Po co są przepisy? Część osób odpowie, że po to, by je łamać - przykładów nie brakuje w Polsce, jednym z nich są nasze drogi. Można apelować do kierow...
Po co są przepisy? Część osób odpowie, że po to, by je łamać - przykładów nie brakuje w Polsce, jednym z nich są nasze drogi. Można apelować do kierowców, by zwolnili, by nie szarżowali w miastach czy na zakrętach, by bardziej uważali, można zaostrzać kary i ścigać niesfornych uczestników ruchu drogowego, a oni i tak będą robić swoje. Wystarczy wspomnieć o komórkach, które chyba są przyklejone do rąk niektórych rodaków siedzących za kółkiem.
Od rana w mediach powtarzana jest informacja dotycząca kierowców ukaranych za rozmowę przez telefon podczas jazdy. W ubiegłym roku było ich w Polsce 120 tysięcy, a to w porównaniu z rokiem 2013 oznacza wzrost o 1/3. Możliwe, że w tym roku wynik będzie jeszcze wyższy, bo początek roku przyniósł już sporo takich przypadków. Niestety, tym rekordem trudno się chwalić, bo mowa o braku poszanowania dla prawa i stwarzaniu zagrożenia nie tylko dla siebie, ale też dla innych uczestników uchu drogowego: kierowców, pasażerów, rowerzystów, pieszych - każdy może ucierpieć przez osobę, która zamiast na prowadzeniu skupia się na wybieraniu numeru na ekranie komórki.
Ktoś może powiedzieć/napisać, że trudno szanować złe przepisy - przecież problem nie są tu kierowcy łamiący prawo, lecz samo prawo. Pewien jutuber wykazał już, że przepis jest głupi, bo mówił do wafelka i policjanci niewiele mogli mu zrobić. A za komórkę dostałby mandat. Nie jestem jednak pewien, czy batonik często odpowiada, chce, by coś na nim napisano, zadaje pytania i skupia na sobie taką uwagę, jak telefon. Jeżeli ktoś stwierdza, że tak, to trudno będzie go przekonać, że komórka w ręce kierowcy jednak jest problemem.
Najbardziej zastanawia mnie w tej sprawie jedna kwestia: dlaczego ludzie nie korzystają z rozwiązań, jakie dają im dzisiaj telefony i samochody? Przecież producenci jednych i drugich umożliwiają prowadzenie samochodu bez konieczność trzymania telefonu w ręce. Po co są te zestawy głośnomówiące? Firmy IT tworzą asystentów głosowych, koncerny motoryzacyjne zaczynają wypuszczać na drogi jeżdżące komputery, a polski kierowca musi mieć telefon w ręce. Gdy wspomniane rozwiązania staną się naprawdę powszechne i trudno będzie z nich nie korzystać, to uczestniczy ruchu drogowego w naszym kraju nadal będą cierpieć na syndrom komórki przyklejonej do dłoni?
Naprawdę mnie to dziwi. Czy to zachowanie wynika z niewiedzy? Nie potrafią skorzystać z odpowiedniej opcji czy po prostu im się nie chce? A może ktoś uważa, że to niewygodne albo mało atrakcyjne? Przecież fajnie pokazać się w drogim samochodzie z drogim telefonem przy twarzy - bo inny kierowca mógłby pomyśleć, że w tej furze nie ma flagowca. A przecież jest: o, tu mam, patrzcie ludziska. Jedyne sensowne wyjaśnienie w tym przypadku jest takie, że mnóstwo kierowców nadal korzysta z telefonów samochodowych i te modele po prostu wymagają trzymania słuchawki przy uchu - żadna opcja bezprzewodowa i głośnomówiąca nie wchodzi w grę.
Autonomiczne samochody stają się naprawdę słusznym rozwiązaniem...
Foto: Close-up Of Man Using Gps Navigation In Cellphone While Driving Car via Shutterstock
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu