Co dzieje się z waszymi oponami, gdy ich "żywot" mija? Wymieniamy je na nowe — to oczywiste. Stare nie nadają się już do niczego, więc oddajemy je do utylizacji. Ale co dalej? Cóż, każdego roku miliardy pojazdów na całym świecie generują nawet 6 milionów ton fragmentów opon, które w formie drobinek mikroplastiku trafiają do gleby, wód i... naszej żywności. A mikroplastik jest ogromnym problemem — rezyduje w roślinach, organizmach zwierząt, a nawet ludzi.
To — niestety — wymaga pilnych działań, zarówno na poziomie badań samych w sobie, jak i regulacji. Co możemy z tym zrobić? Cóż, możliwości są. Pytanie tylko, czy chcemy to robić, bo nie jest to kwestia utylizacji samej w sobie. Podczas samej tylko jazdy z opon uwalniają się drobiny plastiku i na ten moment nie możemy zbyt wiele zrobić. Nie będę pytać, czy właściwie powinniśmy, bo odpowiedź jest raczej oczywista.
Mikroplastik pochodzący z opon to aż 28% wszystkich tego typu cząsteczek przedostających się do środowiska. Jest to szczególnie trudny do kontrolowania rodzaj zanieczyszczeń. Drobiny powstają wskutek naturalnego zużycia podczas jazdy i od mikroplastiku pochodzącego np. z butelek lub reklamówek odróżnia go kilka rzeczy. Niestety na naszą niekorzyść.
Opony to skomplikowana mieszanka gumy syntetycznej i naturalnej, wzbogacona o setki dodatków chemicznych. Między innymi jest to tlenek cynku, który odpowiada za trwałość opon, ale nawet już w śladowych ilościach jest toksyczny dla organizmów wodnych. Weźmy na tapet jeszcze 6PPD – substancja chroniąca opony przed pękaniem, która w wyniku kontaktu z wodą i powietrzem przekształca się w 6PPD-chinon, który doprowadził do masowego wymierania populacji łososia w Coho (USA).
Sprawdź również: Mikroplastik jest już nawet tutaj. To dramat dla ludzkości
Nie wygląda to zbyt dobrze
Pierwszy globalny traktat dotyczący tworzyw sztucznych jest obecnie negocjowany w Korei Południowej, ale mało kto skupia się stricte na oponach. Znienawidzona przez niektórych unijna norma emisji Euro 7 to zaledwie dobry początek. Wielu pewnie będzie uważać, że jakiekolwiek regulacje to element represji elit wymierzony w zwykłych ludzi, którzy będą musieli zapłacić więcej za bardziej skomplikowane, przyjazne dla środowiska materiały i rozwiązania (które nie będą już tak proste w wyprodukowaniu ich), podczas gdy miliarderzy latają w tę i z powrotem swoimi odrzutowcami. Powiem — nieco złośliwie — że świat sprawiedliwy nie jest i nie każdy będzie mieć tyle pieniędzy, by nie odczuć rosnących kosztów życia spowodowanych nowymi regulacjami. Niestety, wszyscy musimy zapłacić swego rodzaju "podatek" od okresu frywolnego prosperity, kiedy to laliśmy do baków paliwa kopalne, używaliśmy plastiku gdzie i jak się da, emitowaliśmy CO2 bez myślenia o tym, jak za jakiś czas podziękuje nam za to planeta. Opcji B w postaci Marsa jeszcze nie mamy, ale jak już będziemy mieć - to zapraszam wszystkich denialistów wpływu naszych działań na środowisko właśnie tam. Poczują się jak w domu.
Sprawdź również: Goodyear pokazuje opony przyszłości: czekają nas ekologiczne koła?
Niby pojawiają się jakieś proekologiczne innowacje w branży opon, ale czy ktoś je widział gdzieś na drogach? Nie — dalej korzystamy z dokładnie tych samych rozwiązań i niewiele dzieje się w tym kierunku, by to zmienić. Złośliwy powiedziałby, że co jakiś czas konkretny producent "wyskoczy" z ekologicznymi oponami lub przynajmniej zapowiedzią jakiejś innowacji — ale tego typu rzeczy mieliśmy mnóstwo, a teraz dalej ich nie ma. A co najgorsze — potrzebujemy ich nie na dziś, tylko na co najmniej wczoraj.
Niby wydaje się, że zbyt wiele zrobić nie możemy, ale wygląda na to, że każdy z nas może podejmować działania, które pomogą zmniejszyć zanieczyszczenie mikroplastikiem z opon. Odpowiednie ciśnienie w kołach jest w tym całkiem pomocne i polecam to robić — nie tylko ze względu na komfort jazdy. Co ciekawe, negatywnie na poziom emisji zanieczyszczeń z opon wpływają... pojazdy elektryczne. "Dzięki" akumulatorom są zazwyczaj sporo cięższe od spalinowych odpowiedników, a to powoduje, że tarcie opon z nawierzchniami jest dużo większe — to zaś powoduje większe uwalnianie się mikrodrobin.
Trudno nie robić nic
Nie ma lekko: narobiliśmy bałaganu na Ziemi — teraz pasowałoby go nieco posprzątać i ograniczyć jego powtórne powstawanie. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele naszych codziennych czynności emituje (w odpowiedniej skali) dosłownie góry odpadów — w tym te, które są ledwie widoczne, jednak mocno wpływają na życie nasze oraz organizmów żywych na Ziemi. Stawka jest powszechnie znana: chcemy zostawić naszą planetę kolejnym pokoleniom, tak? Róbmy więc wszystko, aby miały one szanse na komfortowe i zdrowe życie. Możemy też żyć dalej dokładnie tak, jak wcześniej — ale musimy liczyć się z tym, że dla naszych dzieci i wnuków może już nie być żadnej przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu