Microsoft

Microsoft się zmienia, a potwierdza to Windows as a Service

Rafał Kurczyński

Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...

70

Od czasu zmiany CEO w Microsofcie minęło już parę miesięcy. Nowy dyrektor generalny legendarnej firmy odpowiedzialnej za stworzenie najpopularniejszego (i prawdopodobnie najbardziej znienawidzonego) systemu operacyjnego na świecie - Windows, czy też fenomenalnego pakietu biurowego Office, używanego...

Od czasu zmiany CEO w Microsofcie minęło już parę miesięcy. Nowy dyrektor generalny legendarnej firmy odpowiedzialnej za stworzenie najpopularniejszego (i prawdopodobnie najbardziej znienawidzonego) systemu operacyjnego na świecie - Windows, czy też fenomenalnego pakietu biurowego Office, używanego przez większość księgowych na świecie, wykonał właśnie kolejny krok w stronę klientów - Windows as a Service.

Firma pod rządami Satya Nadelli  zdaje się kiełkować, jak nasiona kwiatów późną wiosną. Nowy "szef" Microsoftu, będący nową twarzą firmy, pokazuje nam, że znienawidzona przez wielu firma potrafi jeszcze zaskoczyć i co najlepsze - udaje się jej to z jak najbardziej pozytywnym efektem. Temat nowego modelu udostępniania systemu Microsoftu był poruszany już parę razy przed premierą Windows Phone 8.1 oraz informacją, że aktualizację do systemu uzyskają wszyscy użytkownicy systemu Windows Phone 8.

Nowa odsłona systemu mobilnego została wprowadzona na równi z aktualizacją poprawkową do biurkowego systemu koncernu z Redmond - Windows 8.1, która została odebrana przez społeczność bardzo pozytywnie, ponieważ jest to już druga tak duża aktualizacja systemu dla klientów, którzy zakupili licencję Windowsa 8.

Jak się jednak okazuje, firma ma jeszcze parę asów w rękawie, czego najlepszym przykładem może być Windows as a Service, pokracznie nazywany Windowsem 365 i powiem wam szczerze - to przemyślany ruch.

Rewolucja dla każdego

System Microsoftu jest produktem komercyjnym. Ceny jego licencji tanieją, a komputery i tablety z kafelkową odsłoną okienek sprzedawane są coraz taniej, dzięki czemu wprowadzenie darmowego Windowsa przez Microsoft było jedynie kwestią czasu.

Office 365 jest idealnym przykładem tego, że legendarna firma wie co robi, dlatego też nie chce popełniać błędów z czasów swojej młodości w postaci zbyt wygórowanych cen za oprogramowanie, które i tak wiele osób zdobędzie nielegalnie. Pod wpływem licznego wykorzystywania pakietu bez wcześniejszego opłacenia kosztów licencyjnych, Microsoft postanowił stworzyć nowy system licencyjny, polegający na płatnej subskrypcji licencji oprogramowania, dzięki czemu użytkownicy nie muszą płacić wygórowanych cen za cały pakiet biurowy - wystarczy zapłacić miesięcznie od 30 do 43 złotych i korzystać z licencji dla jednego komputera i tabletu, lub licencji domowej dla 5 komputerów i pięciu tabletów.

Jak wiadomo, oprogramowanie można przez miesiąc testować za darmo, jednak jeżeli nie chcemy zakupić pakietu Office 365, bo z aplikacji składających się w Microsoft Office korzystamy niezmiernie rzadko, zawsze możemy skorzystać z Office Online dostępnego w naszej chmurze OneDrive za darmo.

Darmowy Windows, płatne dodatki

Patrząc na powyższy przykład sprzedaży pakietu biurowego Microsoftu, możemy zauważyć, że zakup rozbudowanych licencji domowych nie jest korzystny dla wszystkich użytkowników, dlatego też stworzenie korzystniejszej metody subskrypcji dla jednego użytkownika oraz udostępnienie jednego ze swoich flagowych produktów, który uruchomimy w każdej popularnej przeglądarce internetowej zainstalowanej na dowolnym systemie operacyjnym, jest bardzo dobrym ruchem ze strony firmy Satya Nadelli , ocieplającym jeszcze do niedawna znienawidzony przez wielu wizerunek zachodniej firmy.

Wprowadzenie na rynek systemu Windows, który tak jak najnowszy OS X, czy dystrybucje Linuksa, jest rozprowadzany użytkownikom za darmo, nie jest głupim pomysłem, głównie dlatego, że zmniejszy się tym samym poziom piractwa oprogramowania, a dodatkowe, profesjonalne komponenty systemu mogą być sprzedawane na zasadzie płatnej subskrypcji - potrzebujesz skorzystać z usługi X, jednak nie chcesz mieć jej na stałe? Wykup ją sobie na miesiąc, potem zniknie, bo i tak byś z niej nie korzystał.

Skąd jednak informacje o tym, że taki model sprzedaży w ogóle może powstać?

Jakiś czas temu Microsoft ogłosił, że poszukuje pracowników, którzy pracowaliby przy projekcie nazywającym się "Windows as a Service".  Co ciekawe, na chwilę obecną nie wiadomo jak wyglądać miałby Windows w chmurze, jednak istnieją dwa scenariusze.

Pierwszy z nich donosi, że ze strony Microsoftu będziemy mogli pobrać za darmo obraz z ograniczonym pod kilkoma względami systemem Windows, a wraz z wykupowaniem subskrypcji na potrzebne nam funkcje systemu, uzyskamy w miarę tani dostęp do systemu skrojonego idealnie do naszych wymagań - tyle że, idealny zwykle oznacza produkt wymuszony i niedopracowany.

Drugi, bardziej racjonalny scenariusz mówi o tym, że Windows as a Service będzie produktem, na który również będziemy musieli wykupywać subskrypcję, jednak nie dostaniemy w zamian systemu dla naszego komputera, a jedynie miejsce w stacji roboczej, na której będzie uruchomiony "nasz chmurowy komputer", dzięki czemu dostęp do niego uzyskamy z wielu urządzeń mobilnych, takich jak tablety, czy smartfony - naturalnie niezależnie od tego, czy będzie to sprzęt z oprogramowaniem Apple, Microsoftu, czy Google. Takie rozwiązanie pomoże nam pracować zdalnie, bez konieczności noszenia ze sobą komputera PC, czy też masywnego Notebooka. Niesie to za sobą problemy, powiązane między innymi z brakiem dostępu do sieci, przy czym braku dostępu do naszych danych, no ale sama idea jest niezwykle ciekawa.

W naszym kraju najprawdopodobniej lepszym rozwiązaniem byłby pierwszy scenariusz dotyczący "WaaS", chociaż moim zdaniem obydwa z nich posiadają w sobie iskrę, której nie powinno się w żadnym wypadku zagasić - Microsofcie podlewaj to dalej benzyną, podlewaj!

Zmiany gonią zmiany, a Microsoft ciągle z nami

Z każdym kolejnym dniem przechodzimy ze świata komputerów stacjonarnych do świata usług opartych o dyski chmurowe. Adobe Creative Cloud, Microsoft Office 365, czy też właśnie Windows jako usługa pokazują nam, że czas życia znanej nam technologii przemija, a na jej miejsce wkracza wielkimi krokami Internet i wszystkie dobra, które na nim bazują.

Coraz mniej osób decyduje się na komputery PC i laptopy, ponieważ dla wielu z nich smartfon, czy też tablet/hybryda jest narzędziem w stu procentach wystarczającym do codziennej komunikacji, czy też pracy, dlatego też systemy operacyjne Microsoftu i Apple musiały zostać udostępnione użytkownikom ich starszych wersji za darmo, ponieważ Windows XP nauczył korporację z Redmond, że jeżeli klient zakocha się w jakimś systemie od pierwszego wejrzenia, to często nawet najatrakcyjniejsze promocje na kolejne wydania tego oprogramowania nie przekonają go do porzucenia swojego "idealnego staruszka".

Wszystko przechodzi do chmur

Aplikacje, gry, systemy operacyjne, dokumenty, muzyka - to wszystko przechodzi lub przejdzie do sieci internetowej, głównie dlatego, że zapotrzebowania klientów znacznie się odmieniły, czego najlepszym przykładem jest słaba sprzedaż Windowsa 8 i umacniający się na rynku Android, który podobnie do Windowsa w latach jego świetności, okazał się być oprogramowaniem, dzięki któremu niedostępne jak do tej pory urządzenia zawitają do domu każdego z nas.

Mam nadzieję, że Microsoft zdecyduje się na rozdawanie "wykastrowanego" z zaawansowanych funkcji Windowsa za darmo, przy wprowadzeniu modelu płatnych subskrypcji na pożądane przez nas elementy systemu - w końcu nie każdy z nas wykorzystuje komputer do pracy, niech "zwykli użytkownicy" dostaną to, czego im potrzeba - systemu do przeglądania zdjęć, słuchania muzyki czy też surfowania w sieci - reszta dokupi to, co będzie im potrzebne w danej chwili, bo przecież nie będziemy za to zdzierać tak dużo jak kiedyś, musimy ich do siebie zachęcić, aby następnie uwięzić ich w okopach naszych usług chmurowych - koło się zamyka.

Co o tym wszystkim sądzicie?

Źródło informacji: Microsoft; Grafiki: Microsoft; Guidebookgallery;

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu