Telekomy

Moja cierpliwość zniosła tę próbę - ten Folx to bardzo ciekawy operator

Konrad Kozłowski
Moja cierpliwość zniosła tę próbę - ten Folx to bardzo ciekawy operator
16

Jeszcze przed końcem poprzedniego roku w Polsce pojawił się nowy operator. Wirtualny operator. Co wyróżniało go na tle konkurencji? Folx ma bardzo jasną propozycję - zainstaluj aplikację, wybierz numer, uruchom subskrypcję i zamów kartę SIM. Stwierdziłem, że z czystej ciekawości sprawdzę jak to wszystko działa. A nuż, może zostanę na dłużej.

I tak od wczoraj posiadam numer w Folx. "Co tak późno?!" - zapytacie. Sprawa jest bardzo prosta, bowiem operator początkowo działał tylko w kilku wybranych miastach, gdzie karty SIM były dostarczane przez kierowców w ciągu kilkunastu minut od złożenia zamówienia. Niestety, na mapie w pierwszych etapach działalności Folx zabrakło Lublina, więc do głowy przyszedł mi oczywiście pomysł zamówienia karty do jednego ze znajomych, by ten mógł mi nadać ją w inny sposób lub bym odebrać SIM-kę podczas jeden z wizyt w Warszawie czy Krakowie. Nic z tego - kierowcy weryfikują dane nowego użytkownika sieci, na przykład na podstawie dowodu, więc pozostawało tylko czekać.

Folx zawitał do Lublina i kilku innych miast 18 kwietnia. Wcześnie? Późno? Czas od grudnia szybko zleciał, więc gdy tylko miałem dłuższą chwilę spokoju, powróciłem do aplikacji. Możecie w niej logować się za pomocą Facebooka albo e-maila - wybrałem drugi wariant. Dzięki posiadaniu konta, nie było potrzeby ponownego wypełniania wszystkich pól w formularzu - imię, nazwisko i inne dane były już zapisane, dlatego od razu mogłem przejść do wyboru numeru telefonu. Nie sądziłem, że to może być takie fajne!

Początkowe 4 cyfry są już z góry narzucone, ale reszta zostaje do naszej dyspozycji. Większość, jeśli nie wszystkie najprostsze numery są już zajęte, ale nadal można trafić na fajną kombinację. Jeśli nie chcecie sprawdzać wszystkich możliwych, można zdać się na łut szczęścia i klikać na "wylosuj nowy numer" - mnie się tak udało wycelować w prosty do zapamiętania numer i ruszyłem dalej.

Naturalnie następnym etapem jest dostawa karty SIM. Kierowcy nie odwiedzają nas w domu, lecz przyjeżdżają pod wskazany adres, w okolicach budynku. Najwygodniej więc będzie wskazać miejsce, gdzie będą mogli swobodnie zaparkować na kilka minut. Istnieje też możliwość skontaktowania się z kierowcą telefonicznie, ale nie miałem takiej potrzeby. Podejrzewam, że przy bardziej kapryśnej pogodzie mógłby wejść do domu czy mieszkania, ale to już indywidualna preferencja. Zanim udało mi się uzyskać potwierdzenie o przyjeździe kierowcy, byłem zmuszony dwukrotnie zamawiać kartę SIM - przez kilka minut aplikacja nie była w stanie znaleźć żadnego dostępnego kierowcy, wtedy anulowałem zamówienie i zamawiałem ponownie. Wreszcie się udało.

Pomimo faktu, iż aplikacja pokazywała czas do przyjazdu wynoszący 10 minut, to przyszło mi zaczekać nieco dłużej. Prawdopodobnie dlatego, że pod uwagę brany jest tylko czas przebycia drogi przez kierowcę. A ten raczej nie czeka w samochodzie przez cały dzień wypatrując powiadomienia na telefonie. Na mapce możemy śledzić jak będzie przemieszczać się w naszym kierunku, a gdy znajdzie się w okolicy, to my otrzymamy notyfikację, że już podjechał.

Przekazanie karty SIM odbywa się błyskawicznie - dostajemy w ręce niewielką kopertę, pokazujemy dowód osobisty lub inny dokument i to wszystko. Chwilę później na telefonie dostajemy powiadomienie o możliwości rozpoczęcia subskrypcji - pobrana zostaje opłata rejestracyjna (9,90 zł), którą tak naprawdę możemy wykorzystać na dodatkowe usługi.

Po rozpieczętowaniu opakowania skanujemy kod QR obok karty SIM i ta w mgnieniu oka zostaje przypisana do naszego numeru. Oczywiście jest to uniwersalna karta (miniSIM, microSIM i nanoSIM), więc niezależnie od urządzenia, jakie posiadamy, będzie można od razu umieścić ją w telefonie czy routerze. Co więcej, w zestawie dostajemy też... kluczyk pozwalający wysunąć tackę ze slotu - bardzo miły gest, przyspieszający i ułatwiający cały proces. Gdy karta zaloguje się do sieci, potwierdzamy to w aplikacji - gotowe.

Jako, że najważniejszym miejscem dla każdego abonenta/subskrybenta Folx jest właśnie aplikacja, to musi być ona po prostu dobra. W przeciwnym razie szybko zrezygnujemy z usługi. Jeśli macie jakiekolwiek pytanie, wątpliwość, problem, to do Waszej dyspozycji jest wewnętrzny czat - klikamy na ikonę w prawym górnym rogu. Naszą wiadomość przechwyci jeden z pracowników - nie czekałem na odpowiedź dłużej niż 10 minut, co jest całkiem niezłym czasem. W centrum głównego ekranu mamy trzy skróty - opcję zaproszenia kogoś do Folx i zgarnięcia 1 dodatkowego  darmowego miesiąca, stan paczki transferu danych (20 GB w kraju, 1,9 GB w UE) oraz stan konta (dodatkowe środki rozliczane m. in. na rozmowy międzynarodowe, roaming poza Unia Europejską czy usługi premium).

Po lewej znajduje się menu, gdzie przypomnimy sobie nasz numer oraz sprawdzimy szczegóły subskrypcji. Ta kosztuje 29,99 zł miesięcznie i oprócz wspomnianego transferu dostajemy nielimitowane rozmowy, SMS-y i MMS-y do polskich numerów. Tak samo, jak subskrypcję uruchomicie w dowolnym momencie, możecie z niej zrezygnować. Comiesięczna opłata rozliczana jest z karty, którą podacie podczas rejestracji, więc nie zapomnicie opłacić rachunku.

I w teorii, i w praktyce (po tych pierwszych kilkunastu godzinach) Folx wypada naprawdę przyjaźnie. Jeśli komuś zależy na prostocie i łatwości obsługi numeru, to takie rozwiązanie wygląda na najlepsze na rynku. Muszę dodać, że Folx korzysta z infrastruktury Playa, dlatego w większych miastach problemów z zasięgiem nie będzie - jak to wygląda w trasie i mniej zaludnionych terenach dopiero się przekonam. Pomijając kwestię dostępności Folx w pierwszych miesiącach oraz trzykrotne podejście do zamówienia karty, wszystko działa tak jak obiecywano. Jak widać, także na polu operatorów komórkowych wciąż jest miejsce na ciekawe pomysły, a co ważniejsze dobre rozwiązania.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu