Kosmos

Zdjęcie Neptuna z teleskopu Webba wycina z butów. Tak go jeszcze nie podglądaliśmy

Krzysztof Kurdyła
Zdjęcie Neptuna z teleskopu Webba wycina z butów. Tak go jeszcze nie podglądaliśmy
Reklama

To, że teleskop Webba zmieni nasze postrzeganie wszechświata był pewne. Wiedzieliśmy, że jeśli ruszy, otrzymamy zdjęcia rejonów dotychczas dla nas niedostępnych. Ale to, jak JWST pokazuje nam planety naszego układu jest zaskakujące. Po Jowiszu i Marsie przyszła kolej na Neptuna.

Neptun inaczej

Zdjęcia ostatniej z planet naszego układu słonecznego zrobiono za pośrednictwem instrumentu NIRCam, który zbiera dane w zakresie bliskiej podczerwieni, czyli tuż „pod” widzialnym spektrum promieniowania elektromagnetycznego. Jest to więc obraz w fałszywych kolorach, nie zobaczymy na nim charakterystycznej niebieskiej barwy tej planety.

Reklama

Nie ma jednak czego żałować, obraz wygenerowany przez JWST jest po prostu niesamowity. Widzimy na nim wyraźnie cały układ Neptuna, z wyraźnie widocznymi w tym zakresie pierścieniami i 7 z 14 księżyców tej planety. Szczególne wrażenie, robi największy z nich, czyli Tryton, którego rozbłyski zdradzają jednocześnie pochodzenie zdjęcia poprzez charakterystyczne zniekształcenia dyfrakcyjne. Jego duża jasność spowodowana jest tym, że zestalony na jego  powierzchni azot odbija znaczną część promieniowania.

Sama planeta wydaje się dość ciemna, wszystko przez to, że fale o długości 0,6 do 5 mikronów są dobrze pochłaniane przez znajdujący się w atmosferze tej planety metan. Jednocześnie znacznie lepiej widoczne są chmury lodu metanowego, krążące w górnych partiach atmosfery. Zdjęcie z Webba ujawnia też ciekawe struktury, zapewne chmur metanowych wokół niewidocznego, ze względu ustawienie planety, bieguna północnego.

Planetarny Webb

Choć Webb jest przeznaczony raczej do badania dalekich rejonów kosmosu, a dla planetologów jest szansą na znacznie dokładniejsze analizy dotyczące egzoplanet, naukowcy go starają się od czasu do czasu pokazać za jego pośrednictwem inny obraz naszego Układu Słonecznego.

Całkiem niedawno mogliśmy zobaczyć  znacznie mniej spektakularny obraz najbardziej interesującej ludzkość planety, czyli Marsa. Ze względu na jej bliskość, okrążający punkt libracyjny L2 układu Słońce-Ziemia JWST musi używać bardzo krótkich czasów ekspozycji, żeby obrazy nie zostały „prześwietlone”. Taki obraz Marsa ma jednak sporą wartość naukową. Naukowcy zamierzają cyklicznie badać tę planetę, aby lepiej poznać procesy rządzące temperaturą jego atmosfery i powierzchni.

Pierwszą planetą pokazaną przez JWST był z kolei Jowisz i jego zdjęcie wizualnie było co najmniej tak samo spektakularne, jak omawiany tu Neptun. Także tam wyraźniej mogliśmy dostrzec pierścienie tej planety, zorze polarne, a także rozpoznać dwa mniejsze księżyce. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak czekać na kolejne efektowne zdjęcia, a w kolejce czekają jeszcze Saturn oraz Uran. Szczególnie widok tego ostatniego, z racji znacznie mniejszej ilości dobrych zdjęć, zapowiada się bardzo ciekawie.

Sukces JWST

Choć zdjęcia z tego obserwatorium spływają relatywnie rzadko, każde z nich jest wielkim wydarzeniem dla fanów astronomii. Podobny zachwyt czują też naukowcy, którzy potrafią wycisnąć z Webba znacznie więcej danych, a ich jakość przekracza ich początkowe oczekiwania. Choć projekt kosztował krocie, a oczekiwanie na jego start i rozwinięcie się mogło przyprawić o zawał serca, JWST spłaca w najlepszy z możliwych sposobów każdego wydanego na ten projekt centa.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama