Od chwili, gdy o druku 3D zrobiło się głośno i przedstawiano jego zastosowania w różnych dziedzinach naszego życia, pojawiał się w tym strumieniu info...
Od chwili, gdy o druku 3D zrobiło się głośno i przedstawiano jego zastosowania w różnych dziedzinach naszego życia, pojawiał się w tym strumieniu informacyjnym wątek kosmosu. Przekonywano, że wykorzystanie trójwymiarowego druku może znacznie ułatwić podbój przestrzeni kosmicznej. Do tej pory były to teoretyczne rozważania. W końcu przyszedł czas na praktykę.
Zagadnienie druku 3D pojawiało się na AW niejednokrotnie i w różnych kontekstach. To jedna z technologii przyszłości, która powinna niebawem zawitać pod nasze strzechy. Drukarki nie będą jednak wykorzystywane wyłącznie do produkcji kubków czy zabawek, ewentualnie części zamiennych dla AGD. Ten sprzęt ma trafić do przemysłu motoryzacyjnego, spożywczego, a nawet budowlanego. Powinien też pomóc w eksploracji kosmosu. Pojawiały się już wizje budowy bazy księżycowej czy marsjańskiej przy wykorzystaniu druku 3D, wspominano o posiłkach, które astronauci mieliby sobie drukować. Na to przyjdzie jeszcze czas. Póki co trzeba wykonać podstawowe kroki i sprawdzić, jak drukarki 3D sprawują się poza Ziemią.
Kilka miesięcy temu na Międzynarodową Stację Kosmiczną dostarczono (warto dodać, że dokonał tego SpaceX) drukarkę 3D. Sprzęt czekał cierpliwie na swoje pięć minut, ponieważ załoga musiała się uporać z innymi zadaniami. W końcu jednak zabrano się za testy urządzenia. W połowie listopada sprzęt zainstalowano i sprawdzono czy działa. Kilka dni temu drukarce wydano komendę, by wydrukowała pierwszy przedmiot. Powstała plastikowa plakietka z napisami Made in Space (nazwa producenta drukarki) oraz NASA.
Po raz pierwszy wykorzystano technologię druku 3D w kosmosie. Niektórzy idą krok dalej i zauważają, że to pierwszy obiekt w pełni stworzony poza Ziemią, a nawet przykład teleportacji. Komenda pochodziła z Ziemi, a przedmiot pojawił się w Stacji Kosmicznej. Lekka przesada, ale nie zmienia to faktu, iż wydarzyło się coś dużego. A to dopiero początek. Drukarka ma wykonać szereg innych przedmiotów, które wrócą na Ziemię, by naukowcy mogli tu określić, jak na druk wpłynęła przestrzeń kosmiczna, np. stan nieważkości. Z pewnością będzie co badać i zakładam, że specjaliści na Ziemi czekają już na próbki.
Eksperymenty w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mają dostarczyć informacji, dzięki którym stworzona zostanie kolejna, lepsza drukarka. Ten sprzęt trafi już na stałe ma Stację. Jakie mogą z tego płynąc korzyści? Po pierwsze, możliwe będą dalsze eksperymenty – wiele firm i instytucji zapewne sporo by dało za możliwość testowania druku 3D w kosmosie. Po drugie, skorzysta sam przemysł kosmiczny. Astronauci będą mogli samodzielnie wykonywać sporo przedmiotów, np. części zamienne i narzędzia, zmniejszy się uzależnienie od dostaw z Ziemi. To oznacza m.in. przyspieszenie prac i spadek kosztów.
Jeśli człowiek ma kiedyś oddalić się od Ziemi na większą odległość, a takie wizje snuje m.in. szef SpaceX, Elon Musk, to musi stworzyć rozwiązania, które uniezależnią go od błękitnej planety. Jednym z nich będzie pewnie doprowadzenie do perfekcji i wysokiego stopnia zaawansowania druku 3D. Nim do tego dojdzie, upłynie jeszcze sporo czasu, ale od czegoś trzeba zacząć. Kilka dni temu wykonano naprawdę ważny krok na drodze do eksploracji przestrzeni kosmicznej i zdecydowanie jest o czym mówić.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu