Recenzja

Recenzja WRC5. Konsole obecnej generacji potrzebowały gry rajdowej

Tomasz Popielarczyk
Recenzja WRC5. Konsole obecnej generacji potrzebowały gry rajdowej
16

Lata 2000-2004 pięknym czasem dla fanów rajdów samochodowych. To wtedy rodziła się legenda Colin McRae Rally, powstał Richard Burns Rally i wiele innych. Ciągle w pamięci siedzą mi długie godziny spędzone na splitscreenie. Czy najnowsza oznaczona numerkiem 5 odsłona WRC jest tego wszystkiego godnym...

Lata 2000-2004 pięknym czasem dla fanów rajdów samochodowych. To wtedy rodziła się legenda Colin McRae Rally, powstał Richard Burns Rally i wiele innych. Ciągle w pamięci siedzą mi długie godziny spędzone na splitscreenie. Czy najnowsza oznaczona numerkiem 5 odsłona WRC jest tego wszystkiego godnym następcą?

Ja z sentymentem wspominam tamten czas. Aby jednak być uczciwym, trzeba wspomnieć, że rajdy samochodowe przez ostatnie lata właściwie w ogóle nie schodziły ze sceny gier. Przez lata eksploatowano markę Colin McRae Rally, która ostatecznie wyewoluowała w Dirta (i koniec końców źle na tym wyszła). W międzyczasie pojawiały się też inne serie, jak chociażby wspomniane WRC wykorzystujące licencję FIA. Przed nami też dwie duże premiery: Sebastien Loeb Rally od Milestone i nawiązujący do wspomnianego przeze mnie Colina DiRT Rally, który już teraz zgarnia wysokie noty (gra jest dostępna w ramach early access). WRC5 można zatem traktować jako rozgrzewkę przed tymi tytułami. I, uprzedzając trochę fakty, tak właśnie bym ją też ocenił.

350 kilometrów do przejechania

WRC5 oparto na licencji FIA, a więc mamy tutaj dostęp do imponującej liczby 65 tras, wśród których znajdują się również te z Rajdu Polski. Lokacje są zróżnicowane. Po odwiedzinach na rodzimym gruncie możemy udać się do Meksyku, zjeździć kawałek Francji albo spróbować swoich sił w Australii. Nie brakuje tutaj rajdów nocnych i zimowych, a także uprzykrzających życie opadów deszczu. Pod tym względem WRC5 szybko się nie nudzi.

To szczególnie ważne, bo nudzić mogą dostępne tryby zabawy. Poza karierą jest biednie - niezbyt wymagająca szkółka, pojedyncze rajdy z możliwością dostosowania warunków i pory dnia, nieszczególnie rozbudowana zabawa w sieci oparta o jeden model rywalizacji. Sytuację ratuje tryb wieloosobowy offline, ale nie jest to uwielbiany przeze mnie split-screen tylko przejeżdżanie tego samego odcinka po kolei. Nie pozostaje zatem nic innego, jak stworzyć swojego wirtualnego kierowcę i rozpocząć karierę kierowcy rajdowego. A zaczynamy, jak łatwo się domyślić, od najniższego szczebla, czyli JWRC. W miarę upływu czasu podpisujemy umowy z nowymi zespołami, otrzymujemy dostęp do nowych aut oraz stajemy przed kolejnymi wyzwaniami. Ekipy mają bowiem swoje cele, które my musimy realizować. Sam model zabawy w karierze też jest urozmaicony. Zawody trwają kilka dni, w trakcie których mechanicy mają mocno ograniczony czas na naprawdę auta.

Wydaje się to dużym wyzwaniem, ale w praktyce okazuje się, że WRC5 jest jakieś takie... łatwe. Model prowadzenia samochodu pozostał czysto zręcznościowy. Choć trzeba zaznaczyć, że mamy tutaj całkiem duże pole do popisu, jeśli chodzi o dostosowanie parametrów wozu i faktycznie czuć efekty naszych działań na torze. Ten jest często zdradliwy i pełen trudnych zakrętów. I to jest ok. Sęk w tym, że nasi przeciwnicy sprawiają wrażenie, jakby nie chcieli wygrać. Trudno mi powiedzieć, czym to jest spowodowane, że nawet po kilkukrotnym wypadnięciu z trasy, z uszkodzoną skrzynią biegów i jazdą na trójce jestem w stanie dojechać pierwszy. A zaznaczam, że królem kierownicy to ja raczej nie jestem. Dlatego warto od razu ustawić sobie wysoki poziom trudności, bo tylko on stanowi tutaj większe wyzwanie (choć ciągle nie jest ono tak wysokie, jakby się chciało). Warto też wspomnieć funkcji snapshotów, które w razie wpadki cofają nas do ostatniego punktu kontrolnego - praktyczne ułatwienie dla początkujących rajdowców.

Fizyka pojazdu nie zachwyca. Czuć co prawda, że inaczej zachowuje się on na różnych nawierzchniach, ale często miałem wrażenie, że prowadzę rozpędzone pudełko sunące po gładkiej nawierzchni, a nie samochód. Sytuacja ulega lekkiej poprawie, po wyłączeniu wszystkich wspomagaczy, ale ciągle daleko mu do ideału. Oczywiście możemy liczyć na mechanizm zniszczeń, który mocno wpływa na rozgrywkę. Auto po kilku stłuczkach ściąga na jedną stronę, komendy głosowe pilota przestają działać, a skrzynia ma jedynie trzy biegi. W WRC5 zdecydowanie nie opłaca się bawić w taranowanie wszystkiego, co zobaczymy na drodze i zaliczać każde okoliczne drzewo. W pewnym momencie po prostu unieruchomimy auto i będziemy musieli zaczynać od nowa.

Bez wodotrysków

Nie są to najładniejsze rajdy, jakie kiedykolwiek widziałem. WRC5 zostało wydane na wiele platform z konsolami poprzedniej generacji włącznie, a to wymusiło pewne ustępstwa. Nie jest to też tytuł z kategorii AAA, w który wpompowano grube miliony, by swoim wyglądem rzucał na kolana. Jeżeli miałbym określić jednym słowem oprawę, napisałbym - poprawna. Pozbawiona wodotrysków, strasząca trochę płaskimi elementami wokół toru i niezbyt szczegółowymi modelami 3D. Samochody na szczęście na tym tle wypadają dobrze, ale już ich wnętrze wydaje się być projektowane po łebkach.

Fatalnie wypada natomiast udźwiękowienie. Odgłosy wydawane przez silnik brzmią kiepsko i, przynajmniej w mojej opinii, nie przypominają nawet trochę przyjemnego ryku silników, jaki słychać podczas rajdów. Głos pilota też nie chwyta za serce. Brakuje w nim większych emocji i adrenaliny. W pewnym momencie ma się wrażenie, jakby nie jechał on z nami, tylko siedział gdzieś w ciepłym gabinecie z tabletem, wyświetloną mapą i wypowiadał komendy do mikrofonu. Zaryzykuję tutaj nawet stwierdzenie, że dźwięk to najmniej dopracowany element tej produkcji.

Solidna rozgrzewka

Patrząc na zachwyty nad Dirt Rally i duże oczekiwania wobec Sebastien Loeb Rally, odnoszę nieodparte wrażenie, że WRC5 jest dopiero przystawką do głównego dania, na które czekają fani rajdów. Gra jest przyjemna i daje sporo frajdy. Nie nazwałbym jej jednak w żadnym wypadku przełomową czy nawet wyznaczającą jakiekolwiek trendy. To taki średniak, który debiutuje w doskonałym dla siebie czasie. Na XOne oraz PS4 nie ma bowiem obecnie drugiej takiej produkcji, więc samo to powinno skutecznie rozpędzić sprzedaż. Jeżeli nie będziecie nastawiali się na hit, to powinniście z WRC5 czerpać sporo satysfakcji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Grywyścigirecenzjerecgry