Pustki na premierowych seansach Śnieżki. Disney ma powody do obaw.

Przed weekendem miała miejsce premiera nowego filmu aktorskiego Disneya, a konkretnie odświeżonej adaptacji kultowej Śnieżki, która na długie miesiące przed trafieniem do kin wzbudzała ogromne kontrowersje. Przewidywania analityków się potwierdziły – produkcja cieszy się znikomym zainteresowaniem i prawdopodobnie się nie zwróci.
Widzowie nie pozostawiają na Śnieżce suchej nitki – Disney utopił miliony dolarów
Aktorska Śnieżka nie miała łatwego startu. Twórcy zdecydowali się na kilka zmian fabularnych, mocno majstrowano też przy wyglądzie postaci i samym wydźwięku filmu, który okazał się znacznie bardziej nacechowany motywami feministycznymi – bohaterka grana przez Rachel Zegler nie jest już księżniczką czekającą na uratowanie z opresji, a silną postacią kobiecą, która bierze sprawy w swoje ręce.
To nie spodobało się zarówno samym fanom oryginału, jak i przeciwnikom DEI w branży filmowej – w związku z tym Śnieżkę bombardowano negatywnymi komentarzami, a wręcz namawiano do bojkotu. To przyniosło oczekiwany rezultat, bo film zanotował fatalny start – w weekend otwarcia kwota ze sprzedaży biletów sięgnęła 87 milionów dolarów i choć może się wydawać to sporą liczbą, to dla kontekstu warto zapoznać się z wydatkami – Disney wyłożył od 240 do 270 milionów dolarów na samą produkcję, nie licząc kosztów marketingowych. Oczekiwano zwrotu na poziomie ponad 500 milionów, ale ta kwota według analityków jest obecnie niemożliwa do osiągnięcia.
Z wielu recenzji wynika, że film jest produkcją dość ładnie zrealizowaną, ale w gruncie rzeczy nudną – to jednak właśnie w nacechowanej politycznie nagonce zachodnie media doszukują się porażki Śnieżki, która ma być dla Disneya bolesną lekcją na przyszłość.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu