Felietony

Najlżejszy smartfon świata - kolejna odsłona wyścigu producentów

Maciej Sikorski
Najlżejszy smartfon świata - kolejna odsłona wyścigu producentów
16

Bicia rekordów ciąg dalszy. Producenci smartfonów (ale dotyczy to również innych urządzeń mobilnych) podkręcają różne parametry w sprzęcie, by zwrócić na nie uwagę mediów i klientów. Telefon można powiększyć, odchudzić, wyposażyć w bogaty pakiet dodatków – możliwości całkiem sporo. Jedną z nich stan...

Bicia rekordów ciąg dalszy. Producenci smartfonów (ale dotyczy to również innych urządzeń mobilnych) podkręcają różne parametry w sprzęcie, by zwrócić na nie uwagę mediów i klientów. Telefon można powiększyć, odchudzić, wyposażyć w bogaty pakiet dodatków – możliwości całkiem sporo. Jedną z nich stanowi odciążenie urządzenia. Niedługo ma być pobity kolejny rekord na tym polu. Ile będzie ważył najlżejszy smartfon świata?

Stosunkowo często piszemy o odchudzaniu smartfonów – producenci od paru lat próbują wybić się na sloganie „najcieńszy smartfon świata”. Kolejne rekordy nie są bite w sposób spektakularny, bo mowa o ułamkach milimetra. Przeskok z wyniku 6,5 mm na 6,4 mm może robić spore wrażenie na smartfonowych geekach, ale szeregowy klient z pewnością tego nie zauważy. Różnicy nie zrobi mu pewnie nawet kilka milimetrów w jedną lub w drugą stronę. Na nieszczęście producentów to źródełko zaczyna wysychać. Po pierwsze, zaczyna się przejadać, po drugie, przy dzisiejszych technologiach trudno zejść niżej pod względem grubości sprzętu. Co dalej? Można pokombinować z wagą urządzenia.

Ten element specyfikacji nie jest jakoś szczególnie eksponowany przez firmy – zazwyczaj pojawia się gdzieś na szarym końcu, bo co to za różnica czy sprzęt waży 120 czy 140 g? Możliwe, że niedługo się to zmieni i producenci zaczną częściej zwracać naszą uwagę na ten fragment danych technicznych. Przykładem firma Xolo, czyli jeden z indyjskich graczy, który chce zaistnieć w świadomości globalnego klienta. Niebawem ma on zaprezentować smartfon o wadze poniżej 100 g. Przełom?

Ile ważą smartfony, z których obecnie korzystamy? iPhone 5S może się pochwalić wynikiem 112 g i nie jest najlżejszym modelem na rynku – znajdziemy urządzenia ważące sto kilka gramów. Czy klient może wyczuć różnicę wynoszącą 10 g? Raczej nie, choć zdarzają się oczywiście wyjątki. Idąc tym tropem, należy podkreślić, że klient nie zauważy różnicy w wadze między modelem ważącym 105 g, a takim, który waży poniżej 100 g (no chyba, że ten drugi będzie ważył 35 g). Mamy zatem do czynienia ze zwykłym zabiegiem marketingowym: producent będzie mógł ogłosić, iż jego sprzęt jest "naj".

Warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii – magicznej granicy 100 gramów. Czy nie była ona łamana już wcześniej? Szybkie sprawdzenie sprawy w Sieci wskazuje na to, że np. dwa lata temu na rynek trafił model Samsung Galaxy Pocket ważący 97 g. Trzeba oczywiście podkreślić, iż był to bardzo mały, jak na dzisiejsze standardy, sprzęt (ekran poniżej 3 cali, produkt Xolo ma być znacznie większy), ale w obu przypadkach mamy do czynienia ze smartfonem. Gdybyśmy zaczęli przeglądać oferty kolejnych producentów być może okazałoby się, że Xolo próbuje wyłamać otwarte drzwi.

Co jeszcze warto napisać o nowym rekordziście? Póki co wiadomo niewiele – na rynek ma trafić niebawem, będzie stosunkowo tanim urządzeniem (około 200 dolarów) napędzanym przez 4-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 200. Do tego 4,7-calowy wyświetlacz i… Windows Phone 8.1. To chyba ważniejsza informacja, niż ta dotycząca wagi produktu. Mamy kolejną tanią słuchawkę z mobilnym systemem Microsoftu. Xolo zamierza podobno położyć większy nacisk na ten system i dostrzega dla siebie szansę w takim posunięciu. Pod tym względem firma nie jest odosobniona.

Indyjskie media informowały dzisiaj nie tylko o "najcieńszym smartfonie świata". W ich doniesieniach pojawiły się również smartfony Canvas Win W121 oraz Canvas Win W092. To budżetowe modele współpracujące z systemem operacyjnym Windows Phone w wersji 8.1. Producent, czyli firma Micromax, zamierza je wprowadzić do sprzedaży już za kilka tygodni. Póki co mowa jedynie o rynku indyjskim (nie można wykluczać, że z czasem te lub podobne modele trafią na rynek globalny), gdzie mają kosztować niewiele – w przeliczeniu na naszą walutę powinno to być około 470 złotych za pierwszy model i około 330 złotych za model drugi. Brzmi nieźle, pojawia się kolejna alternatywa dla tanich Lumii oraz dla budżetowych słuchawek z Androidem. Wiemy gdzie, kiedy i za ile, warto dodać, o czym mowa – co trafi na pokład tych urządzeń?

Oba modele posiadają czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 200 o taktowaniu 1,2 GHz oraz 1 GB pamięci operacyjnej, oba zostały też wyposażone w gniazdo dual SIM oraz 8 GB pamięci wbudowanej (możliwość rozszerzenia z pomocą kart microSD). Co z wyświetlaczami? Model Micromax Canvas Win W092 doczeka się 4-calowego ekranu w rozdzielczości 800x480 pikseli, droższa słuchawka zostanie wyposażona w 5-calowy ekran (1280x720 pikseli). Warto wspomnieć jeszcze o aparatach. Droższy model posiada moduły 8 i 2 Mpix, tańszy 5 oraz 0,3 Mpix. Różnicę można także wskazać w pojemności baterii – model z większym wyświetlaczem posiada baterię 2000 mAh, ten z mniejszą 1500 mAh.

Brzmi ciekawie? Uważam, że tak – Micromax zaoferuje klientom w miarę wydajne urządzenia w dobrej cenie. Kluczowy może się w tym przypadku okazać system operacyjny Microsoftu, który w tańszych produktach (smartfonach) robi znacznie lepsze wrażenie, niż Android. Tak przynajmniej było (i jest) z tanimi Lumiami. Czy atut słuchawek Nokii stanie się także orężem innych producentów, m.in. tych indyjskich? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony, nie ulega wątpliwości, że Finowie wysoko zawiesili poprzeczkę i osiągnięcie tego poziomu będzie wymagało od Micromax czy Xolo sporego wysiłku.

Jednocześnie należy mieć na uwadze, że Microsoft zapewne postara się, by smartfony z ich systemem gwarantowały w miarę płynną pracę bez względu na koszt urządzenia. To, że korporacja z Redmond zmieniła swoją strategię, zniosła opłatę licencyjną i wyciągnęła rękę do producentów sprzętu, nie oznacza, iż teraz nad WP nikt nie sprawuje kontroli i można mówić o w pełni otwartej platformie. Amerykańska korporacja zapewne sprawdza poczynania partnerów i chce, by stosowali się oni do przynajmniej części wskazówek. Skorzystają na tym sami producenci.

Wypada też zaznaczyć, na jaki rynek trafią wspomniane smartfony – będą one sprzedawane przede wszystkim w Indiach. To ważne z kilku powodów. Po pierwsze, Microsoft ma szansę zaistnieć w kraju o olbrzymiej (!) liczbie klientów. Jeśli dotrą ze swoim systemem i usługami do niewielkiej części całości, to i tak poważnie przebiją wskaźniki właściwe np. dla państw europejskich. Korporacji z Redmond póki co nie udało się "zainstalować" w Chinach, ale najwyraźniej nadrabia to na innym potężnym rynku, więc można mówić o pierwszym małym sukcesie. I tu należy podkreślić kolejny istotny element: chociaż Xolo i Micromax trudno uznać za graczy o dużych wpływach na globalnym rynku, to w samych Indiach firmy są dobrze znane i mocne. Nowe smartfony nie muszą zatem być lepsze od Lumii i udowadniać przez kilka lat, że można je kupować bez obaw o swoje życie – klienci w Indiach nie są skazani na zakupy w ciemno, bo to ich lokalne, rozpoznawalne marki. To z kolei prowadzi do punktu numer trzy: firmy z Indii mogą być początkiem lawiny.

Jeżeli wspomniani producenci faktycznie zamierzają położyć spory nacisk na sprzęt z WP i poszerzać ofertę słuchawek z tym systemem, to ich śladem będą musieli pójść inni, by za jakiś czas nie kazało się, że przeoczyli poważną zmianę w branży. Dla Microsoftu, a zwłaszcza dla samego systemu będzie to miało olbrzymie znaczenie – może w końcu nadejdzie rok Windows Phone’a, którego wypatrujemy w branży od dawna?

Źródła informacji oraz grafik: timesofindia.indiatimes.com, Xolo, Micromax

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

IndieWindows PhoneMicromax