Filmy

Śmieszne komedie - wybieramy te najlepsze

Weronika Makuch
Śmieszne komedie - wybieramy te najlepsze
10

Wszyscy lubimy się czasem pośmiać. Nie trzeba tego jednak zawsze robić przy czymś wysublimowanym i na poziomie. Czasem wystarczą głupoty i najlepsze komedie z tego rodzaju.

Śmieszne komedie - o tych rzeczach warto wiedzieć

Głupkowatych i śmiesznych komedii w kinie zdecydowanie nie brakuje. Oczywiście każdy tę "głupkowatość" rozumie całkowicie inaczej. Wszystko zależy od poczucia humoru widza, jak i autorów obrazu, który ma trafić do masowego odbiorcy. Niektórych bawią seksistowskie żarty, innych przedstawione w krzywym zwierciadle przygody zwykłych ludzi. Innych rozbawią musicale, a o żartach sytuacyjnych, wpadkach, czy przykrych (dla bohaterów) niespodziankach nie trzeba wspominać — nic tak nie bawi, jak oglądanie, gdy komuś coś nie wychodzi. Znalezienie złotego punktu nie jest takie proste — tym bardziej stworzenie listy śmiesznych, głupich komedii. Ciężko też znaleźć konkretnych reżyserów, czy scenarzystów odpowiadających za perełki — niekiedy są to pojedyncze strzały i ewentualne kontynuacji nie dorastają do pięt oryginałom.

Duo Phil Lord i Christopher Miller odpowiada za takie hity jak 21 Jump Street, czy animację „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe”, ale czy są najśmieszniejsze? Panowie odpowiadają też za liczne produkcje telewizyjne, przy których pomagali tworzyć historie. Wystarczy wspomnieć „Jak poznałem waszą matkę”. Serial bawił wielu, ale to wciąż nie to. Śmiesznych komedii jest tyle, że trudno wybrać jedno nazwisko. Mel Brooks, Harold Ramis, Bracia Coen, Terry Jones, John Hughes, Rob Reiner, David Zucker, Woody Allen, Ivan Reitman, Robert Zemeckis, Kevin Smith, Adam McKay, czy Judd Apatow. Każdy z nich odpowiedzialny jest przynajmniej za jeden film, który potrafi rozbawić każdego i wśród ich twórczości znajdziecie komedie śmieszne do łez.

Na liście znalazły się więc filmy, które można byłoby określić mianem guilty pleasure. Czy to najgłupsze komedie? Niby wiemy, że to najprostsza z możliwych rozrywek, a jednak bawimy się znakomicie. Czasami każdy z nas potrzebuje takiego odprężenia i odmóżdżenia, które ułatwi nam reset głowy w tych trudnych czasach. Tego typu produkcje można byłoby wymieniać godzinami. Wiele klasyków nie znalazło się na liście, która nie może ciągnąć się przecież w nieskończoność. Jakie są więc wasze ulubione głupie komedie, o których nie wspomnieliśmy?

Filmy w czasach zarazy, czyli najlepsze produkcje o epidemiach i wirusach

Te śmieszne komedie wciąż bawią

Mamy rok 2020 i choć panująca za oknami rzeczywistość nie nastraja optymistycznie, tak warto sięgnąć do katalogu filmów i znaleźć coś, co pozwoli oderwać się od pandemicznego świata. Najlepiej to zrobić wybierając komedie — i to nie te ambitniejsze, wymagające myślenia, czy wciągające widza. Proste filmy, najgłupsze komedie i te śmieszne do łez. Minione lata, a nawet całe dekady dostarczyły niezliczonych ilości tego typu produkcji. Jakie filmy wybrać na wieczór? Które z nich to najlepsze komedie? Poznajcie nasze typy i śmieszne filmy do obejrzenia.

American Pie

Dość ważny dla kina młodzieżowego tytuł, który niestety rozpoczął falę głupiutkich komedii dla nastolatków. W swoim podgatunku to jednak kultowa już pozycja pokazująca w dość zabawny sposób życie w amerykańskiej szkole średniej, w której codzienność młodzieży obraca się tylko wokół seksu. Szkoda tylko, że kolejne odsłony prezentowały nieporównywalnie niższy poziom i powodowały u widza uczucie zażenowania. Kiedyś, gdy mówiono „śmieszne komedie”, pierwszym filmem, który pojawiał się w głowie był właśnie American Pie. Kontynuacje już tak nie zapadają w pamięć — może to i lepiej.

Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej

Ten długaśny tytuł całkiem zgrabnie opisuje sens całości. Borat, czyli dziennikarz kazaskiej telewizji, wyrusza do Stanów Zjednoczonych, aby poznać amerykańską kulturę. Prostak, ksenofob, seksista, homofob i kretyn - tak najprościej można byłoby opisać główną postać. Te wszystkie cechy w zmieszaniu z otwartą, inteligentną i tolerancyjną Ameryką dają prawdziwą mieszankę wybuchową, która potrafiła rozbawić widzów z całego świata. Durnowate żarty w gładki sposób przechodzą do krytyki społecznej, która może do nas przemówić lub pozostać za fasadą wulgarnego humoru. W październiku 2020 r. pojawiła się też kontynuacja — Kolejny film o Boracie. W filmie powraca znany wszystkim dziennikarz i choć scenariusz zawiera kilka niespodzianek, tak fundamenty filmu są dokładnie takie same, co w obrazie z 2006 roku. Co więcej — kontynuacja nie potrafi rozbawić widza, jak ponad 10 lat temu.

Czy leci z nami pilot?

W związku z zatruciem załogi samolotu pasażerskiego to były pilot wojskowy musi przejąć stery, przełamując jednocześnie swój lęk przed... lataniem. Scenariusz jest przepakowany skeczami parodiującymi najsłynniejsze filmowe sceny. Do tego widzowie mieli okazję patrzeć na plejadę gwiazd w świetnych występach - czego chcieć więcej? Ten film był początkiem wielkiej kariery Leslie Nielsena, którego nie sposób nie kochać, jeśli tego typu komedie do nas przemawiają.

Głupi i głupszy

To jedna z tych produkcji, która nawet nie próbuje udawać wysublimowanego kina. Prosta komedia, która weszła już do kanonu totalnej klasyki. Wszystko dzięki popisom Jima Carreya i Jeffa Danielsa. Fabuła jest oczywiście bardzo prosta. Dwóch kumpli przemierza Amerykę, aby oddać zgubioną walizkę bardzo atrakcyjnej kobiecie. To, co spotyka ich po drodze to oczywiście zbiór fars, gagów i głupot, które potrafią wielu widzów rozbawić do łez. Głupkowaci kumple szybko podbijają serca widzów, pozwalając się tak po prostu polubić. Nie dziwi więc, że powstały kontynuacje, a nawet serial animowany. „Głupi i głupszy 2: Kiedy Harry poznał Lloyda” nie był taki śmieszny, jak jedynka, ale miał swoje uroki — i jak sam tytuł wskazuje, w tej komedii poznajemy losy bohaterów przed ich perypetiami z walizką. Do łez nie doprowadza natomiast „Głupi i głupszy bardziej” — i nie warto marnować na niego swojego czasu, nawet jeśli chcecie zobaczyć dwóch, niegdyś popularnych bohaterów, w zupełnie nowej przygodzie.

Millerowie

To jeden z tych filmów, który możecie kojarzyć, nawet jeśli go nie widzieliście - chociażby z memów. Samo założenie fabularne jest proste w swej absurdalności. Główny bohater jest dilerem. Został okradziony z towaru. W ramach zadośćuczynienia musi przetransportować dużą dostawę z Meksyku. Dla zachowania pozorów organizuje fikcyjną rodzinę, wynajmując ludzi i płacąc im za udawanie jego bliskich. Wyrusza z nimi na wyprawę pełną gagów i pomyłek. Mamy tu do czynienia z komedią postaci i przełamywania własnych barier. Film robi dokładnie to, czego się po nim spodziewamy, nie próbując nas zaskakiwać, co na szczęście nie jest jednak jego wadą. Czasami to proste radości są najlepsze.

Straszny film

Oczywiście można byłoby tu wrzucić wszystkie filmy z tej serii, jednak od siebie najbardziej polecam część pierwszą - jest po prostu najbardziej udana. Projekt spodoba wam się zarówno, jeśli jesteście fanami horrorów, jak i wtedy, gdy ich nie znosicie. Straszny film to parodia wszelkich klasycznych zagrywek, które dobrze znamy z tych prawdziwie strasznych filmów. Produkcja obśmiewa wszelkie głupoty, które dobrze znamy z kina przełomu wieków. W scenach znalazła się cała masa bezpośrednich odniesień do znanych dzieł, wnosząc produkcję na porządny poziom satyry. Przy tym wszystkim film pozostaje prosty, głupkowaty i po prostu zabawny. Kontynuacje, choć bardziej kuriozalne i groteskowe już tak nie bawią — a na pewno te późniejsze części. Jedynka miała swój urok i zaskakiwała niecodziennym podejściem do tematu slasherów przedstawionych w krzywym zwierciadle. Niemniej jednak, filmy z serii Straszny Film to chyba najgłupsze komedie do obejrzenia — w sam raz na poprawę humoru.

Ted

Nie chodzi tu o te konferencje naukowe propagujące "idee warte propagowania". To opowieść o dorosłym mężczyźnie i jego kumplu - misiu. Ted jest jego ulubionym pluszakiem z dzieciństwa, który ożył dzięki dziecięcej prośbie. Od tamtego czasu jednak mocno się zmienił, dorósł i rozkochał w hulaszczym życiu i używkach. Mamy tu do czynienia z nieprzyzwoitymi żartami, prostym humorem, odniesieniami do popkultury i najprostszych instynktów.

Na te śmieszne komedie czekamy z zapartym tchem

Nie da się ukryć, że epidemia koronawirusa pokrzyżowała plany studiom filmowych. Premiery kinowe i zapowiedzi nowych filmów przeszły na dalszy plan i trudno jest znaleźć tytuły, na które warto zwrócić uwagę. Tym bardziej, że część z nich może nigdy do nas nie trafić — a przynajmniej drogą oficjalną. Nie piszę tu tylko o kinach, ale także o serwisach VOD. Nie wszystko co trafią do publiki w innych krajach, pojawia się w Polsce. W ostatnich miesiącach r. mieliśmy kilka premier komediowych filmów. Wystarczy wspomnieć polskie „Mayday”, „Swingersi”, „Futro z misia”. Zagraniczne komedie też nie dają o sobie zapomnieć. „Guns Akimbo” „Tudo Bem No Natal que Vem” (Święta, święta i... znów święta), „Giń, 2020”, obie części Opiekunki, nowa odsłona „ American Pie” z podtytułem „Dziewczyny rządzą”. W 2021 r. powróci „‎Książę w Nowym Jorku”, w kinach (i na VOD) pojawi się też czwarta odsłona serii „Jackass”. Premierę mają mieć nowi „Pogromcy duchów”,a „Free Guy” z Ryanem Reynoldsem trafi na duże ekrany. Ten rok ma też przynieść długo wyczekiwany „Kosmiczny Mecz 2”. Część z tych filmów będzie ambitniejsza od pozostałych, ale myślę, że każdy z nich przyniesie uśmiech na twarzy.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu