Felietony

Electronic Arts rezygnuje z tegorocznego Need for Speeda. Trudno o lepszą decyzję.

Paweł Kozierkiewicz
Electronic Arts rezygnuje z tegorocznego Need for Speeda. Trudno o lepszą decyzję.
16

Po raz pierwszy od 2002 roku, jesienią nie ujrzymy na półce nowego Need for Speeda. Electronic Arts tłumaczy to chęcią dostarczenia jak najlepszej pozycji w następnym roku. Mnie nie pozostaje nic innego, niż przyklasnąć tej decyzji. Z pewnością jeszcze niejedna osoba przyklaśnie temu ruchowi....

Po raz pierwszy od 2002 roku, jesienią nie ujrzymy na półce nowego Need for Speeda. Electronic Arts tłumaczy to chęcią dostarczenia jak najlepszej pozycji w następnym roku. Mnie nie pozostaje nic innego, niż przyklasnąć tej decyzji.

Z pewnością jeszcze niejedna osoba przyklaśnie temu ruchowi. Bardziej kontrowersyjne jest jednak to, że ostatnie odsłony NFSów podobały mi się. Stawiały na efektowną i niezobowiązującą zabawę, nieraz były też pewnym wyzwaniem. Ot, taka produkcja, która pozwala na złapanie godzinki odprężenia po ciężkim dniu. Patrząc jednak obiektywnie, od kilku ładnych lat dostajemy wciąż te same, przemielone po raz kolejny, koncepcje. Nic więc dziwnego, że wielu graczy dostało od nich niestrawności.

Pierwsze zwiastuny obecnej decyzji można było zauważyć już w lutym, kiedy to cały zespół Ghost Games – firmy odpowiedzialnej za Need for Speed Rivals – dostał wypowiedzenia. Było to pokłosiem kiepskich wyników sprzedaży ostatniej odsłony serii. Analizując tę sytuację w tamtym czasie zastanawiałem się, czy EA zdecyduje się na tak radykalne posunięcie. Wszak w marcu na ekrany kin wszedł film fabularny Need for Speed, co standardowo pociąga za sobą machinę marketingową, w tym gry. A tutaj korelacja pomiędzy srebrnym ekranem, a monitorem jest wybitnie silna.

Jak widać, firma postanowiła sobie odpuścić. Pytanie tylko, czy dodatkowy rok zostanie wykorzystany w dobry sposób. Czarne chmury nad najdłuższą serią wyścigową w historii gier zbierały się już od dawna. Po Need for Speed Most Wanted (tym z 2012 roku) ogłoszono, że przez najbliższe kilka edycji pieczę nad cyklem będzie sprawować Criterion Games. To brytyjskie studio zdobyło uznanie na świecie za Burnouty, zręcznościowe ścigałki obfitujące w efektowne kraksy. Po kilku miesiącach Criterion wycofał się w niejasnych okolicznościach ze współpracy, a prace nad Need for Speed Rivals zostały przejęte przez Ghost Games, które zresztą powstało z części pracowników Criteriona.

Wyraźnie widać, że od dłuższego czasu brakuje dobrego pomysłu na odświeżenie Need for Speeda. Hot Pursuit, Most Wanted to remake’i, Rivals de facto serwuje nam dokładnie to samo. Próby pójścia w bardziej realistycznym kierunku (ProStreet, SHIFT) nie zdobyły serc graczy. Fabularyzowany Need for Speed The Run okazał się dziwnym miksem interaktywnych przerywników filmowych z wyścigami i gdyby był lepiej technicznie wykonany, to świetnie spasowałby się z tegorocznym filmem. Gdzieś na obrzeżach krąży Need for Speed World będące grą MMO opartą na mikropłatnościach.

W jakim kierunku powinny pójść „enefesy”? Trudno powiedzieć. W końcu w grach wyścigowych chodzi o to, aby się ścigać i ciężko tutaj o wielkie innowacje. Gracze od lat postulują, że powinna powstać trzecia część Need for Speed Underground. Ta koncepcja osobiście mi się podoba z zastrzeżeniem, że musiała by być mniej festyniarska w tuningu wizualnym. Jest też niemały obóz zwolenników Need for Speed Porsche 2000, acz tych mniej rozumiem. Jakoś jeżdżenie tylko i wyłącznie samochodami jednego producenta nie przypadło mi do gustu. A może należałoby się cofnąć do przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to benzyna była tania jak barszcz, a po drogach jeździły wspaniałe muscle cars? Do wykorzystania pozostają też imprezy Gumball 3000 i podobne. Dałyby one szansę na pokazanie prawdziwej mocy nowych konsol.

Serię Need for Speed bardzo lubię od pierwszej części zatytułowanej jeszcze Road & Track Presents: The Need for Speed. W 1994 roku oszałamiała ona jakością grafiki oraz obłędnymi filmami prezentacyjnymi samochodów. W tamtych czasach nie było ładniejszej ścigałki. Przez kolejne lata seria umocniła swoją pozycję na rynku, aż niestety została dojną krową dla Electronic Arts. Ogłoszenie rocznej przerwy to chyba najlepsze co mogło się przytrafić się cyklowi Need for Speed po 20 latach obecności na rynku. Oby tylko ten czas nie został zmarnowany.

Źródło: Electronic Arts

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu