Naukowcy dokonali odkrycia tam, gdzie się go w ogóle nie spodziewano. Daleko przy najchłodniejszej planecie naszego systemu, może się kryć nawet życie, bo wszystko wskazuje na to, że mogą być ku temu sprzyjające warunki.
Trwająca misja sondy Clipper, da nam niebawem potwierdzenie czy na księżycu Jowisza jest rzeczywiście woda. Składnik tak istotny dla naszej planety, że jak już gdzieś szukać życia, to najlepiej tam, gdzie on się znajduje. Z tego powodu naukowcy nieprzerwanie przeszukują kosmos i dodają kolejnych, potencjalnych kandydatów.
Kolejny księżyc z szansą na życie
W naszym Układzie Słonecznym mamy już podejrzenia co do kilku ciał niebieskich, że pod ich powierzchnią może się kryć woda. W dużej mierze tak samo jak Europa i Enceladus krążą one wokół gazowych gigantów. Do tej listy dołączy teraz kolejna pozycja, która została uchwycona przez starusieńką, ale jak widać sprawną sondę Voyager 2.
Naukowcy tym razem wzięli pod lupę najchłodniejszą z planet w naszym systemie — Uran. Wokół niej właśnie orbituje Miranda, księżyc ten jest skuty grubą warstwą lodu, która sugeruje, że na jego powierzchni był niegdyś ogromny ocean. Co więcej, pod jego skorupą, mogą wciąż się skrywać pokłady płynnej wody.
Stary, ale jary Voyager 2
Zdjęcia, które dostarczyła sonda kosmiczna powstały, gdy ta mijała Mirandę w 1986 roku. To właśnie wtedy udało się uchwycić południową część księżyca i zaprezentować jego geologiczne zróżnicowanie od ostrych skarp kanionów (głębszych nawet dwanaście razy bardziej od Wielkiego Kanionu w Ameryce) po kratery, pamiątki po zderzeniach z meteorytami.
Obrobieniem danych zajmują się badacze tacy jak Tom Nordheim, naukowiec skupiony na poznawaniu planet w Laboratorium Fizyki Stosowanej Johna Hopkinsa. W odpowiedzi na trwające od lat spory w środowisku naukowym chciał wyjaśnić dziwną strukturę powierzchni księżyca, więc przy pomocy inżynierii odwrotnej był w stanie określić przyczyny, które doprowadziły do takiego, nie innego wyglądu Mirandy.
Jego zespół zmapował różnorodne cechy powierzchni księżyca, włączającw to wszystkie uskoki i pęknięcia zarejestrowane na zdjęciach przesłanych przez Voyagera. Przy ich pomocy stworzyli model 3D, który już na komputerze został wykorzystany do stworzenia symulacji potencjalnych okoliczności, które by uchyliły rąbki tajemnic z przeszłości naturalnego satelity.
Nie tego się spodziewali dowiedzieć
Miranda jest starym i drobnym księżycem, naukowcy już dawno uznali, że najpewniej już dawno wytraciły się resztki ciepła obecne po jego powstaniu. Spodziewano się, że jest po prostu twardą bryłą lodu krążącą wokół swojej planety. Zaledwie garstka badaczy wierzyła, że może skrywać więcej tajemnic, niż się to wydawało.
"Znalezienie dowodu na istnienie oceanu na tak małym obiekcie jak Miranda, jest niesamowicie zaskakujące", skomentował sam Tom Nordheim
A jednak, w trakcie analizy utworzonego modelu, wywnioskowali kto, a raczej co jest winne pęknięciom widocznym na powierzchni. Głęboko pod 30 kilometrami lodowej skorupy może się znajdować ocean, który niegdyś mógł być głęboki nawet na 100 kilometrów. Co jest naprawdę imponujące, biorąc pod uwagę, że promień Mirandy to zaledwie około 235. kilometrów.
"Pozwala to skonstruować opowieść na temat niektórych z księżyców Urana, które mogą być bardzo interesujące — może tam być kilka wodnych światów orbitujących wokół jednej z najodleglejszych planet naszego Układu Słonecznego, co jest jednocześnie fascynujące i dziwaczne", kontynuował Nordheim
Reklama
Jeżeli tam to działa, to może prawie wszędzie
Podobnie jak w przypadku Europy tak i tutaj hipoteza została zbudowana wokół oddziaływania na siebie Mirandy z innymi księżycami Urana. Ciągłe oddziaływanie grawitacji i proces "rozciągania" i "kurczenia się" powodował powstawanie tarć tworzących na tyle silną energię, że była w stanie utrzymać centrum satelity w cieple. Jest to sytuacja, która może się powtórzyć w zasadzie wszędzie tam, gdzie są odpowiednie warunki do wpływy grawitacji. Co czyni zaglądanie w najodleglejsze zakątki wszechświata, jeszcze bardziej interesującym.
Źródło: APL
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu