Gry

MultiVersus – recenzja. Trudna, lecz ognista miłość

Kacper Cembrowski
MultiVersus – recenzja. Trudna, lecz ognista miłość

MultiVersus po blisko dwóch latach powróciło. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że zamknięcie serwerów na długi czas nie sprawiło, że wszyscy o tej grze zapomnieli. Ale czy ma ona szanse na większy sukces?

MultiVersus zrobiło furorę i… zniknęło

W sierpniu 2022 roku pisałem o swoich pierwszych wrażeniach z MultiVersus. MultiVersus to gra w stylu Super Smash Bros. od Warner Bros. (dużo tych brosów), która w 2022 roku wystartowała zaskakująco dobrze. Założenie gry jest typowe dla reprezentantów tego gatunku — naszym celem jest wypchnięcie przeciwników poza arenę. Tylko tyle i aż tyle. Im więcej obrażeń otrzyma nasz przeciwnik, tym dalej odleci, co w końcu sprawi, że powrót na pole bitwy nie będzie możliwy, pomimo wielu możliwych kombinacji — w końcu dynamika to jedna z głównych cech MultiVersus.

Chwilę po tym, jak wersja beta MultiVersus pojawiła się na rynku, to gra przebiła barierę 5 milionów graczy. Gdyby tego było mało, produkcja opracowana przez Player First Games już drugiego dnia znalazła się na liście TOP 10 gier na Steam, następnie przebijając barierę 150 tysięcy graczy w jednej chwili. Co więcej, gra Warner Bros. zajęła pierwsze miejsce w rankingu najczęściej ogrywanych produkcji na Steam Decku, zajmując wyższą pozycję niż Grand Theft Auto V, Elden Ring czy świeżo wydane na tamten moment Stray. I to, że gra zaliczyła wtedy pewne opóźnienie, w ogóle nie przeszkodziło jej w osiągnięciu kolosalnego sukcesu.

Właśnie z tego względu zamknięcie serwerów bez wcześniejszej specjalnej zapowiedzi było bardzo zaskakujące. Do dziś nie potrafię zracjonalizować tej decyzji i uważałem, że deweloperzy sami spisali swoją pracę na porażkę. Spodziewałem się, że powrót tej marki absolutnie nikogo nie obejdzie — bo sam nawet nie miałem specjalnej świadomości, że MultiVersus znów pojawi się na konsolach i komputerach — ale okazało się, że całkowicie się myliłem. Gra przy swojej już właściwej premierze przyciągnęła ponad 100 tysięcy graczy, co również jest świetnym wynikiem. Postanowiłem więc sprawdzić, czy jest to warte miejsca na dysku.

MultiVersus, czyli popkulturowy miszmasz pełen wspaniałych absurdów

Najbardziej wyróżniającym elementem jest jednak ilość i różnorodność bohaterów. Królik Bugs kontra Arya Stark z Gry o Tron, Batman kontra Tom i Jerry czy LeBron James kontra Kudłaty ze Scooby-Doo. Czysty absurd? Wręcz przeciwnie, to gwarancja świetnej rozrywki. W grze do tego znajdziemy jeszcze chociażby Harley Quinn, Wonder Woman, Królika Bugsa, Finna i Jake’a z Pory na przygodę, Ricka i Mortiego czy postaci ze Steven Universe. Jest tu więc prawdziwy popkulturowy miszmasz. Różnorodność bohaterów oraz ich pochodzenie z zupełnie odmiennych światów dodają wszystkim starciom niezwykłego smaku. Mimo obecności poważnych postaci, mroczny klimat tutaj nie istnieje — ich umiejętności zostały wykorzystane w jak najbardziej zabawny sposób.

W ten sposób Kudłaty może wyciągnąć z podłogi ogromną kanapkę i rzucić nią w przeciwnika, Finn z Pory na przygodę biega z mieczem, nie tracąc przy tym szerokiego uśmiechu, LeBron rozgramia przeciwników piłką do koszykówki, a Tom rozstawia na mapie pułapki na myszy i macha wielkim młotem za uciekającą myszką Jerry. Wonder Woman może wykorzystać swoje lasso, aby przyciągnąć sojusznika, gdy ten prawie spada z mapy, a Steven ze Steven Universe rzuca w naszą stronę lewitującą tarczę, która pomaga nam wyjść z tarapatów. Jason w mrocznej wersji jest brutalny i złowrogi, za to Rick korzysta ze wszystkich swoich wynalazków i nie wygląda na przejętego. To naprawdę ma swój urok.

Mnóstwo postaci, ale właśnie… to F2P

Każda postać ma swój zestaw ataków i różnią się wieloma aspektami, nie tylko wyglądem. Do tego wybieramy jedną z czterech klas: Twardziel, Mag, Zabójca, Mocarz, co również ma wpływ na rozgrywkę. Paradoksalnie więc jest tutaj sporo elementów taktycznych, jakkolwiek to nie brzmi przy tego typu grze. Ale faktycznie, balans całej gry możemy ustawić pod własne preferencje.

Na start mamy Kudłatego ze Scoobiego-Doo, chociaż na krótki czas deweloperzy udostępnili wszystkim jeszcze cztery inne postaci. Jeśli jednak po czasie dalej będziemy chcieli grać właśnie tymi bohaterami, musimy ich kupić. Walutę w grze możemy zdobyć poprzez rozgrywkę, ale nikogo nie zaskoczy, jeśli napiszę, że jest to bardzo mozolna droga; a zdecydowanie szybciej będzie, jeśli zdobędziemy walutę Gleamium, wydając prawdziwe pieniądze.

Mikrotransakcje w takich grach są normalną rzeczą, jednak mam wrażenie, że w MultiVersus są one dość… natarczywe. Obawiam się, że kiedy wsiąkniemy w tę grę, to bez wydawania swojej kasy może być problem z uczuciem progresu, co trochę mnie od tej gry odpycha. Tym bardziej, że na każdym kroku jesteśmy zachęceni do kupowania tej waluty, a do tego oczywiście jest tutaj przepustka sezonowa. Ale to też dokładnie ten sam schemat, co w Fortnite, Warzone czy Apex: Legends, więc nie można też przesadnie MultiVersus pod tym względem demonizować.

Nie tylko multiplayer — singlowi gracze też znajdą coś dla siebie

W pełnej wersji poza potyczkami z innymi graczami online, mamy do dyspozycji tryb dla jednego gracza. Nazywa się to Szczelina i mamy tam zadania dzienne, tygodniowe i miesięczne. Jest lekka otoczka fabularna, lecz oczywiście nie o to tutaj chodzi — każda szczelina ma jednak swój osobny motyw, a postaciami, wokół których się one kręcą, są między innymi Joker, Welma czy Jason. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Sama rozgrywka jest dokładnie taka sama, jak w PvP, z tym, że możemy wybrać poziom trudności (łącznie jest ich pięć) i otrzymać nagrody za każdego wykonanego questa. Raczej nikt nie będzie tam regularnie wracał, ale do zdobycia doświadczenia i zrozumienia schematów czy wypróbowania nowych postaci „w boju” sprawdza się to bardzo dobrze i miło, że Player First Games dało nam taką możliwość.

Ładna grafika, ale całość trąci starością

MultiVersus wygląda… specyficznie, ale da się do tej stylistyki przyzwyczaić i ogólnie warstwa wizualna wychodzi na plus. MultiVersus działa na Unreal Engine 5, ale… w ogóle tego nie czuć. To gra, która spokojnie by sobie poradziła na smartfonach, a nawet na Switchu. Można było mieć większe oczekiwania.

Przyszłość zapowiada się interesująco

MultiVersus to szalone multi-kulti, które w grupie znajomych czy na streamach może świetnie się sprawdzić. Plany twórców na przyszłość, nadchodzące nowości, takie jak skiny, postaci i wiele więcej, zapewni frajdę na lata. I nie wątpię, że skoro gra jest tak dobrze przyjmowana, to zbuduje gigantyczną społeczność, która będzie czekać na wszystkie aktualizacje z wypiekami na twarzy.

Czy będę do tej gry regularnie wracał? Osobiście nie, ale nie ma wątpliwości, że od dawna była potrzeba multiplatformowa gra w stylu Super Smash Bros. I uważam, że przez to, że jedyny godny reprezentant tego gatunku był zamknięty na konsole Nintendo, to propozycja Player First Games ma pewne „fory”. Gracze po prostu potrzebowali czegoś takiego. I chociaż rozumiem, że niektórzy pokochali MultiVersus, to do perfekcji jednak sporo tu brakuje — przysięgam, że po stokroć wolałbym zapłacić za tę grę pełną cenę i mieć wszystkich bohaterów odblokowanych w zestawie z nieco lepszą kampanią. Jest to więc miłość, która wymaga chodzenia na kompromisy. Ale są one do zniesienia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu