Gry

Najlepsze gry 1994 roku – przegląd subiektywny, część pierwsza

Paweł Kozierkiewicz
Najlepsze gry 1994 roku – przegląd subiektywny, część pierwsza
Reklama

Zabieram Was w podróż sentymentalną do czasów, gdzie niebo było bardziej błękitne, a gry bardziej grywalne. Dwadzieścia lat temu dostaliśmy całą masę ...

Zabieram Was w podróż sentymentalną do czasów, gdzie niebo było bardziej błękitne, a gry bardziej grywalne. Dwadzieścia lat temu dostaliśmy całą masę świetnych produkcji, w które zapewne spora część z Was się zagrywała, a wspominki o nich pojawiają się regularnie podczas spotkań „graczy-zgredów”.

Reklama

Rok 1994 obfitował w wiele ważnych wydarzeń. Polski Sejm uchwalił ustawę o prawie autorskim rozpoczynając tym samy walkę z wszechobecnym piractwem. Do kin wszedł film Władysława Pasikowskiego Psy 2: Ostatnia Krew, a TVP pokazała premierowy odcinek programu Śmiechu Warte. Na antenie polskiej telewizji zadebiutował też serial Moda na sukces oraz teleturniej Familiada. Światkiem politycznym wstrząsnęła awantura zwana potocznie „obiadem drawskim”, powstała też Unia Wolności.

Na świecie też się działo. W Lillehammer rozpoczęły się Zimowe Igrzyska Olimpijskie, pojawiło się pierwsze stabilne wydanie Linuksa, doszło do wojny domowej w Rwandzie, a partia Nelsona Mandeli wygrała w wyborach parlamentarnych w RPA. W dramatycznym wypadku na torze Imola ginie Ayrton Senna. Do kin wchodzi Król Lew, Pulp Fiction i Forrest Gump. Samobójstwo popełnia Kurt Cobain, na świat przychodzi Justin Bieber.

Coraz dynamiczniej rozwijający się przemysł gier wideo dostarcza nam wielu niezapomnianych tytułów, które jeszcze wtedy najczęściej przegrywamy od znajomych na dyskietki. Wśród nich znajdziemy i strategie, i przygodówki, i samochodówki, i strzelanki. Zapraszam Was do pierwszej części mojego subiektywnego przeglądu.

Alien Breed: Tower Assault

Była to trzecia część serii, którą wielu traktowało jako oficjalny cykl bazujący na uniwersum znanym z filmów Obcy. W Tower Assault trafiamy do placówki naukowej znajdującej się w jakiś odległych rubieżach kosmosu, z której dociera sygnał ratunkowy. Wysłana ekspedycja zostaje zdziesiątkowana podczas lądowania, a my wcielaliśmy się w rolę komandosa, który musi rozwikłać zagadkę tajemniczej inwazji oraz wyciąć w pień wszystkie „obcopodobne” istoty. Alien Breed: Tower Assault nie był nadmiernie skomplikowaną produkcją, jednak dostarczała ona mnóstwo frajdy. Kiedy do zabawy dokooptowaliśmy znajomego wtedy ciężko było się oderwać od Alien Breeda.

Doom II: Hell on Earth

Ciężko napisać tutaj coś odkrywczego. Hej! To jest Doom II! Fenomenalna grywalność, ciężki klimat, satanistyczne symbole prawie na każdym kroku. Zachęcam do przeczytania naszego tekstu z cyklu Retrozgrani poświęconemu temu wspaniałemu tytułowi. Dzisiaj już się nie robi takich shooterów.

Heretic

Heretic jest najlepszym dowodem na to, jak elastyczny był silnik Dooma. Była to jedna z pierwszych produkcji z gatunku First Person Perspective, która pozwalała na swobodne używanie zebranych przedmiotów. Totalnym novum była też możliwość swobodnego patrzenia w górę i w dół. Heretic osadzony był w klimatach fantasy. Nasz protagonista używał różnych magicznych rodzajów broni – różdżek, rękawic, czy buław. Dzięki wykorzystaniu magicznych przedmiotów mogliśmy w trakcie zabawy leczyć się napojami magicznymi, czy wznosić się w przestworza. Zabawnym „czarem” był Morph Ovum, który czasowo zamieniał przeciwników w kurczaki.

Jagged Alliance

Psy wojny. Najemnicy. Jak zwać, tak zwać. W Jagged Alliance kierowaliśmy poczynaniami grupy „strzelb do wynajęcia”, którzy walczą o przejęcie kontroli nad niewielką wyspą. Jej największym dobrem są drzewa, których drzewa produkują sok o nadzwyczajnych właściwościach leczniczych. Przed każdą misją wynajmowaliśmy najemników do działania. Każdy z nich był opisany zestawem statystyk oraz pewną specjalizacją (np. medyk, snajper, ekspert od materiałów wybuchowych). Im lepszy wojak, tym wyższa była cena za jego usługi. Misje rozgrywane były w czasie rzeczywistym do chwili pierwszego kontaktu z wrogiem. Wtedy akcja zmieniała się na turową – postacie dysponowały pulą punktów, które „wydawaliśmy” na poruszanie się, strzelanie, leczenie, czy podkładanie bomb.

Reklama

The Lion King

Każdy płakał, kiedy umierał Mufasa. W tym samym roku, kiedy na ekrany kin weszła jedna z najbardziej kasowych produkcji Disneya, na komputerach i konsolach zadebiutowała też platformówka opowiadająca o losach Simby. W trakcie gry odbywaliśmy tę samą historię, którą mogliśmy obserwować w kinie. Gra zawierała także dwie mini gry, w której bohaterami byli Timon i Pumba.

Road & Track Presents: The Need for Speed

Kiedy pierwszy raz uruchamiało się The Need for Speed trudno było nie wpaść w zachwyt. Po wektorowych Test Drive’ach, Stuntsach i innych tego typu tytułach, „fotorealistyczna” oprawa graficzna w produkcji Electronic Arts dosłownie zapierała dech w piersiach. The Need for Speed oferował możliwość ścigania się ośmioma samochodami (pomijam futurystyczne coś będące ukrytym pojazdem) tj. Lamborghini Diablo, Dodge Viper, Mazda RX-7, czy Toyota Supra. Dostępne były trzy trasy w ruchu miejskim oraz trzy zamknięte tory. Całą otoczkę gry zbudowano z niewiarygodnym pietyzmem. Każdy z samochodów miał przygotowaną kartę encyklopedyczną z dokładnymi danymi technicznymi i opisem oraz świetnie zrealizowane teledyski. Model jazdy, choć zręcznościowy, dostarczał wspaniałych doznań. Po latach marka Need for Speed znacznie pobladła, a w tym roku nie ujrzymy kolejnej odsłony cyklu.

Reklama

Pizza Tycoon

Wciągająca gra strategiczna, w której zakładaliśmy własną sieć pizzerii. Na naszej głowie było wszystko – od wynajęcia lokalu, przez jego wyposażenie, zatrudnienie pracowników oraz opracowanie receptur. Ważnymi czynnikami była lokalizacja restauracji. Pobliskie budynki zamieszkują bowiem różne warstwy społeczne charakteryzujące się odmiennymi gustami. Oprócz tego należało cały czas patrzeć na ruchy konkurencji i w razie czego działać, nie zawsze w ramach zdrowej konkurencji.

SimCity 2000

Jeden z najsłynniejszych “city builderów”, będący “wyznacznikem metra” dla tego gatunku. Gra znacznie rozbudowywała koncepcję pierwotnie zaproponowaną w pierwszej odsłonie serii. Spore wrażenie robiła oprawa graficzna przedstawiająca metropolię w rzucie izometrycznym. Zadaniem gracza było stworzenie świetnie prosperującego miasta, w którym mieszkańcy znajdą miejsca do mieszkania, pracy i odpoczynku. Dbać trzeba było o dostarczenie do budynków wody i prądu, stworzyć sieć dróg i transport publiczny. Nie można było też zapomnieć o kwestiach związanych ze służbą zdrowia i bezpieczeństwem. Do dzisiaj SimCity 2000 potrafi świetnie bawić (w przeciwieństwie do ostatniej części gry, która dostarcza więcej frustracji niż radości).

Sensible World of Soccer

Patrząc na dzisiejsze gry piłkarskie SWOS wygląda prostacko. Ale szybko okazuje się, że w prostocie drzemie przepotężna dawka świetnej zabawy. Mali piłkarze, niczym kapitan Jastrząb, biegają po boisku wykonując niesamowite akcje. Z czytam sumieniem mogę napisać, ze to właśnie Sensible World of Soccer jest tą kultową, komputerową piłką kopaną. Można to było zresztą zobaczyć na własne oczy podczas zeszłorocznego Pixel Heaven, gdzie turniej w tę produkcję cieszył się ogromnym zainteresowaniem.

System Shock

Citadel to było przerażające miejsce. Wielka stacja kosmiczna, zarządzana przez zbuntowaną sztuczna inteligencję próbującą dopaść nas za wszelką cenę. Opuszczeni, zaszczuci i zdesperowani robiliśmy co w naszej mocy aby przeżyć. Każde nowe pomieszczenie z jednej strony mogło zawierać mnóstwo przydatnych przedmiotów, z drugiej strony mogła się tam czaić śmierć. A wszystko brzmiało tak pięknie. Choć w maju 2072 wpadliśmy w obławę korporacyjnej policji podczas skoku hakerskiego, zaoferowano nam niezły układ. Musieliśmy pogrzebać trochę w kodzie Shodan – S.I. stacji Citadel. W zamian za tą drobną usługę wszczepiono nam chip o potężnych możliwościach. Potem tylko pół roku w leczniczej hibernacji i mogliśmy wyjść na wolność. W międzyczasie na Cytadeli coś poszło nie tak… System Shock to do dzisiaj świetna produkcja potrafiąca nieźle przestraszyć. Trzeba tylko przełknąć prymitywną (jak na obecne czasy) grafikę.

UFO: Enemy Unknown

Klasyk i legenda. Jako głównodowodzący organizacją X-COM, naszym zadaniem jest przeciwstawienie się powolnej inwazji kosmitów na Ziemię. Rozgrywka odbywa się w dwóch płaszczyznach. W części strategicznej zakładamy i zarządzamy bazami wojskowymi, w których prowadzimy badania nad nowymi technologiami mającymi pomóc w walce z obcymi, rekrutujemy nowych członków, a także przeprowadzamy autopsje pokonanych kosmitów. Reagujemy też na sygnały o atakach. Część taktyczna obejmuje kierowanie poczynaniami komandosów. Wtedy też cała rozgrywka odbywa się w trybie turowym. Z każdą misją operatorzy zdobywali doświadczenie pozwalające na większą skuteczność na polu walki. W trakcie działań trzeba było bardzo rozważnie rozpatrywać każdy ruch. Śmierć żołnierza była nieodwracalna i choć na miejsce wiarusa przychodził rekrut, to doświadczenia nabierał dopiero po kilku misjach bojowych. W 2012 roku gra doczekała się remake’a, który został dość ciepło przyjęty przez graczy.

Reklama

Wing Commander III: Heart of the Tiger

Gra ery zachłyśnięcia się możliwościami, jakie dają płyty CDROM, epoka filmowych wstawek z żywymi aktorami. Swego czasu trzecia część kosmicznej sagi była najdroższą grą w historii – jej budżet wyniósł ponad cztery miliony dolarów (niektóre źródła zwiększają tę wartość nawet o milion). Nic w tym dziwnego. W postać głównego bohatera, kapitana Christophera Blaira wcielił się Mark Hamill znany lepiej jako Luke Skywalker z Gwiezdnych Wojen. Na „ekranie” towarzyszyli mu także John Rhys-Davies (Władca Pierścieni) oraz Malcom McDowell (Mechaniczna Pomarańcza). Upakowana na czterech płytach gra opowiadała o ciągu dalszym konfliktu pomiędzy ludźmi, a Imperium Kilrathi. W trakcie rozgrywki mieliśmy wpływ na część dialogów, które wpływały na nastawienie innych bohaterów do naszej postaci. Poza tym, zasiadaliśmy za sterami kosmicznych myśliwców walcząc w przestrzeni ze statkami Kilrathi. Wing Commander III pokazał potencjał, jaki drzemie w pojemności płyt CD. Można też zaryzykować tezę, że gra przyczyniła się do upowszechnienia tego nośnika.

Na tym kończę pierwszą część mojego subiektywnego przeglądu. Druga część dostępna jest w tym miejscu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama