Felietony

Trzymajcie się od nich z daleka! Najbardziej uzależniające gry na świecie

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Na pewno spotkaliście się z tezą, że gry uzależniają. To hasło bardzo chętnie pompowane przez media, często mocno na wyrost. Co nie zmienia faktu, że są na rynku gry, które naprawdę potrafią uzależnić.

Jestem bardzo daleki od tego żeby akurat gry wskazywać jako najbardziej uzależniającą rzecz. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie wirtualne światy potrafią trzymać przez długie godziny, a na pewno kiedyś słyszeliście o tym, że ktoś zmarł wycieńczony grając w World of Warcraft. Gry mogą więc uzależnić, ale tylko jeśli nie podejdziecie do nich z głową.

Reklama

Widziałem niejedną listę najbardziej uzależniających gier na świecie. W ubiegłym roku tematem zajął się serwis Clutch tworząc ankietę i na jen podstawie przygotował zestawienie najbardziej uzależniających produkcji stwierdzając jednocześnie, że 28% ankietowanych jest uzależnionych. Mam pewne obiekcje co do tego zestawienia głównie dlatego, że wygląda jakby bazowało na najpopularniejszych i najchętniej ogrywanych produkcjach, a to zbyt daleko idące uproszczenie.


Czego tu brakuje? Oczywiście World of Warcraft. Ogromnego wirtualnego świata, przy którym ludzie spędzają po kilkanaście godzin na dobę grając latami. To nie żart, produkcja Blizzarda jest uznawana za jedną najbardziej uzależniających i sam znam dwie osoby, które przedłożyły WoWa ponad życie osobiste i jak same później stwierdziły - straciły niepotrzebnie czas i zniszczyły relacje ze znajomymi. Ja nigdy tak nie potrafiłem i pewnie nigdy bym nie potrafił, choć gram dużo. Wracać ze szkoły lub pracy i grać w jeden tytuł do późnych godzin nocnych. Brać ulrop na raidy czy grindowanie postaci. Niektórzy twierdzą, że na tym właśnie polega hardkowowe granie - widocznie taka jego forma nie jest dla mnie.

Zdecydowanie bardziej realnie wygląda lista przygotowana w styczniu 2020 roku przez serwis IGN. Oczywiście na pierwszym miejscu znalazł się wspomniany World of Warcraft, na drugim natomiast kolejne MMO - Final Fantasy XIV.

Kolejna jest DOTA 2, czyli nastawiona na e-sport MOBA, która nawet wśród moich znajomych na Steamie potrafi wyświetlić się w najchętniej ogrywanych produkcjach, a liczba godzin spędzonych w grze oscyluje w okolicach 6-7 tysięcy. Za DOTA znalazło się równie popularne League of Legends, czyli ponownie sieciowa MOBA. Na kolejnych miejscach karcianka Hearthstone, CS: GO, w którym Grzesiek Marczak ma nieźle wykręcony licznik, a godzin przegranych tysiące.

Później Rainbow Six Siege, Fortnite, Destiny 2 i Overwatch. Widzicie wspólny mianownik? Wszystkie wspomniane gry to produkcje nastawione na granie w sieci. Da się spędzić kilka tysięcy godzin w Wiedźminie 3 albo Cyberpunk 2077? Jasne, ale to zupełnie inne doświadczenie niż wspomniane tytuły czy wciąż bardzo popularne GTA Online. Gry nastawione na rozgrywkę wieloosobową, w przeciwieństwie do tytułów singlowych potrafią oczywiście być powtarzalne, ale jednak ta powtarzalność jest zdecydowanie mniej odczuwalna niż przy trybach kampanii, gdzie gramy cały czas te same misje czy sekwencje.

Na dobrą sprawę każda sieciowa rozgrywka jest inna, nawet jeśli sam mecz wydaje się podobny. I to właśnie uzależnia najbardziej. W moim przypadku dochodzi wirtualne spotkanie ze znajomymi, z którymi po prostu bardzo lubię rozmawiać, zdarza nam się więc skakać po sieciowych grach. Czasem skupiamy się przez kilka miesięcy na jednej, czasem bawimy się w jakiejś maksymalnie 3 dni i szukamy kolejnej. Później oczywiście wracamy - był czas piłowania PUBG na PC, Destiny 2 i Rainbow Six Siege na PS4/PS5 - ostatnio natomiast regularnie gramy mecze w Rocket League do którego wszyscy chętnie wróciliśmy. Ale mam też za sobą kilkumiesięczną fascynację Fortnite. Rozumiem natomiast fenomen World of Warcraft i tego ogromnego, pełnego wirtualnych znajomych, cyfrowego świata. To może uzależnić.

Reklama

Uzależnienie to bardzo mocne słowo i to, że ktoś spędza przed komputerem, konsolą czy smartfonem regularnie długie godziny, nie musi oznaczać, że wpadł w nałóg grania. Myślę jednak, że jeśli jesteście jedną z takich osób, warto się nad tym zastanowić, porozmawiać z kimś, bo może faktycznie coś jest nie tak i tracicie dużą część realnego życia.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama