Samar na podstawie danych udostępnionych przez UDT stworzył mapę, z której wynika, że w blisko połowie powiatów w Polsce nie ma ani jednej publicznej stacji ładowania samochodów elektrycznych.
Elektryczna rewolucja? Nie w Polsce
Według informacji podanych przez Urząd Dozoru Technicznego, który wydaje pozwolenia na budowę stacji ładowania samochodów elektrycznych, w Polsce mamy obecnie 1274 stacje ładowania, 1559 ładowarek i 3013 tzw. punktów ładowania, ale tylko 2306 z nich jest ogólnodostępna. Oznacza to, że jednocześnie w naszym kraju można naładować nieco ponad 2300 samochodów w publicznie dostępnych punktach. Biorąc pod uwagę, że zarejestrowanych jest w sumie 13 625 szt. samochodów elektrycznych (BEV) i kolejne 16 433 hybryd typu plugin (PHEV) to jest to chyba całkiem niezły wynik.
Niestety dostępność ładowarek jest bardzo zróżnicowana. W Polsce mamy obecnie 380 powiatów, ale w aż 183 z nich nie ma ani jednego publicznie dostępnego punktu ładowania. Dochodzi zatem do takich sytuacji, że w danym powiecie jest zarejestrowany samochód elektryczny, ale nie ma gdzie go naładować (poza domem). Co ciekawe mamy też 13 powiatów gdzie nie ma ani jednego auta elektrycznego ani punktu publicznego ładowania, a także 7 powiatów, gdzie jest przynajmniej 1 punkt ładowania, ale nie ma zarejestrowanego żadnego "elektryka". Większość punktów ładowania to stacje AC o mocy do 22 kW, w Polsce mamy zaledwie 587 szybkich ładowarek DC, a ich moc i tak bardzo rzadko przekracza 50 kW.
Duże miasta i pas dróg szybkiego ruchu
Najwięcej samochodów elektrycznych zarejestrowanych jest w stolicy, to ponad 3200 pojazdów, które mają do dyspozycji blisko 240 punktów ładowania co daje wskaźnik 13 samochodów na punkt. Najgorzej pod tym względem jest w powiecie warszawskim zachodnim, gdzie na 256 samochodów elektrycznych jest tylko 4 punkty ładowania, co daje 64 pojazdów na punkt. To oczywiście tylko ciekawostka, bo większość z nich może się przecież ładować w sąsiedniej Warszawie.
Patrząc na mapkę wyraźnie jednak widać, że największa liczba ładowarek skupiona jest wokół największych miast w Polsce oraz wzdłuż kluczowych autostrad - A1 i A4. Najgorsza sytuacja jest natomiast na wschodzie kraju oraz w jego północno-zachodniej części. Szare plamy oznaczają brak publicznie dostępnych ładowarek.
Ta mapka to doskonały przykład na to ile jeszcze brakuje nam pod względem infrastruktury do tego aby faktycznie ogłosić w Polsce elektryczną rewolucję. Liczba punktów ładowania musi się wyraźnie zwiększyć w całym kraju jeśli samochody elektryczna mają stać się bardziej powszechne. Ładowanie w domowym garażu nie jest opcją dostępną dla każdego, szczególnie w miastach, gdzie samochody elektryczne są najpopularniejsze. Ciekawy jestem jak to się będzie rozwijało w kolejnych latach.
źródło: Samar
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu