Felietony

Naciąłem się na Glovo Prime. Nie popełnił mojego błędu

Patryk Łobaza
Naciąłem się na Glovo Prime. Nie popełnił mojego błędu
Reklama

Glovo Prime jawi się jako wygodna usługa dla mieszkańców dużych miast. Wystarczą dwie dyszki miesięcznie, by cieszyć się nielimitowanymi dostawami. Ale czy na pewno?

Nie będę tutaj nikogo oszukiwać. W ostatnim czasie nieźle się rozleniwiłem i w niektóre dni nawet do sklepu nie chciało mi się iść. Ale po co chodzić do sklepu jeżeli w takich samych cenach możemy zamówić zakupy pod sam dom? Tak też pomyślałem i postanowiłem skusić się na subskrypcję Glovo Prime. Za 19,99 zł miesięcznie obiecywano mi nielimitowane dostawy z wybranych restauracji i sklepów, w tym supermarketów. Brzmiało jak świetny deal, jednak moja przygoda z Glovo Prime okazała się pełna niespodzianek – i to nie tych przyjemnych.

Reklama

Glovo Prime nie takie kolorowe

Zasubskrybowałem Glovo Prime z myślą, że będę mógł cieszyć się darmowymi dostawami z Biedronki Express. Pierwsze zamówienie poszło gładko – zamówiłem zakupy spożywcze, dostarczone bez problemu. Drugie również. Jednak przy kolejnym zamówieniu pojawił się komunikat, że Biedronka Express nie jest dostępna w ramach Glovo Prime. Zaskoczony, postanowiłem zgłębić temat.

Pierwsza próba kontaktu z obsługą klienta przez Facebooka zakończyła się fiaskiem. Odpowiedzi były generyczne, a chatbot nie potrafił odpowiedzieć na moje pytania. Przez stronę internetową również nie było łatwo – ciągle byłem odsyłany do sekcji FAQ. Jeżeli nasze pytanie nie jest problemem z konkretnym produktem lub zamówieniem, to właściwie nie mamy jak uzyskać odpowiedzi. Kontakt z ludzką obsługą jest tam tak utrudniony, jak to jest tylko możliwe. Dopiero po złożeniu zamówienia mogłem porozmawiać z człowiekiem i zadać pytanie.

Po długich staraniach dowiedziałem się, że Glovo Prime jest dostępne tylko w wybranych punktach, a Biedronka Express nie jest obecnie objęta tą usługą. Co jest ciekawe, gdyż jeszcze zaledwie kilka dni temu była. Co więcej, pojedyncze sklepy mogą czasowo akceptować lub anulować usługę, więc możliwe, że w przyszłości Biedronka Express wróci do oferty, ale nikt nie może tego zagwarantować. Brzmi to jak wykręt, a nie rozwiązanie problemu. Szczególnie że klient dowiaduje się o anulowaniu usługi, dopiero gdy próbuje złożyć zamówienie.

Wyobraźmy sobie zatem taki scenariusz. Kupujesz Glovo Prime z myślą o regularnych zamówieniach w danym sklepie. Przy wcześniejszym zamówieniu wyskoczyła informacja, że z usługą Prime zaoszczędziłbyś 8 złotych na każdorazowej dostawie. Jednak zaraz po zakupie okazuje się, że sklep akurat wycofał się z usługi. Może wróci, a może nie. Ty jednak już zapłaciłeś i zostałeś z ręką w nocniku.

Po tej przygodzie zastanawiam się, czy Glovo Prime w ogóle ma sens. Oferta wydaje się atrakcyjna, ale tylko pod warunkiem, że korzystasz z restauracji i sklepów, które są stale dostępne w ramach subskrypcji. A tu nie ma żadnej gwarancji. W końcu jeżeli wycofuje się nawet taki "kolos" jak Biedronka, to skąd pewność, że inni również tego nie zrobią. W moim przypadku główny cel – Biedronka Express – okazał się nieosiągalny, co sprawia, że cała usługa traci na wartości.

Oczywiście nadal mogę skorzystać z innych supermarketów i restauracji, ale po prostu nie mam takiej potrzeby. Subskrypcji na pewno nie przedłużę, bo jest to nic innego, jak kupowanie kota w worku.

Grafika: depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama