Felietony

Musk do NASA: "Kończmy to!”. Czy on już całkiem odleciał?!

Jakub Szczęsny
Musk do NASA: "Kończmy to!”. Czy on już całkiem odleciał?!
Reklama

Elon Musk znowu miesza w kosmicznych (i geopolitycznym) garze, a jego najnowszy pomysł to coś rodem z mokrego snu zblazowanego miliardera (którym zdecydowanie jest). Według szefa SpaceX Międzynarodowa Stacja Kosmiczna powinna zostać zdeorbitowana już w ciągu najbliższych dwóch lat. Dlaczego? Bo, jak twierdzi Musk, „spełniła swoje zadanie” i „przyrostowa użyteczność jest bardzo niewielka.” Zamiast tego proponuje skok prosto w stronę Marsa, pomijając – niczym pionek na szachownicy – etap powrotu na Księżyc. W skrócie: "Spadaj, przestarzała NASA. Teraz SpaceX wkracza do gry".

No, kto by pomyślał, że Musk — będąc istotną figurą w politycznej układance prezydenta USA Donalda Trumpa — będzie chciał realizować swoje interesy? Formalnie jest szefem DOGE: instytucji, która ma na celu zoptymalizować wydatki administracji i pozbyć się albo niejasnych pod kątem efektów (to rzecz szeroko pojęta w metodyce Muska) projektów, albo takich, które tylko "przepalają" fundusze.

Reklama

Elon zainwestował ogromną kasę w kampanię Trumpa, stworzył również grupę political action committee (w skrócie: PAC) o nazwie America PAC, która skupiła wokół siebie czołowych biznesmenów po to, by wspierać kampanię obecnie urzędującego prezydenta. Owocem tych inwestycji jest rzecz jasna wygrana Trumpa, który bardzo szybko rozpoczął nierzadko szokujące dla społeczności międzynarodowej porządki.

Obok porządków Trumpa, Musk próbuje forsować także i swoje. Większość z nich wygląda trochę jak wywracanie stolików. I to nie w finezyjny, spokojny sposób. Owe stoliki są wywracane dosłownie "z kopa", przy okazji demolując wszystko wkoło.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna dla większości pasjonatów kosmosu jest jednym z ważniejszych symboli współpracy międzynarodowej i zgody we wspólnych dążeniach cywilizacyjnych. Od momentu rozpoczęcia działania w 1998 roku, jest owocem wspólnych wysiłków NASA, ESA, JAXA, Roskosmosu i Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej. Od listopada 2000 roku rotacyjne załogi astronautów prowadzą tu przeróżne eksperymenty, które pozwalają między innymi dowiedzieć się, jak ludzkie ciało funkcjonuje w mikrograwitacji i jak przygotować się na długotrwałe misje kosmiczne.

Musk jednak uważa, że to już jest passé. Że stacja powinna przejść do lamusa. Według miliardera ISS jest już "starociem", a dalsze inwestycje w jej utrzymanie mają niewielki sens. Musk twierdzi, że powinniśmy porzucić "przestarzałe" metody badań na niskiej orbicie okołoziemskiej i skupić się na tym, co naprawdę ważne – kolonizacji Marsa. Kto miałby tego dokonać? Zgadnijcie. SpaceX.

NASA kontra Musk

Problem polega na tym, że NASA ma zupełnie inne plany. Program Artemis zakłada powrót ludzi na Księżyc i ma to być jedynie krok w kierunku dalszych misji – w tym tej najambitniejszej, czyli lądowania na Marsie. Według agencji to właśnie ISS, a także przyszłe stacje komercyjne, mają stanowić poligon doświadczalny dla kolejnych śmiałych przedsięwzięć. Naukowcy NASA uważają, że "tu trzeba na spokojnie" - i tak jest najbezpieczniej. Raptowne rzucanie się z motyką na Słońce może okazać się dla nas zbyt dużym wyzwaniem. Owszem, może być tak, że Muskowi może się udać, może być w tym pewien sens. Wielu ekspertów ma jednak wątpliwości.

Próba bezpośredniego przeskoczenia etapu Księżyca i rozpoczęcia kolonizacji Marsa jest jak próba wspięcia się na Mount Everest bez wcześniejszego treningu... w Tatrach. Księżyc, jako najbliższy sąsiad Ziemi, oferuje unikalną szansę na przetestowanie technologii, procedur i zdolności przetrwania w ekstremalnych warunkach, ale wciąż pozostających w zasięgu logistycznego wsparcia z naszej planety. Każdy błąd popełniony na Marsie będzie kosztował nie tylko miliardy dolarów, ale przede wszystkim życie ludzi – bez wcześniejszego doświadczenia zdobytego na Księżycu skok w kierunku Czerwonej Planety jest nie tylko lekkomyślny, ale może skutecznie zahamować cały rozwój eksploracji kosmosu na lata.

ISS is dead. Almost

Pomysł deorbitacji ISS nie jest nowy – (na razie) aktualnym planem jest zakończenie jej działalności do 2030 roku. Musk chciałby przyspieszyć ów proces. Dlaczego? To zapewne kwestia ogromnego ego. Musk od lat marzy o Czerwonej Planecie. To jego osobista obsesja, którą sprzedaje światu pod płaszczykiem wielkiej misji dla ludzkości. I owszem, powinniśmy lecieć na Marsa, jestem za tym — rękami, nogami, głową, duchem, sercem — absolutnie KAŻDYM narządem mojego ciała. Tylko czy ta wizja ma sens tu i teraz? Kolonizacja Marsa to nie kwestia lat, lecz dekad intensywnych przygotowań. Wyzwania technologiczne i techniczne są olbrzymie, a warunki panujące na Marsie – od śmiertelnego promieniowania po ekstremalne temperatury – czynią go miejscem znacznie mniej przyjaznym niż Księżyc. Ba, nasz naturalny satelita to dosłownie pryszcz w stosunku do tego, co czeka nas na Czerwonej Planecie.

Reklama

Dlatego właśnie NASA kładzie nacisk na eksplorację naszego naturalnego satelity jako „przedsionka” do dalszych podróży. Utrata ISS przedwcześnie mogłaby więc okazać się nie tyle oszczędnością i otwarciem drzwi do "prawdziwie potrzebnych inicjatyw", ile ogromnym krokiem wstecz: zarówno w badaniach koniecznych nawet dla zdobycia Marsa, jak i innych projektów związanych z eksploracją kosmosu.

Polityka to bagno

Spójrzmy raz jeszcze na kontekst polityczny. Musk, będący bliskim doradcą, wręcz "cieniem" Donalda Trumpa, prowadzi obecnie audyt efektywności amerykańskiego rządu. Jego działania doprowadziły do tysięcy zwolnień w różnych agencjach federalnych. Czy jego wpływy sięgają tak daleko, by wpłynąć na decyzje dotyczące przyszłości ISS? Jeśli tak, to jest to dla nas całkiem nieprzyjemny sygnał: wystarczy mieć ogromne pieniądze, wesprzeć konkretnego kandydata, mieć "pod sobą" medialną tubę i głośno krzyczeć, a okazje do wywrócenia świata do góry nogami (i zarobienia na tym) wymnożą się nam pod stopami niczym króliki nafaszerowane sildenafilem. 

Reklama

Musk natomiast jest figurą, która... cóż. Jest mocno kontrowersyjna. Reklamuje X-a jako jedyne miejsce, gdzie funkcjonuje bezkompromisowa wolność słowa. Gdy w ramach Community Notes, czyli notatek często prostujących fake newsy użytkowników lub dodających szerszy kontekst (taki był zamysł), zweryfikowano słowa Elona dotyczące Ukrainy i trwającej tam wojny, CEO X-a (dawnego Twittera) uznał, że potrzebne są w owym mechanizmie zmiany. Oczywiście takie, które znacząco utrudnią prostowanie tez, które kolportuje nie tylko on, ale i jego polityczni "kumple". To nie jest wolność słowa. To już galopująca korpokracja w najgorszym wydaniu. 

Nie jest też tajemnicą, że Musk potrafi zyskać na zmianach politycznych. Jego wizja podboju Marsa i pomijania Księżyca może być bardziej związana z prywatnymi ambicjami i potencjalnymi zyskami w ramach SpaceX niż z dobrem nauki. Absolutnie nie wierzę w jego dobre intencje. Jest biznesmenem i politykiem jednocześnie, a to zasadniczo najgorsze możliwe połączenie.

Czytaj również: Elon Musk chce zmieść z planszy konkurencję. Czy mu się uda?

A może jednak warto pożegnać już ISS?

ISS to już technologiczny weteran, ale znaczenie stacji wciąż pozostaje ogromne. To właśnie tutaj powstają badania, które mogą ratować życie na Ziemi – od badań nad nowymi lekami po innowacyjne rozwiązania w rolnictwie. Tak, hodujemy tam rośliny, by sprawdzić odporność konkretnych gatunków na trudne warunki, również tych z kręgu GMO. Przedwczesne zakończenie tej misji mogłoby pozbawić ludzkość ważnych potencjalnych odkryć. Serio chcemy płacić taką cenę za czyjeś prywatne ambicje — nawet jeżeli są to ambicje potężnego biznesmena i (jak się go określa) wizjonera? Granica tolerancji dla wizjonerstwa oraz możliwości zmieniania świata pod swoje dyktando powinna kończyć się tam, gdzie występuje istotny interes ogółu.

Ostateczna decyzja należy do prezydenta USA i partnerów międzynarodowych. Głos Muska może być jednak na tyle donośny, że uda mi się przeforsować koniec Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Moim skromnym zdaniem, byłby to ogromny cios dla nauki i eksploracji kosmosu w ogóle.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama