Każdy z nas ma coś, czego nie może zabraknąć wręcz każdego dnia. Dla jednych to filiżanka dobrej kawy, dla innych wieczór z kolejnym rozdziałem książk...
Każdy z nas ma coś, czego nie może zabraknąć wręcz każdego dnia. Dla jednych to filiżanka dobrej kawy, dla innych wieczór z kolejnym rozdziałem książki. Ja wpasowuję się w tę grupę, która nie wyobraża sobie dnia bez usłyszenia choćby jednego ulubionego kawałka. I właśnie dlatego, że kocham muzykę, wybór tego w jaki sposób będę jej słuchał nie może być przypadkiem.
Moja subskrypcja w Spotify powoli dobiegała końca, gdy przed kilkoma dniami otrzymałem e-maila z informacją o dostęoności web playera usługi WiMP. Był to jeden z najbardziej odczuwalnych braków w porównaniach wszystkich dostępnych w naszym kraju usług. Choć WiMP nie jest jeszcze tak popularny jak Spotify to mimo wszystko przykuł on moją uwagę już jakiś czas temu, a od momentu wprowadzenia streamingu w jakości Hi-Fi noszę się z decyzją o wykupieniu właśnie najwyższego abonamentu.
Chyba jedynym argumentem, który mnie przed tym powstrzymywał była niedostępność muzycznego katalogu z poziomu przeglądarki. Choć na urządzeniach mobilnych to aplikacje odgrywają pierwsze skrzypce, to na desktopie dobrze jest móc po prostu uruchomić ulubiona przeglądarkę na dowolnym komputerze i kliknąć odtwórz - bez instalacji żadnego oprogramowania. Na całe szczęście WiMP zdecydował się na ten krok i choć nadal jest to wersja beta, to jednak swoje podstawowe zadanie spełnia całkiem nieźle.
Aplikacji WiMPa często zarzuca się, że jest nieintuicyjna i kłopotliwa w obsłudze. Nie zgodziłbym się z tym w 100% - rzeczywiście nie nawiguje się po niej tak łatwo jak po wspomnianym Spotify, lecz nie widzę większych powodów do narzekań. Czy podobnie przedstawia się sytuacja z webową wersją WiMPa?
Struktura głównego ekranu usługi jest dość specyficzna. WiMP prawdopodobnie chciał odróżnić się od konkurencji i wprowadzić coś innego. Na samej górze umieszczone zostały skróty do najpopularnijszych playlist ułożonych z przeróżnych okazji, w tym z okazji trwającego Openera. Wraz z przewijaniem strony w dół poziom szczegółowości się zwiększa - od zestawień najlepszych albumów po utwory. Odtwarzanie można rozpocząć klikając po prostu na strzałeczkę "play".
Pasek nawigacyjny z podstawowymi kategoriami, skrótami do ulubionych i ustawień wysuwa się po kliknięciu na logo WiMP w lewym górnym rogu. Nie jest to rozwiązanie ani intuicyjne, ani wygodne i tak naprawdę jest to największa wada usługi. Drobnym niedociągnięciem jest brak obsługi skrótów klawiaturowych - zwykłe naciśnięcie spacji w celu spauzowania i wznowienia odtwarzania byłoby naprawdę mile widziane. WiMP Web pozwala na odsłuchiwanie muzyki w jakości normalnej (96kbps) i wysokiej (320kbps) - na ten moment brakuje jedynie opcji FLAC. Czy się pojawi? Na to również liczę. O jakości strumienia zdecydujemy naturalnie w ustawieniach. Przyciski pomocne w zarządzaniu odtwarzaniem oraz pasek postępu wyświetlają się przy dolnej krawędzi okna, czyli dosyć standardowo.
Mam w sobie coś z kolekcjonera, więc oczywiście najważniejsza jest dla mnie moja własna biblioteczka muzyczna - ta analagowa, jak i cyfrowa. Spotify czy WiMP oferują jednak (podobnie jak inne tego typu usługi) bardzo łatwy dostęp do playlist utworzonych przez innych użytkowników i nie tylko. System rekomendacji i sugestii także odgrywają ważną rolę, więc nawet pomimo faktu posiadania dość obszernej kolekcji, będę korzystał z usług streamingowych. Której konkretnie? Ku mojemu deliatnemu zdziwieniu WiMP staje się kandydatem do numeru 1 i całkiem możliwe, że właśnie tak się stanie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu