W najnowszym Androidzie Google zdecydowało się zająć czasem pracy na jednym ładowaniu. Oto, jak go wydłużyli.
Nawet trzy godziny więcej na jednym ładowaniu. O tej zmianie w smartfonach wie niewielu
Nasze smartfony z roku na rok stają się coraz mocniejsze. Procesory wykonane w coraz nowszych technologiach litograficznych mogą dziś pochwalić się mocą, której jeszcze nie dawno nie miały pełnoprawne pecety. To jednak sprawia, że dziś użytkownicy muszą też mierzyć się z innymi zjawiskami, jak duże nagrzewanie się sprzętów czy krótki czas pracy na jednym ładowaniu.
O ile bowiem baterie urosły i dziś 5000 mAh powinno wystarczyć na cały dzień pracy, tak coraz mocniejsze SoC potrafią w czasie pracy na pełnych obrotach mieć bardzo duże zapotrzebowanie na energię. Dlatego chociażby najnowszy Snapdragon musi być testowany z ogniwami 5500 i 6000 mAh, właśnie ze względu na to, ile prądu zużywa.
Czy to oznacza, że w kolejnych latach wrócimy do czasów, w których będziemy musieli doładowywać smartfony w trakcie dnia? Być może nie będzie takiej potrzeby, ponieważ, jak pokazało Apple, bardzo dużo w tej kwestii zależy od optymalizacji samego oprogramowania. W przypadku Androida za jego rozwój odpowiada Google, a tak się składa, że w kolejnej wersji systemu mają nastąpić spore zmiany związane właśnie z czasem pracy na baterii.
Plus 3 godziny działania. Co się zmieni w Androidzie 15?
Podczas swojej konferencji I/O Google ujawniło wiele, jeżeli chodzi o funkcje nowego Androida. Jednak wiadomo, że nowy system będzie zawierał wiele innych elementów, które nie zawsze mają swoją marketingową nazwę, a które równie mocno wpływają na pozytywne doświadczenia użytkowników smartfonów. Jeden z nich dotyka kwestii tego, jak urządzenia zarządzają energią baterii.
Jak wiemy, jeżeli nie używamy naszego smartfona do żadnych wymagających zadań, ten przechodzi w tryb oszczędzania energii. Dzieje się to, kiedy telefon znajduje się w naszej kieszeni, albo - kiedy w nocy leży obok naszego łóżka. To, jak telefon wtedy zarządza energią, jest kluczowe, jeżeli chodzi o to, jak często musimy sięgać po ładowarkę.
Jak się okazuje, w Androidzie 15 nastąpi zmiana, która sprawi, że tryb oszczędzania energii będzie uruchamiał się o 50 proc. szybciej niż w przypadku Androida 14, co, według testów Google na urządzeniach różnych producentów przełożyło się na dodatkowe trzy godziny pracy smartfonów pomiędzy ładowaniami.
Naturalnie nie wiemy, jak wygląda "normalne używanie" smartfona podczas testów u producenta, ale na pewno zmiany mające na celu wydłużenia czasu pracy na jednym ładowaniu trzeba przyjąć z otwartymi ramionami. Często bowiem trzy dodatkowe godziny mogą okazać się kluczowe, jeżeli chodzi o to, czy telefon nie rozładuje się nam w nocy (i nie usłyszymy budzika), czy też - gdy jesteśmy na mieście i musimy się z kimś pilnie skontaktować bądź skorzystać z nawigacji.
Warto więc w tym roku czekać na Androida 15, ponieważ oprócz ulepszonej żywotności baterii przynosi on wiele ciekawych funkcji. Na pokładzie są przede wszystkim przemodelowane widgety i ekran blokady, wsparcie dla połączeń satelitarnych, zwiększone bezpieczeństwo systemu przez kwarantanne aplikacji czy ochrona polegająca na automatycznym zablokowaniu smartfona, jeżeli ten wykryje, że został skradziony.
Klasycznie Android 15 zostanie wypuszczony w okolicach sierpnia 2024 roku, jednak jego implementacja z pewnością będzie zależała od tego, jak szybko z adaptacją uwiną się producenci. To może potrać kilka tygodni, albo nawet miesięcy, zależnie od tego jak nowy i jak drogi telefon mamy, a patrząc na to, jakie urządzenia są na rynku, dla większości użytkowników jedyną szansą na Androida 15 będzie... kupno nowego smartfona.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu