Motorola

Jak powstawały wielkie firmy: Motorola

Maciej Sikorski
Jak powstawały wielkie firmy: Motorola
Reklama

Produkt, który daje nazwę całej firmie? Historia zna takie przypadki, znajdziemy je także w świecie technologicznym. Przykładem Motorola - firma startowała jako Galvin Manufacturing Corporation. Z czasem okazało się jednak, że przedsiębiorstwo stworzyło markę zdolną reprezentować cały jej biznes.

Motorola na początku obecnej dekady dokonała podziału. Powstały korporacje Motorola Mobility oraz Motorola Solutions. Historia tej pierwszej była dość burzliwa, w kolejnych latach dochodziło do dalszego rozczłonkowania interesu i zmiany właścicieli. Najpierw było Google, potem Lenovo. Legendarna marka wciąż jest obecna na rynku mobilnym, który z powodzeniem współtworzyła, lecz jej rolę należy uznać za marginalną. Za spadkobiercę spuścizny starej firmy uznaje się Motorolę Solutions. Co słychać w tym biznesie?

Reklama

Nas, Polaków, może zainteresować np. to, że globalne Centrum Badawczo-Rozwojowe w Krakowie jest największym ośrodkiem firmy Motorola Solutions w Europie i drugim co do wielkości na świecie.

W tej chwili zatrudniamy ponad 1500 specjalistów, którzy pracują w doświadczonych zespołach nad wieloma projektami. W Centrum tworzone są systemy telekomunikacyjne oparte na cyfrowej łączności radiowej dla służb bezpieczeństwa publicznego (policja, straż pożarna, straż graniczna, służby ratownicze i inne) zgodne z europejskim standardem TETRA i amerykańskim P25, oprogramowanie dla krytycznej łączności szerokopasmowej LTE, inteligentne rozwiązania oparte na analizie wszelkiego rodzaju danych (np. zdjęcia, nagrania i strumienie wideo), centra dyspozytorskie oraz aplikacje współdziałające z tymi systemami. Centrum Badawczo-Rozwojowe świadczy ponadto certyfikowane usługi szkoleniowe, wsparcie techniczne, prowadzi laboratoria sprzętowe gdzie tworzy się i testuje rozwiązania.

Takimi informacjami podzielił się z nami Jacek Drabik, Country Manager w Motorola Solutions

Pisząc krótko: dzieje się. I będzie się działo nadal - przedstawiciel firmy dodał, że poszerzana jest współpraca z innymi graczami z tego rynku i zmierza to w konkretnych kierunkach:

Razem chcemy prowadzić ewolucję nowych aplikacji takich jak systemy do rozpoznawania twarzy, analizy wideo, współpracy mobilnej lub wykrywania i lokalizacji miejsca, gdzie został oddany strzał z pistoletu. Technologia może na przykład przeanalizować 24 godziny filmu wideo w ciągu kilku sekund, łączyć obrazy zapisane z różnych kątów widzenia kamery, a także filtrować obrazy według opcji, takich jak kolor pojazdu, rozmiar lub kierunek jazdy. Ponadto aplikacje mogą rozpoznać twarz potencjalnie podejrzanej osoby i ostrzec odpowiednie osoby lub grupy ludzi poprzez dzielenie się informacją przesyłaną w postaci obrazu, filmu wideo lub mapy.

Tak może się prezentować przyszłość. Tym razem bardziej interesuje nas jednak przeszłość...

Motorola, czyli Galvin Manufacturing Corporation

Pisząc o początkach korporacji HP wspominałem, że o jej nazwie zadecydował rzut monetą - to on ustawił nazwiska twórców w odpowiedniej kolejności. Co ciekawe, początkowo Motorola również nosiła nazwę, w której umieszczono nazwisko założycieli. Biznes nazywał się Galvin Manufacturing Corporation, a stali za nim bracia Paul oraz Joseph Galvin. Początkiem firmy, którą założyli pod koniec września 1928 roku, było... bankructwo innego przedsiębiorstwa: Stewart Battery Company. Bracia kupili maszyny i dokumentację starszej firmy, na ten cel wydali 750 dolarów.

Reklama

Kolejnych kilkaset dolarów stanowił kapitał zakładowy, było też pięciu pracowników oraz niewielka część (wynajmowana) budynku ulokowanego w Chicago. Czym zajmowali się bracia oraz ich pracownicy? Kontynuowali prace upadłej firmy i wytwarzali eliminatory baterii. Ten sprzęt umożliwiał podłączenie odbiornika radiowego zasilanego akumulatorem do instalacji elektrycznej w domu. Produkt miał swoich odbiorców, ale szybko miało się okazać, że jest zbędny - postępował rozwój, przetworniki tego typu traciły na znaczeniu. Potrzebny był nowy towar.

Stawiamy na radio w samochodzie

Poszukując nowego pomysłu na produkt, Paul dowiedział się, że odbiorniki radiowe zaczynają być montowane w samochodach. Trzeba zaznaczyć, że w pojazdach nie instalowano dedykowanych im urządzeń - do aut trafiały radia domowe. Przedsiębiorca zorganizował grupę inżynierów i postawił przed nimi jasny cel: stworzyć nie tylko nowy produkt, ale wręcz rynek. Warto mieć na uwadze, że decyzja była ryzykowna: pod koniec lat 20. XX wieku wybuchł kryzys gospodarczy, który do historii przejdzie jako Wielki kryzys. Trudny czas do robienia biznesu.

Reklama

Zespół stanął przed szeregiem problemów i wyzwań: należało znaleźć miejsce w aucie dla komponentów radia (było znacznie większe niż to dzisiejsze), zapewnić mu zasilanie, uczynić stabilnym i odpornym na wstrząsy wywołane jazdą. Produkt musiał być też przystępny cenowo i uniwersalny - wymyślanie odbiorników dla poszczególnych modeli samochodów czy producentów mijało się z celem. W maju 1930 roku ekipa mogła się pochwalić efektem prac: radio pracowało przy włączonym silniku, elementy udało się rozlokować w pojeździe, konstrukcja nie rozpadała się podczas jazdy. Jest prototyp, sprawny, ale co z nim teraz zrobić?


Paul miał plan. Postanowił pojechać samochodem wyposażonym w radio do Atlantic City i zaprezentować sprzęt podczas targów Stowarzyszenia Producentów Radiowych. Pierwszym wyzwaniem była sama trasa: blisko 1400 kilometrów, które... udało się pokonać bez uszkadzania systemu radiowego. Na miejscu pojawił się jednak kolejny kłopot i była to rzecz większego kalibru: Galvin nie był zarejestrowany jako uczestnik wydarzenia. Nie miał swojego stoiska, nie mógł liczyć na spotkania z potencjalnymi klientami. O reklamie nikt nawet nie myślał, bo nie było na to środków i czasu. Jak rozwiązano sprawę?

Zadziałał instynkt amerykańskiego biznesmena: Paul Galvin zaparkował pojazd w odpowiednim miejscu i... włączył radio. Uczestników imprezy mijających samochód zaintrygował ten pokaz, przedsiębiorca zapraszał ich nawet na zewnątrz krążąc po budynku wydarzenia. Pokaz, w którym brała udział także żona Galvina, okazał się sukcesem - małżeństwo wróciło do Chicago z pakietem zamówień na ich radio samochodowe. Można było myśleć o działaniu na większą skalę.

Jest produkt, potrzebna nazwa

Powszechnie wiadomo, że nazwa może się okazać wielkim sprzymierzeńcem produktu czy firmy. Jeżeli jednak jest kiepska, będzie w stanie zatopić nawet dobry pomysł. Firma Galvin Manufacturing Corporation potrzebowała czegoś nośnego, wpadającego w ucho i "mocnego" dla swojego radia samochodowego. Paul Galvin stworzył słowo "Motorola", które miało oznaczać "dźwięk w ruchu". Pierwsza część wskazywała na silnik, drugą stanowił popularny wówczas sufix "ola" - nawiązywał do urządzeń audio (Victrola, Electrola, Radiola). Nazwa przyjęła się i szybko stała bardzo popularna. W roku 1947 Galvin Manufacturing Corporation przemianowano na Motorolę.

Reklama

Co z radiem samochodowym? Zespół uczył się na błędach i zdobywał doświadczenie przy każdej kolejnej instalacji. Dla klientów nierzadko musiał to być szok: zgłaszali się po radio, często przyjeżdżali nowym samochodem, a za chwilę oglądali ekipę, która go demoluje: wiercono dziury, układano przewody oraz akumulatory, instalowano kolejne elementy. Paul Galvin w towarzystwie jednego współpracownika przemierzał Stany Zjednoczone i nie tylko sprzedawał produkt, ale też uczył dealerów, jak zainstalować ten sprzęt. Tak wyglądało to na początku - z czasem firma doczekała się floty pojazdów, którymi po kraju jeździli pracownicy zajmujący się sprzedażą, instalacjami, serwisem oraz szerzeniem wiedzy na ten temat.

Tak w skrócie wygląda historia radia Motorola, model 5T71 - jednego z pierwszych odbiorników samochodowych.

Policja - klient po godzinach

Firma powiedziała "A", należało dodać "B". Produkt zaproponowany przez nią zainteresował ludzi z uwagi na funkcję rozrywkową, ale te pomysły przyciągnęły też wzrok władz - zaczęto o nim myśleć w kontekście pracy policji. Odbiorniki radiowe instalowano już w radiowozach, lecz majstrowano przy częstotliwości - komunikaty skierowane do policjantów pojawiały się poza pasmem komercyjnym i nie były odbierane przez wszystkich. Paul Galvin dostrzegł w tym kolejną szansę. Od listopada 1930 roku firma dostarczała policji radia dostosowane do jej wymogów. Oczywiście początkowo działo się to lokalnie, sprzęt trafiał do służb w stanie Illinois.

W roku 1936 firma zaprezentowała zupełnie nowy produkt stworzony z myślą o służbach porządkowych: Motorola Police Cruiser. Radio AM zamknięto w odpornej, metalowej obudowie, poprawiono głośnik, obniżono zużycie energii. Co ciekawe, ten produkt powstawał weekendami - firma skupiała się przede wszystkim na rynku "cywilnym". W roku 1937 przedsiębiorstwo wprowadziło produkty dla domu: gramofony oraz radia. Kolejny rok przyniósł wielką kampanię reklamową. Wykorzystano w niej m.in. prasę oraz billboardy. Marka Motorola zakorzeniła się w świadomości amerykańskich klientów.

Jednocześnie powracał problem radiowozów. Instalowano w nich sprzęt do odbierania wiadomości, ale brakowało możliwości nadawania komunikatów. W efekcie dyżurny nie wiedział, czy policjanci otrzymali od niego wiadomość, funkcjonariusz nie mógł też wezwać wsparcia w razie potrzeby. Założona przed dekadą firma znowu postanowiła zająć się problemem. W roku 1939 zaprezentowano transmiter Motorola model T6920. Powstała linia produktów, które tworzyły dwukierunkowe radio AM - wygrywano z konkurencją ceną oraz możliwościami. Dzięki temu zamówień nie brakowało. Prawdziwa hossa miała jednak dopiero nadejść.

Armia i Motorola w jednym stały domu

Na kontraktach wojskowych skorzystała firma HP, o czym już pisałem, z Motorolą było podobnie. Trzeba przy tym zaznaczyć, że sprzęt tej firmy mogliście zobaczyć w nie jednym filmie poświęconym drugiej wojnie światowej. Próżno szukać tam jednak logo amerykańskiej korporacji (to charakterystyczne, z tzw. emsignią, czyli podrasowaną literą "M", powstało dopiero w roku 1955). Co producent dostarczył armii?

W roku 1940, gdy Europa stała już w ogniu, firma opracowała Handie-Talkie SCR536 - mobilne radio dwukierunkowe AM. Stało się jedną z ikon wojennej zawieruchy. Sprzęt był w miarę poręczny, lekki (niewiele ponad 2 kg) i miał odpowiedni zasięg. Gdy USA przystąpiły do wojny, urządzenia te masowo zjeżdżały z taśm produkcyjnych. W tym czasie działał już program badawczo-rozwojowy firmy, któremu przewodził Daniel Noble, jeden z pionierów prac nad radiem FM. Dwukierunkowy sprzęt tego typu przeznaczony na rynek komercyjny, konkretnie do aut, pojawił się już w roku 1941.

Dwa lata później Motorola zaprezentowała kolejną ikonę czasów II wojny światowej: SCR300, czyli pierwsza przenośna, dwukierunkowa radiostacja FM. Sprzęt umieszczony w plecaku ważył około 16 kg, a ze względu na sposób użytkowania przylgnęła do niego nazwa... walkie-talkie. Radio o zasięgu dochodzącym do 30 km odgrywało poważną rolę w działaniach aliantów. Po wojnie rozwiązania tego typu będą dynamicznie rozwijane i skierowane do nowych klientów: biznesmenów, którym będzie zależało na szybkiej komunikacji. Na tym przykładzie widać, jak wzajemnie mogą się nakręcać sektor cywilny i wojskowy.

Wraz z końcem wojny i zamówień ze strony armii nadeszły chude lata? Nie - firma świetnie radziła dobie na rynku cywilnym, pomagała w tym rosnąca pozycja Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej oraz rozwój rynku wewnętrznego. Klientom oferowano już nie tylko sprzęt do komunikacji, radia samochodowe czy do użytku domowego, ale też (od roku 1947) telewizory. Model Golden View VT71 był na tyle przystępny cenowo, że w ciągu zaledwie jednego roku sprzedano ponad sto tysięcy sztuk. W lata 50. XX wieku wkraczała silna firma o nazwie Motorola...

...

To kolejny tekst z cyklu Jak powstawały wielkie firmy. Skupiamy się w nim na początkach korporacji, które przeszły do historii IT. Część z nich utraciła już swój blask, inne decydują o rozwoju sektora. Nie będziemy śledzić całej historii przedsiębiorstwa – przedstawimy najważniejsze wydarzenia z pierwszych lat działalności.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama