Inspiracja? Krótka rozmowa w biurze: bo samochody z nadwoziem typu kombi są brzydkie. Rozmowa o tym, które jest fajniejsze, lepsze się skończyła tak szybko jak się zaczęła - bo o gustach się nie dyskutuje. Wszak każdy jeździ tym, co mu się podoba. Ale jeżeli mielibyśmy wskazać zalety dla kombi, to co by to było?
O tym jak bardzo niepraktyczny jest nawet duży sedan dowiedziałem się w momencie, gdy wezwała mnie IKEA i trzeba było przewieźć długie i wysokie ładunki. Zabawa ze złożeniem siedzeń nie była wystarczająca - wąskim gardłem okazał się punkt styku tylnej szyby z bagażnikiem. Bez kombinowania nie dało rady tego poprawić. Mimo, że wcześniej jeździłem kompaktowym kombi - byłem w stanie załadować tam dużo więcej ze względu na możliwość łatwego złożenia siedzeń i powiększenia przestrzeni załadunkowej w drastyczny sposób. Potem mi odbiło i uznałem, że sedan to coś czego muszę spróbować. No, pięknie wygląda. Mimo dużego kupra, napad na sklep IKEA by mi się kompletnie nie opłacał. Gdyby tylko V70 drugiej generacji miało silniki sześciocylindrowe...
W takim V70 to mógłbym nawet wrzucić dmuchany materac na tył i spać w samochodzie jak lord. W S80 jedziesz jak lord, ale wyśpisz się tak średnio. Nie jest to rzecz jasna obiektywna korzyść dla kombi, ale co kto woli. Zawsze miałem dziwne marzenia. W kombi lepiej wychodzą przeprowadzki, przewozy RTV/AGD, prace budowlane - cokolwiek Ci się zamarzy i będzie to do ogarnięcia dużą przestrzenią na bagaż.
Sprawdź także: Citroen C5 X – sedan, kombi i SUV w jednym samochodzie? Premiera
Zauważyłem jednak bardzo ciekawą rzecz: kombi vs reszta świata to coś, co w dalszym ciągu rozgrzewa fanów motoryzacji. Do tego stopnia, że ludzie potrafią rzucać w siebie już nie tyle co mięsem, a ekskrementami (słownymi). Czy mnie to zdziwiło? Wcale, ludzie biją się o takie rzeczy jak ilość zębów w widelcach. Fajnie się jednak obserwuje niektóre grupy dla fanów motoryzacji. Nawet fani Volvo potrafią się tłuc między sobą o wyższość V nad S. A potem wpadają ludzie od C i XC i robi się bałaganik.
Kombi za mało prestiżowe
Jeden z takich argumentów przewinął mi się na jednej z grup motoryzacyjnych - bo kombiaki to głównie auta flotowe z dieslami. Dojeżdżane, tłuczone bez namiętności, bez miłości. To ma warunkować niższy prestiż takich samochodów. Czy coś w tym jest? Reprezentacyjne samochody to nie bez powodu limuzyny, ale w większości nie jesteśmy dyplomatami lub oficerami BOR-u, by usilnie trzymać się tego argumentu. Sedan: długi, wypasiony, masywny to pojazd bardzo przyjemny dla oka. Ja to wiem, Wy to wiecie. Ale czy kombi może być reprezentacyjne? Spójrzcie na gamę pojazdów marek premium. Klienci tych marek często wybierają właśnie Avanty i tak dalej. Pojazd wygląda i ładnie i zapewnia walory kombiaka. Jeżeli ktoś woli SUV-y, hatchbacki - cóż. Każdemu według jego upodobań.
Jedno co mnie odrobinę martwi, to fakt iż nowe kombi to przede wszystkim nisko "ścięte" szyby tylne, przez co realnie przestrzeń bagażowa "na wysokość" jest mniej przystępna dla użytkownika. Takie Volvo V90 nijak nie nawiązuje już do V70, nawet ostatniej generacji, gdzie tylna szyba była bardzo "pionowa". A trzeba przyznać, że przecież V70 III generacji jest w dalszym ciągu pięknym samochodem. Nie ordynarnym, ale ładnym i charakterystycznym. Choć "tyłek" tego samochodu dzielił niektórych fanów motoryzacji przez lata. V90 wydaje się być już mniej kontrowersyjnym od kupra strony. Niestety, na niekorzyść waloru użytkowego.
Warto również wspomnieć o tym, że samochody w nadwozi kombi były często kupowane w wariancie z silnikiem wysokoprężnym - zakup pojazdu z drugiej ręki z benzyniakiem i dodatkową przestrzenią na bagaż bywał trudniejszy: zarówno w ujęciu dostępności i kosztu zakupu. Ale okej, tutaj mówimy jedynie o zakupie pojazdu używanego. Jedynie i "aż", bo tego typu samochody to w dalszym ciągu lwia część ogólnego rynku motoryzacyjnego. Kupując nowy pojazd wybierasz co chcesz - wystarczy umieć obsługiwać konfigurator i mieć pieniądze.
Kombi niereprezentacyjne?
Odczarowanie aut w nadwoziu kombi - symboliczne, aczkolwiek istotne w mojej ocenie nastąpiło dzięki Audi, które to topowe odmiany wydajnościowe RS głównych modeli oferowało i oferuje właśnie w wariancie z "tyłeczkiem". Widząc RS6 na drodze trudno odmówić mu reprezentacyjności: to właściwie ociekający prestiżem i mocą bolid, który przewiezie całą rodzinę do kościoła, zrobi udany napad na salon IKEA i spowoduje wymioty u bardziej wrażliwych pasażerów. Jak dla mnie maszyna kompletna - może nie nadawałaby się na auto dla BOR-u ze względu na zbyt fikuśny charakter. W sumie, może to i dobrze?
Posiadajcie auta jakie chcecie, nikomu nic do tego. Prymat obecnie dzierżą SUV-y i crossovery, bo się ludziom podobają. Wcześniej szałem były kombiaki. Gdybym miał zmieniać auto, to brałbym pudełkowatego Szweda z dużym silnikiem - sedan jest dla mnie odrobinę za mało praktyczny. Poza tym, chyba bardziej podobają mi się kanciaste kombi. Ale nowym bym nie pogardził. Czy ktoś z bezrobotnych mógłby mi takiego podarować?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu