Spędziłem kilka solidnych godzin z betą Mortal Kombat 1 i... nie mogę już doczekać się na więcej!
Mortal Kombat to jedna z tych marek gier, które są w moim życiu od zawsze i... pewnie pozostaną w nim na zawsze. Szczególnie ukochałem sobie jej drugą odsłonę i Ultimate Mortal Kombat 3, ale z ciekawością przyglądam się wszystkiemu co twórcy robią z grą na przestrzeni lat. Były strzały lepsze i gorsze, ale wielki reboot w postaci Mortal Kombat 1 bez wątpienia zapowiadał się smakowicie już od pierwszych trailerów. A udostępniona na ten weekend dla pre-orderów beta Mortal Kombat 1 tylko zaostrzyła apetyt na więcej.
Mortal Kombat z krwi i kości. Prawie to samo. Prawie
Ostatnich kilka odsłon Mortal Kombat na dobre wyznaczyło styl współczesnych gier NetherRealm Studios. Dlatego jeżeli spodziewacie się, że twórcy wywrócą wszystko do góry nogami jak zrobili to pomiędzy Mortal Kombat Trilogy, a Mortal Kombat 4, to... nic z tych rzeczy. To ten sam silnik, ta sama frajda, z dwoma jednak wyjątkami. Wyjątkami, które przewracają cały system gry do góry nogami.
Mam tu na myśli powrót do znanych z Mortal Kombat: Armageddon kombosów powietrznych oraz asysty innych bohaterów — znanych jako Kameo Fighters. Pierwsze rozumie się samo przez się — więcej kombinacji ciosów niezależnie od sytuacji. Sprawa którą gracze polubili w Armageddonie i Shaolin Monks teraz powraca w blasku chwały.
Kameo Fighters zaś to drugie postacie, które wybieramy. To nasi asystenci, których możemy poprosić o pomoc. Nie bez powodu NetherRealm nazywa ich Kameo — sporo tam znanych, klasycznych, bohaterów, którym nie udało się załapać do głównej plejady gwiazd. Ale nie szkodzi. Odpowiednio przywoływani mają oni szansę błyszczeć jak za dawnych lat na głównym ekranie. Czy to wspomagając nas w walce, czy też wykonując efekciarski, druzgocący, atak. Frost zamrozi, Jack walnie w ziemię aż wszyscy oberwą... albo połamie kogoś w krzyżu. To zależy, bo ich zachowania nie są zawsze takie same.
Jeżeli graliście w którąś z poprzednich odsłon Mortal Kombat, to bez wątpienia poczujecie się tutaj jak w domu. Znane ciosy, analogiczne kombinacje — dla starych wyjadaczy będą oczywistością. Nowi gracze zaś mają sporo rzeczy do nauki, a sekwencje by wykonać efektowne Fatality to ich najmniejszy problem. Przynajmniej jeżeli planują zasiąść do gry na poważnie.
Gra wygląda się i rusza przepięknie
Mimo że w becie wzięło udział jedynie kilka postaci (grać możemy Sub-Zero, Kenshinem, Kitaną, Liu Kangiem, Li Mei Johnnym Cagem, zaś wsparcie zapewniają nam: Frost, Kano, Sonya Blade oraz Jax) i map — jednego im odmówić się po prostu nie da. Ruszają się przepięknie, wyglądają przepięknie. System ciosów i ruchów pozostaje starym, dobrym, Mortal Kombat — choć już teraz wiadomo, że w fabule szykuje się prawdziwy rollercoaster. Ale z nim zaczekać musimy do pełnej wersji, bowiem w becie dostępna jest wyłącznie krótka wieża i tryb online. Ale pełna wersja gry zaserwuje nam dużo więcej opcji w tym temacie.
W becie bez wątpienia zabrakło mi trybu treningu, który zdradziłby mi wszystkie tajniki gry. I jako że swoje przy serii spędziłem — wiedziałem czego się spodziewać, ale nie dla każdego może to być tak oczywiste.
Jednak to, co zaprezentowali twórcy skutecznie zaostrza apetyt na więcej. Więcej trybów, więcej efektownych finiszerów, więcej postaci i... po prostu więcej frajdy. Nie mogę się doczekać premiery. Mortal Kombat 1 już 18 września zawita na PC, PlayStation 5, Xbox Series S/X oraz... Switcha.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu