Mobile

Najłatwiej naprawialny smartfon 2016 jest jednocześnie jednym z najbrzydszych. Przypadek?

Tomasz Popielarczyk
Najłatwiej naprawialny smartfon 2016 jest jednocześnie jednym z najbrzydszych. Przypadek?
95

Testerzy z iFix It opublikowali ranking najłatwiej naprawialnych flagowych smartfonów 2016. Numerem jeden okazał się model, który nie odniósł większego sukcesu sprzedażowego.

O LG G5 można pisać wiele, ale nie to, że był sukcesem. Odważne podejście koreańskiego producenta nie opłaciło się. Moduły okazały się kulą w płot, a brak konsekwencji i dodatkowych akcesoriów szybko pogrzebał odważny pomysł. Smartfonowi nie pomógł też design, który często krytykowano. W oczach wielu LG G5 był najbrzydszym flagowcem tego roku.  W końcu jednak ktoś go docenił.

No, może nie w końcu, bo iFix It rozebrało LG G5 już dobrych kilka miesięcy temu. Smartfon otrzymał wówczas ocenę 8/10. Doceniono prostotę, z jaką możliwe było uzyskanie dostępu do wnętrza obudowy. I trudno się temu dziwić, bo wymienna bateria w LG G5 znacząco to ułatwiała. G5 jest pod tym względem na tyle praktycznym sprzętem, że część komponentów da się wymienić na własną rękę bez ryzyka uszkodzenia czegokolwiek.

Na drugim biegunie znalazł się, moim zdaniem, najładniejszy smartfon tego roku - Galaxy S7 (i S7 Edge). Oba modele otrzymały notę 3/10, a testerzy zwrócili szczególnie uwagę na to, że trudno uzyskać dostęp do ich wnętrza bez uszkodzenia ekranu. Ilość kleju oraz dobre spasowanie zdecydowanie nie ułatwiały sprawy. Z resztą niewiele lepiej pod tym względem wypadł wycofany z rynku Galaxy Note 7, który otrzymał 4/10.

Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Przecież i tak zdecydowana większość z nas nie naprawia smartfonów. Po zakończeniu umowy operatorskiej (a czasem nawet wcześniej) wyrzucamy stary model i przesiadamy się na nowy. Telefony komórkowe są jednorazowe i żadna ocena iFix It tego raczej nie zmieni. Jasne, czasem można wymienić baterię, a innym razem stłuczony ekran. Zdecydowana większość napraw odbywa się jednak w czasie trwania gwarancji. Potem nie mają one większego sensu, bo dwuletni smartfon jest już mocno przestarzały, a na rynku debiutują modele z lepszymi podzespołami, fajniejszymi konstrukcjami, efewktywniejszymi aparatami itd.

Dochodzimy tutaj do pewnego paradoksu, bo z roku na rok naprawa telefonów jest trudniejsza. Postępująca miniaturyzacja oraz ewolucja designów tego nie ułatwia. Jednocześnie rosną ceny, co teoretycznie powinno nas skłaniać do tego, by nosić w kieszeni dany egzemplarz dłużej niż dwa lata. Czy ktokolwiek kupował w przeszłości laptopa za 3-4 tys. złotych i po dwóch latach wyrzucał go na śmietnik? A tymczasem w przypadku smartfonó jest to standardem, bo często naprawy są nieopłacalne. Przypomina mi to pęknięty wyświetlacz w moim Nexusie 6, który był wart ok. 1,5 tys. złotych. Tymczasem serwis wycenił naprawdę na ponad 900 złotych. Gdzie tu logika?

Zewsząd się słyszy, że żyjemy w świecie jednorazowych urządzeń. Smartfony się niestety do nich zaliczają, dlatego warto doceniać takie wyjątki od reguły jak LG G5, które, choć sukcesu rynkowego nie odniosły, dają przykład innym.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

AndroidMobileSmartfonyLG G5