Chociaż po polskich i światowych drogach jeździ coraz więcej aut elektrycznych, to nadal jest ich mało. Producenci szukają sposób na ich rozpowszechnienie.
Największe problemy aut elektrycznych to mały zasięg i długi czas ładowania: producenci już szukają rozwiązania
Samochody elektryczne zaczynają coraz mocniej zdobywać światowe rynki. Do Polski moda na elektryki jeszcze nie dotarła i dotychczasowe roczne wyniki sprzedażowe zamykały się maksymalnie w liczbie kilkuset sztuk. Na takie dane składa się wiele czynników. Już teraz wielu producentów i koncernów samochodowych szuka rozwiązań, które miałyby znacząco wpłynąć na sprzedaż tych ekologicznych pojazdów – również ciężarowych. Czy w najbliższych latach możemy spodziewać się znaczącego wzrostu liczby aut elektrycznych na polskich i światowych drogach?
Największe problemy aut elektrycznych: bariery technologiczne
Chociaż oferta samochodów elektrycznych staje się coraz powszechniejsza i szersza, to nadal posiadają one wiele barier, które uniemożliwiają równą walkę o klienta z pojazdami posiadającymi spalinowe źródła napędu. Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar wynika, że w pierwszych czterech miesiącach bieżącego roku w Polsce zarejestrowano jedynie 213 elektrycznych aut – stanowi to zaledwie 0,1% ogólnej sprzedaży samochodów osobowych w Polsce. Na tak niską sprzedaż duży wpływ ma kilka barier. Głównie mamy tutaj na myśli technologię oraz finanse.
Obecnie by stać się właścicielem samochodu elektrycznego w Polsce, trzeba liczyć się z wydatkiem około 150 000 zł. Oczywiście są także tańsze propozycje, lecz te są tak projektowane, że ich użytkowanie jest mocno ograniczone m.in. ze względu na warunki atmosferyczne. Jednak skupiając się na „całorocznych” produktach, problem zaczyna się pojawiać m.in. w kwestii małego zasięgu (zwykle na jednym cyklu możemy przejechać maksymalnie około 200 km) oraz na długim czasie ładowania baterii (nawet jeśli korzystamy z tzw. szybkich stacji ładowania, czas napełnienia akumulatorów to około 2-3 godzin, gdzie zwykle na stacjach benzynowych spędzamy około kilkunastu minut). W tej kwestii pomijamy już małą liczbę stacji ładowania. Dlatego też producenci szukają już rozwiązań, które pozwolą na skuteczne wyeliminowanie tych barier.
Największe problemy aut elektrycznych: znajdą się rozwiązania?
Na dzień dzisiejszy faworyzowane są dwa sposoby na rozbudowanie zasięgu aut elektrycznych oraz skrócenie czasu ładowania. Wystarczy wspomnieć, że w nowym Porsche Mission-E, które zadebiutuje pod koniec 2019 roku zostanie zastosowana instalacja pozwalająca na naładowanie baterii w zaledwie kilkanaście minut – pracować ma ona przy napięciu nawet 800V! Dla lepszego zobrazowania podamy, że zapewnienie zasięgu 100 km w elektrycznym Porsche ma potrwać zaledwie 4 minuty! Dodatkowo pojawi się możliwość ładowania auta poprzez indukcyjne ładowarki umieszczone m.in. w podłodze garażu.
Drugą możliwością zwiększenia zasięgu aut elektrycznych i skrócenie czasu ładowania auta elektrycznego może być elektryfikacja dróg. Na mapie światowych dróg możemy już znaleźć przykładowe odcinki, gdzie można swobodnie poruszać się elektrycznymi pojazdami, równocześnie korzystając z infrastruktury dostarczającej energię elektryczną. Takie drogi powstały m.in. w okolicach Sztokholmu oraz miejscowości Gävle. W pierwszym wypadku obok drogi ustawiono rząd słupów do których przyczepiono trakcję elektryczną z której przy pomocy pantografów pobierana jest energia elektryczna. W drugim w nawierzchni zainstalowano specjalną szynę z której pobierany Est prąd przez specjalny pobierak zainstalowany w podwoziu pojazdu.
Te przykłady umożliwiają rozwój elektrycznych samochodów, jednak podejrzewamy, że do czasu kiedy producenci nie zaczną stosować innych baterii (stanowiących lwią część kosztów zakupu auta elektrycznego) nie ma co liczyć na znaczny rozwój tej gałęzi rynku samochodowego.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu