Avowed to jedna z największych premier tego roku i — według niektórych — kandydat na grę roku. Tymczasem uważam, że ta gra może cofnąć w rozwoju cały gatunek RPG i odbije się graczom czkawką.

Dwa tygodnie temu, a dla niektórych graczy trzy, premierę miała jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Mowa tu o Avowed studia Obsydian Entertainment. Gra RPG twórców The Outer World, czy pierwszych Falloutów przenosi nas do Eory, fikcyjnego świata wykreowanego na potrzeby serii Pillars of Eternity.
Uznane studio, rozbudowany i dobrze znany graczom świat, to przecież recepta na sukces. Tymczasem Obsidian dostarczył nam... coś. I nie do końca mi się to podoba. Abstrahując już od modelu sprzedażowego, na który narzekałem już w innym artykule.
Avowed — nie tak się walczy
W Avowed zagrałem na premierę, tę drugą, gdyż do bogaczy nie należę i od razu wciągnąłem się w świat bez opamiętania... na jakieś 4 godziny. Potem zacząłem zauważać, że coś z tą grą jest mocno nie tak. Walka, element tak bardzo wychwalany w recenzjach w bardzo krótkim czasie stała się nużąca i im dalej w las, tym bardziej jej unikałem.
Możliwe, że sam jestem sobie winny, gdyż grałem pojedynkowiczem z mieczem w jednym zestawie i pistoletem w drugim. Perfekcyjne kontry opanowałem już podczas pierwszej walki, więc każda kolejna wyglądała tak, że biłem dwa lub trzy razy, po czym blok i kontynuowałem swoją nawałnicę. Nie było to trudne, gdyż każdy atak przeciwnika jest spowolniony i dokładnie zaznaczony. Pod koniec nawet nie zawracałem sobie głowy blokowaniem, byłem tak szybki i moja broń tak mocno mnie leczyła, że przeciwnicy nie byli w stanie mi nic zrobić.
Już podczas walki z pierwszym bossem (tym ogrzybiałym rycerzem) zauważyłem bardzo nienaturalne ruchy przeciwników, którzy poruszają się, jak na łyżwach. Jesteś pewny, że cię nie dosięgnie, po czym robi dziwny doskok i jesteś trafiony. Na krytykę zasługuje również różnorodność przeciwników, których jest może z 5 na każdą mapę, a nowi i tak mają podobny zestaw ruchów i ataków do swoich poprzedników.
Avowed — czyli jak nie robić żyjących światów
Już w pierwszym mieście doznałem olśnienia. Przecież ten świat nie żyje! Ludzie ze sobą nie rozmawiają, nie poruszają się, nie zajmują się swoimi sprawami podczas dnia. Nie mamy tutaj systemu dobowego, w którym znajdowaliby się w innych miejscach w zależności o pory. Nikt właściwie nie reaguje na otoczenie ani nawet na gracza.
I nie chodzi mi o to, że możesz każdemu okraść chatę, lecz o bardziej uderzające sytuacje. Jesteśmy w grze wysłannikiem Aedyru, aktualnie jedną z dwóch najważniejszych postaci w Żyjących Ziemiach, a możemy zostać zaatakowani na środku ulicy, na oczach strażników, którzy nic z tym nie zrobią. W żaden sposób tego nie zauważą ani tym bardziej nie zareagują.
Przykładów wydmuszkowego świata jest wiele, takie jak brak ryb, brak możliwości zestrzelenia ptaków, czy interakcji z większością obiektów. Większości postaci nie możemy nawet uderzyć. W sieci krąży już wiele porównań z innymi grami, w tym z Oblivionem i Skyrimem, oczywiście na niekorzyść Avowed. Nie ze wszystkim się zgadzam, nie wszystkie mechaniki uważam za konieczne, ale brak jakichkolwiek działań uwiarygadniających dany świat jest moim zdaniem w 2025 roku niedopuszczalne.
Na osobną krytykę zasługują również towarzysze, bardzo często traktujący nas z góry i stosujący tani dydaktyzm jakoby mieli monopol na dobro i prawdę. Z jednej strony potrafią ostro zareagować na nasze decyzje, jednak bardzo szybko się z tego wycofują, gdy stawiam im opór. Kłótnie kończą się często stwierdzeniem z ich strony, że to rzeczywiście nie była łatwa decyzja do podjęcia.
"Nie rozumiem hejtu na Avowed. Dobrze się bawiłem"
Warto jeszcze odnieść się do powszechnego argumentu, jaki pojawia się w sieci. Czyli gra nie może być zła, bo dobrze się w niej bawiłem. Na Reddicie, szczególnie w dziale dotyczącym Avowed, możemy znaleźć setki postów o tym, że nie rozumieją krytyki, gdyż oni bawili się w grze świetnie. Ja świetnie bawię się, oglądając tanie horrory, co nie sprawia automatycznie, że są to dobre filmy.
Ja też dobrze bawiłem się w Avowed, a przynajmniej przez większość czasu. Tak dobrze, jak bawiłbym się w grze RPG sprzed dekady. Nie oznacza to, że przez to mam przymykać oko na ewidentne niedociągnięcia i błędy. Avowed rzeczywiście nie jest grą złą. Jest po prostu tytułem przestarzałym. Zarówno graficznie (choć wygląda nieźle), jak i pod względem animacji, czy samej rozgrywki. Gdyby ta gra, w takiej formie ukazała się dekadę, czy dwie temu (nawet z nieco gorszą grafiką), to mogłaby doczekać się własnego kultu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu