Mortal Kombat to klasyka gatunku bijatyk i prawdopodobnie jedna z najbardziej ikonicznych gier w historii. Teraz powraca z kolejnym turniejem — i kilkoma nowymi pomysłami na siebie. Bardzo fajnymi zresztą.
Mortal Kombat 1 - recenzja. Klasyk z nowymi pomysłami w pięknej oprawie
Historia, którą miło się ogląda
Od kilku odsłon NetherRealm Studios udowadnia, że całkiem dobrze daje sobie radę w opowiadaniu historii. Jako że dotychczasowa opowieść przemielona została już na wszystkie możliwe sposoby, tym razem postawili na reset uniwersum. I choć znajdziemy w nim wielu znanych i lubianych bohaterów (a jeszcze więcej w tle), historia napisana jest zupełnie od początku. Nie odbiera jej to ani trochę widowiskowości, choć wiadomo — zawsze można mieć nadzieję na więcej.
Tym razem jednak wszystko rozpoczyna w świecie gdzie Rayden i Kung Lao wiodą sobie spokojne życie farmerów. Dość szybko jednak ich życie zostaje wywrócone do góry nogami — wszystko to za sprawą wizyty Liu Kanga i jego świty (Sub-Zero oraz Scorpiona), którzy zapraszają ich do wspólnej podróży i walki o dobro świata. Ziemia i Pozaświat od lat toczą ten sam bój — tym razem jednak intryga związana z przejęciem władzy nad światem została zaprojektowana nieco inaczej i skupia się nie tyle na sile, co na walce politycznej. Tamtejsze wstawki fabularne przeplatane są walkami — z każdą kolejną nabierającą coraz więcej rumieńców i możliwości. Rozpoczyna się niewinnie, z Kung Lao bez dostępu do swojej ikonicznej broni: ostrego kapelusza. A kończy... jak na prawdziwe Mortal Kombat przystało: z przytupem i kapką (może nawet nadmiernej) brutalności.
Tryb fabularny to taki solidny wstępniak, którzy przez około 6-7 godzin przyciąga do ekranu i daje od groma frajdy. Historia nie pokona mistrzów kina, ale nie musi — to zupełnie inny typ rozrywki. Bez wątpienia jednak wielkie brawa należą się za przepiękne animacje. Mimo że de facto jest ona przystawką przed tym co czeka nas dalej, to prezentuje się okazalej niż niejedno danie główne. Zarówno tamtejsza choreografia jak i scenografia robią doskonałe wrażenie. Absolutnie nie zabrakło tam również dynamiki. Wszystko ogląda się z czystą przyjemnością.
W pojedynkę i duecie
Mortal Kombat 1 ma do zaoferowania atrakcje zarówno dla graczy lubiących wyzwania ze strony sztucznej inteligencji jak i tych, którzy preferują zabawę z żywymi przeciwnikami. I choć dotychczas najwięcej czasu spędziłem z trybem fabularnym i klasycznymi "arcade" drabinkami, czyli wieżami. Co ważne — tym razem wieże doczekały się także opcji "nieskończoności" — czyli gramy tak długo, aż polegniemy. Tamtejsze przejścia odblokowują nowe wykończenia postaci, a przy okazji są fajną opcją treningową. Nie zabrakło także nowego trybu inwazji, czyli sezonowych wyzwań które pozwolą zdobyć trochę lokalnej waluty oraz zaserwować dodatkowych powodów by powracać do gry. To taka zabawa łącząca coś z planszówki, a coś z trybu fabularnego — i całość podzielone jest na sezony. I to właśnie ten tryb ma szansę przyciągnąć do siebie na dłużej samotnych graczy.
Tryb pojedynku pozwala na klasyczne walki z przeciwnikami: albo sztuczną inteligencją, albo żywymi. Zarówno online jak i offline. Nie zabrakło też trybu turniejowego, w którym możemy zadbać o dłuższe pojedynki sprawiające jeszcze więcej frajdy.
Ale dobrym pomysłem na rozpoczęcie przygody (czy też odświeżenie sobie po kilku tygodniach przerwy od gry) jest tryb nauki. To typowy trening, w którym krok po kroku wyjaśniane są tajniki tamtejszego systemu walki. Może nie należy on do najbardziej skomplikowanych, ale każdy kto gra w bijatyki wie, że diabeł tkwi w szczegółach. I nawet szybka przebieżka i nauczenie się co w trawie piszczy nie sprawi, że mamy szansę z najlepszymi. To dopiero wstęp do wielkiej przygody.
System walki: gdzieś to już widziałem, ale nie zabrakło miejsca na powiew świeżości
NetherRealm Studios od czasu premiery MK9 są na fali wznoszącej. Ich kolejne produkcje są coraz fajniejsze, ciekawsze, lepsze i... to po prostu działa. Tak, nie brakuje ewangelistów "starego mortala" — i ja się zgadzam że Ultimate Mortal Kombat 3 jest absolutnym hitem i po latach smakuje równie dobrze jak w dniu premiery, ale... świat ruszył naprzód. Dlatego ekipa nie boi się resetów, nie boi się eksperymentów i nie boi się wprowadzania nowych rzeczy.
Od czasu wielkiego resetu w 2011 roku, system walki w Mortal Kombat stale ewoluuje. I tym razem także nie zabrakło w nim nowości.
Największą z nich bez wątpienia jest dodanie tzw. wojowników kameo — czyli wsparcia klasycznych bohaterów, które możemy wykorzystać w walce. Każdy z nich ma specjalne ataki, a także może okazać się niezastąpionym kompanem w combosach. Ponadto otrzymali oni także możliwość efekciarskich wykończeń w postaci autorskich fatality i brutality. Do gry powracają także śmiertelne ciosy, które wykonać możemy gdy nasz pasek życia spada poniżej 30%. Te efektowne ciosy także wykonywane są przy wsparciu naszych pomocników.
Wisienką na torcie jest umożliwienie wykonywania kombinacji ciosów w powietrzu. Temat powraca po latach nieobecności by umożliwić jeszcze więcej opcji walki i sprawić, że wszystkie pojedynki są jeszcze bardziej emocjonujące.
Wygląda i działa bajecznie
Problemem wielu współczesnych gier jest to, że mimo iż tworzone są z myślą o najnowszych sprzętach... to najzwyczajniej w świecie nie domagają. Mortal Kombat 1 ogrywałem w wersji na PlayStation 5 — i byłem zachwycony tym, jak gra wygląda i jak działa. Owszem, scenki przerywnikowe przygotowane zostały w 30 klatkach na sekundę — walki jednak płynnie śmigają w 60 FPS. I spotkałem się już z opiniami, że system jest sztywny i nie przystoi XXI wiekowi. Nie wiem — dla mnie to taki uwspółcześniony Mortal. Coś, co czerpie garściami z nowoczesnych rozwiązań, przy jednoczesnym pozostawaniu jedną nogą w swojej "sztywnej" tradycji — i rozpatruję to w kategoriach komplementu.
Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie plansze, które prezentują się wręcz bajecznie. Jest ich kilkanaście i każda urzeka stylistyką. Nie ważne czy mowa o brutalnych obrazach Zaświatów czy wypasionej willi Johnny'ego Cage'a.
Mikrotransakcje dla chętnych
W Mortal Kombat 1 czekają na nas setki rzeczy, które możemy kolejno wykupować. I tak: są w grze mikrotransakcje. Nie: absolutnie nie rujnują one balansu gry i nie są żadnym pay-to-win. Jeżeli macie ochotę wydawać wirtualną walutę na zakup kosmetycznych elementów: droga wolna. Każdego dnia regularnie za zadania można jednak zgarniać monetki i nie wydawać ani złotówki. Cieszy jednak to, że w trybie Inwazji nie ma szans na żadne przeskoki i płacenie za szybszy progres.
Nie jest też tajemnicą, że NetherRealm Studios dość agresywnie serwuje DLC z nowymi postaciami. Pod tym względem nic się nie zmieniło — i już niebawem można będzie kupować nową przepustkę sezonową, a w niej zestaw nowych postaci.
Mortal Kombat 1 to kwintesencja frajdy
Uwielbiam serię, jestem z nią od początku i trwałem nawet w jej najmroczniejszych czasach. Dla mnie to nie Gothic, nie Heroes, a właśnie Mortal Kombat jest jedną z tych marek, które były zawsze w moim życiu. W wersji na Amigę, w wersji na automaty, a nawet w wersji na Nintendo Switch. Nowy Mortal Kombat to świetna ewolucja serii z solidnym pakietem wojowników, fajnym trybem historii, fenomenalnym samouczkiem... i powodami, by odpalać grę każdego dnia. Podoba mi się odwaga z jaką twórcy wprowadzają nowe mechaniki, podoba mi się to jak gra wygląda i się rusza. Nowy rozdział w świecie Mortal Kombat to świeże rozdanie w najlepszym tego słowa znaczeniu!
- przepiękna oprawa;
- świetny tryb fabularny;
- nowości i usprawnienia w systemie walki;
- rozbudowany tryb dla pojedynczego gracza zachęcający by powracać do gry.
- przepustka sezonowa z nowymi bohaterami;
- droga waluta dla tych, którzy chcą się obkupić.
-
Kod recenzencki został udostępniony przez wydawcę
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu