Kupno Twittera przez Elona może nie być tylko fanaberią, ponieważ Musk snuje co do jego przyszłości naprawdę ambitne plany. Tyle, że trudne do zrealizowania.
To, jak działają wielkie korporacje dla zwykłego człowieka często pozostaje tajemnicą. Jednym ze świetnych przykładów takiego działania jest Uber, który od 13 lat przynosił same straty i dopiero niedawno znalazł się nad kreską i jego operacje do tej pory polegały na przepalaniu pieniędzy inwestorów. Podobnie jest z Twitterem, dla którego 2021 był pierwszym rokiem nad kreską. Przypomnijmy, że nie mówimy o małych startupach, ale o globalnych korporacjach z milionami użytkowników. Dlatego też dla wielu 44 miliardy wyłożone przez Muska zdawały się być fanaberią, a nie strategią biznesową i moim zdaniem - jest to słuszne podejście. Ta pozycja była jednak negowana przez zwolenników miliardera, którzy argumentowali, że Musk "wie co robi". Spór ten ciężko było rozstrzygnąć, nie mając w ręce realnych danych i tego, w jaki sposób Musk chce rozwijać markę. Cóż, teraz już je mamy.
Musk chce zwiększyć zyski Twittera i obiecuje inwestorom nawet 10x zwrot, jeżeli go wesprą
Musk zabezpieczył odpowiednią kwotę na przejęcie Twittera, ale nie oznacza to, że będzie go rozwijał z własnej kieszeni. Na spotkaniu z inwestorami przekonywał, że ktokolwiek wesprze jego wizję platformy, może liczyć na spory zastrzyk gotówki. Elon obiecywał bowiem, że w ciągu niecałych 3 lat, a więc do 2025 roku, chce podwoić liczbę użytkowników Twittera do ponad 500 mln osób, a także - podwoić jego przychód, głównie za pomocą płatnych subskrypcji. O ile na papierze brzmi to imponująco, to pamiętajmy, że obecny przychód Twittera wynosi 5 miliardów dolarów rocznie , a zysk - około 800 mln. Jeżeli porównamy to z Facebookiem, którego sam zysk wynosi 120 mld rocznie, widzimy, jaka przepaść dzieli te dwie platformy.
Podwojenie przychodu tak uznanej marki jak Twitter (i podwojenie liczby użytkowników) w ciągu trzech lat jest oczywiście nie lada wyczynem i na pewno będę bił Muskowi brawo, jeżeli mu się to uda. Jednak nawet podwojony przychód w dalszym ciągu będzie zaledwie ułamkiem tego, co zarabia konkurencja. Dlatego też ciężko mi wyobrazić sobie, w jaki sposób Musk zamierza spełnić obietnice o 5- czy nawet 10-krotnym zwrocie z inwestycji. Jak widać jednak, inwestorzy takiego problemu nie mają, ponieważ do tej pory zasilili konto Muska kwotą ponad 7 mld dolarów. Dlatego też z pewnością będę obserwował poczynania miliardera. Podane liczby są pierwszymi zdefiniowanymi celami w jego nowej roli jako prezesa i mogą posłużyć jako efektywny papierek lakmusowy jego biznesowego geniuszu.
Twitter ma dziś wszystko czego mógł chcieć. Jeżeli człowiek roku Time nie sprawi, że ta platforma zacznie mieć uznanie wśród użytkowników, to już chyba nikt nie będzie w stanie jej pomóc.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu