Felietony

Czytając między wierszami, Microsoft nie może/nie chce pogodzić się z erą post-PC

Grzegorz Ułan
Czytając między wierszami, Microsoft nie może/nie chce pogodzić się z erą post-PC
Reklama

Od razu na początku moich wywodów zaznaczę, iż mówiąc o erze post-PC nie mam na myśli spadającej czy rosnącej na zmianę sprzedaży komputerów czy urządzeń mobilnych, ale o sposobie konsumpcji treści, walce o zaangażowanie i czas ich użytkowników - o to rozgrywało się wszystko, co wydarzyło się w minionej dekadzie.

Tak naprawdę w tym kontekście era post-PC rozpoczęła się jeszcze w pierwszej dekadzie tego stulecia. Pojawiły się konsole do gier czy smartfony, które miały odciągnąć użytkowników od komputerów w bliżej nie określonej perspektywie czasowej.

Reklama

Praktycznie przez całą minioną dekadę koncepcja ery post-PC była wręcz wyśmiewana, coraz to nowe i bardziej wydajne i nowoczesne smartfony, nie potrafiły z roku na rok odmienić tego trendu. Jeszcze w 2015 roku stosunek konsumpcji wiadomości w Polsce wyglądał tak, iż 80% z nas robiło to na komputerach, a nieco ponad 50% na smartfonach.

Można było wtedy jeszcze mówić o przepaści, a niwelowanie jej odbywało się na tyle powoli, iż było wręcz niezauważalne. Przełom nastąpił dopiero w 2019 roku, kiedy to smartfony zrównały się w tym parametrze z komputerami, a dziś stanowią już 81%, a na komputery przypada 65%. Nasze statystki pokazują z kolei, iż na desktopach czyta nas 26% internautów, a na mobile 73%.


Co się wydarzyło takiego, w ostatniej dekadzie, że w końcu to się udało? Wiele czynników na to wpłynęło, rozwój internetu, coraz większe pakiety, angażujące aplikacje mobilne czy komunikatory, filmy i seriale, no i coraz bardziej wydajne smartfony sprawiły iż sięgamy po nie przy każdej okazji - w terenie, w pracy, w komunikacji i już nawet w domach, gdzie nie chce nam się uruchamiać komputera, skoro tak wiele umożliwiają już nam wygodniejsze smartfony.

Rozmawiamy, robimy zakupy, zamawiamy taksówki, szukamy informacji, robimy zdjęcia, oglądamy czy nawet korzystamy z bankowości przez smartfony, to ogromny potencjał, za którym stoi ogromne zaangażowanie użytkowników, jakie udało się osiągnąć przez te niespełna 10 lat.

Microsoft dostrzegł ten potencjał zbyt późno. Pierwsze wydanie własnego systemu mobilnego Windows Phone datowane jest na koniec 2010 roku, kiedy to Google z Androidem i Apple z iPhone już zagarnęli dla siebie cały rynek.


Reklama

Rok później Microsoft kupuje popularny wówczas komunikator Skype, którym chcieli jeszcze zdominować komunikację smartfon-smartfon, desktop-desktop i oczywiście desktop-smartfon, co jak wiemy się nie udało - plany te pokrzyżował Facebook, podobnie jak nie udało się z systemem mobilnym, którego pogrzebano w 2017 roku.

W 2015 roku, kiedy desktopy dominowały jeszcze nad smartfonami, Microsoft decyduje się na wydanie Windows 10, który miał być ostatnim numerkiem tego systemu, a sam Microsoft miał skupiać się już tylko na jego udoskonalaniu. Dość zaskakująca była wtedy decyzja o udostępnieniu go za darmo, niemniej ukierunkowane to było na osiągnięcie efektu skali.

Reklama

Z tym, że oprócz darmowego systemu Microsoft wraz z Windows 10 nie dał nic więcej, co byłoby wartością dodaną dla użytkowników, czymś angażującym i skłaniającym do uruchomienia komputera, kiedy pod ręką mieliśmy smartfona.

Jedynym znaczącym usprawnieniem przez te ostatnie 6 lat było dodanie do Windows 10 usługi Telefon, która integrowała się ze smartfonami z Androidem. To jednak nie pomogło, ci użytkownicy którym na tym zależało poradzili sobie z tym wcześniej innymi rozwiązaniami, a pozostałym było to do niczego potrzebne.

Przyszedł więc czas na Windows 11, którym Microsoft będzie próbował o ile nie odwrócić trend, to zminimalizować przepaść. W dzisiejszej informacji prasowej przesłanej przez Microsoft z okazji premiery Windows 11, wymienił w związku z nią 5 obszarów, z którego 3 będą stanowiły te próby.

Nowy wygląd i nowy sklep z aplikacjami to tylko dodatki, oczkiem w głowie Microsoft wydaje się być przede wszystkim Czat z Microsoft Teams zintegrowany z systemem - czyli komunikacja, coś co nie udało się ze Skype, po ogromnym wzroście popularności Teams w czasie pandemii, zwłaszcza wśród młodszej grupy docelowej, tutaj Microsoft upatruje swoją szansę.

Drugi obszar to gry, w którym Microsoft zaprasza przed desktopy użytkowników konsol, obiecując im takie same wrażenia, wydajność, wygodę i komfort przed ekranem komputera. No i trzeci obszar - informacja, stąd widgety dostępne wprost z pulpitu ze spersonalizowanymi treściami.

Reklama

Czy to się uda Microsoftowi? Zależy od formy, w jakiej finalnie Windows 11 zostanie nam dostarczony. Pewnie w przypadku zwykłej aktualizacji Windows 10 niewiele osób w ogóle dostrzegłoby te zmiany, stąd decyzja o nowym wydaniu systemu, który ma większą szansę na zaistnienie w świadomości użytkowników.

Niemniej, wydaje mi się, że będzie to bardzo trudne, bo wiąże się ze zmianą przyzwyczajeń użytkowników, którzy już wybrali smartfony jako główne swoje urządzenie do realizacji większości swoich aktywności w sieci. Trend ten postępował bardzo powoli, ale też z tego powodu zdaje się być niezwykle trwały. Sama zmiana numerka w systemie, zaokrąglone rogi okienek, wyśrodkowanie paska zadań i kilka nowych funkcji mogą być tu niewystarczające. Podobnie zresztą jak możliwość uruchamiania aplikacji mobilnych w Windows 11 - większość użytkowników smartfonów uzna to za kuriozalny pomysł.

Stock Image from Depositphotos.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama