98 procent ładowarek, które zostały sprowadzone do Polski spoza UE albo jest źle oznakowana, albo też - stwarza bezpośrednie niebezpieczeństwo dla użytkowników. To efekt kontroli UOKIK
Ładowarka to jedno z najważniejszych akcesoriów do telefonu czy tabletu. W końcu bez niej funkcjonowanie urządzenia nie jest możliwe. Niestety, dzisiejsi producenci mają niezbyt przyjemną manierę z jednej strony podnoszenia prędkości ładowania w swoich smartfonach, a z drugiej - nie dołączania do zestawu ładowarki. I to nie tylko takiej, która pozwalałaby osiągać takie prędkości, ale żadnej ładowarki w ogóle. To sprawia, że osoby kupujące nowe telefony mają do wyboru kupić ładowarkę w sklepie producenta, w elektromarkecie, albo też - przez internet. Ta ostatnia opcja jest oczywiście najtańsza, jednak wiąże się też z największym ryzykiem. Ładowarki muszą spełniać szereg kryteriów by być zwyczajnie bezpieczne dla użytkownika. Jak się okazuje - te sprowadzane spoza UE zwyczajnie nie są.
UOKIK sprawdził ponad 70 tys. ładowarek, część z nich musiała zostać natychmiast zniszczona
Jak możemy przeczytać na stronie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wspólnie z Inspekcją Handlową sprawdzono 61 modeli ładowarek sprowadzonych do Polski spoza Unii Europejskiej. Badania przeprowadzono pod kątem formalnym (oznakowanie i dokumentacja) oraz technicznym (bezpieczeństwo samej konstrukcji). Wyniki tej kontroli są wręcz fatalne - inaczej nie można tego nazwać. Na 61 modeli i 72 tysiące przebadanych ładowarek inspektorzy wydali łącznie 60 negatywnych opinii dotyczących 70,5 tysiąca sztuk sprzętu. Oznacza to, że blisko 98 proc. importowanego sprzętu było w jakiś sposób wadliwe.
Co więcej, inspektorzy przekazali ponad 10 tys. sztuk do laboratorium celem dokładnego badania (np. pod kątem wytrzymałości izolacji, nagrzewania się, napięcia dotykowe oraz tego, czy elementy pod napięciem są łatwo dostępne). 38 proc. z nich nie przeszło kontoroli i stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia użytkownika. W przypadku tysiąca sztuk zagrożenie było na tyle poważne, że musiały one, zgodnie z prawem, zostać natychmiastowo zniszczone.
Wyniki kontroli pokazują, jak ważne jest, by w przypadku takiego akcesorium jak ładowarka koniecznie korzystać tylko z zaufanych źródeł sprzętu. Pokazuje to też, że ruch Google polegający na tym, że po wykryciu nielicencjonowanej ładowarki telefon nie będzie się ładował, wcale nie był ruchem antykonsumenckim, a wręcz przeciwnie - faktycznie ma na celu ochronę bezpieczeństwa użytkowników. Niestety, tak długo jak takie sprzęty będą tańsze niż oryginały, tak długo będzie na nie popyt.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu