytuły na licencji — w dużej mierze zniknęły z tamtejszego katalogu, kiedy przybyło usług VOD, ich właściciele zadbali o to by klasyka trafiła do ich oferty. Więc i ten argument poszedł w zapomnienie. Największą kartą przetargową wydaje się w obliczu tego wszystkiego być tani abonament gdy współdzielimy go z rodziną i znajomymi — wówczas najdroższy plan podzielony na 4 ekrany daje nam 15 złotych miesięcznie. A nie jest tajemnicą, że wielu jeszcze bardziej się w tym rozdrabnia. I może wtedy to ma sens, ale jeżeli z kilku złotych zrobi się kilkadziesiąt — wątpię czy będą patrzeć na platformę równie przychylnym okiem. Zwłaszcza że konkurencja nie śpi, a wręcz przeciwnie. Z każdym rokiem jest coraz bardziej zawzięta.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu