Pojawiły się już wyniki finansowe Google, Apple, Facebooka, przyszedł czas na kolejnego giganta – Microsoft. Pierwszy kwartał 2014 roku w wykonaniu te...
Pojawiły się już wyniki finansowe Google, Apple, Facebooka, przyszedł czas na kolejnego giganta – Microsoft. Pierwszy kwartał 2014 roku w wykonaniu tej korporacji był bez wątpienia ciekawy: nowy CEO, zapowiedź zmian w desktopowym Windowsie, jeszcze większe roszady na poletku platformy mobilnej – działo się sporo. A jak wyglądały w tym czasie finanse amerykańskiego giganta?
Wspomniane we wstępie zmiany nie mogły mieć oczywiście wpływu na wyniki w pierwszym kwartale – na ich efekty przyjdzie nam poczekać jeszcze dobrych kilka miesięcy, w niektórych przypadkach nawet parę lat. Nowy CEO, czyli Satya Nadella nie przeprowadził w Microsofcie rewolucji i jeśli firma wykonała ostatnio ciekawe ruchy (a tak było), to decydował o nich jeszcze Steve Ballmer. Nadella póki co poznaje biznes, określa własną rolę w korporacji i, co niezwykle istotne, użycza swej twarzy nowościom. Dzięki temu jest kojarzony z większym otwarciem się Microsoftu na dzisiejszy rynek (wystarczy wspomnieć o zniesieniu opłat licencyjnych dla mniejszych urządzeń z systemami Microsoftu czy wypuszczeniu Office’a dla iPada) i może być kreowany na świetnego następcę Ballmera. Korzysta na tym gigant z Redmond, który doczekał się pochwał za powiew świeżości.
Póki co możemy rozprawiać o Nadelli jako CEO wyłącznie w kategoriach wizerunkowych, na głębszą analizę jego rządów trzeba trochę poczekać. Spójrzmy zatem, jaką spuściznę zostawił po sobie Ballmer – czy Microsoft w ostatnim (niepełnym) kwartale jego rządów zanotował przyzwoite wyniki? W wielkim skrócie należy napisać, że tak. Rezultaty z pierwszego kwartału 2014 roku (mowa o roku kalendarzowym) są co prawda gorsze od tych z analogicznego okresu roku poprzedniego, ale różnice nie są bardzo duże. Co więcej, jeśli przyjrzycie się poniższej tabelce, to zauważycie, że poprawiono większość rezultatów z I kwartału 2013 roku. Na gorszy ogólny wynik wpływ miała pozycja Corporate and Other.
Przychody giganta z Redmond wyniosły w omawianym okresie 20,4 mld dolarów – w porównaniu z I kwartałem 2013 roku różnica niewielka (spadek o 0,4%). Czysty zysk zanotował już większy spadek: z 6,06 mld dolarów do 5,66 mld dolarów. Co składa się na te wyniki? Największe wpływy zapewnił korporacji segment korporacyjny – to ponad 12 mld dolarów, biznes konsumencki dał firmie ponad 8 mld dolarów przychodów. Czy można tu mówić o jakimś zaskoczeniu? Raczej nie. Gdy rok temu komentowałem wyniki giganta z Redmond pisałem, że korporacja w coraz większym stopniu opiera się na klientach biznesowych i w tym przypadku nie nastąpiły żadne zmiany. Filar konsumencki Microsoftu zacznie się dynamicznie odradzać dopiero wtedy, gdy firma zakorzeni się na rynku mobilnym. MS nadal będzie oczywiście zarabiać na sprzedaży Windowsa klientom indywidualnym, ale nie należy się tu spodziewać dynamicznego wzrostu wyników.
Tak sprawa wygląda w wielkim skrócie. Jednym słowem: nuda. I dlatego nie ma się nad czym zbytnio rozpisywać. W poprzednim kwartale wydarzyło się sporo, ale efekty zmian (w tym w zakresie finansów) poznamy dopiero po jakimś czasie. W omawianym raporcie po prostu nie można się ich doszukiwać, bo to nie ta skala czasu. To, czy nowy CEO pozytywnie wpływa na rozwój korporacji stanie się widoczne w raporcie za pierwszy kwartał 2015 roku. A może nawet 2016 roku. Senną atmosferę (muszę przyznać, że w przypadku innych korporacji było ciekawiej – może to tylko moje wrażenie, ale Facebook wzbudził znacznie większe emocje) odmienił komunikat, jakim na koniec tygodnia uraczyły nas korporacje Microsoft i Nokia – zakończono transakcję przejęcia działu Devices&Services fińskiej legendy.
Pod koniec marca pisałem, że zakończenie tego procesu uległo opóźnieniu – największy oddział Nokii miał trafić pod skrzydła Microsoftu w I kwartale 2014 roku, gdyby tak się stało, to dzisiaj w raporcie kwartalnym pojawiłyby się wyniki sprzedaży sprzętu z serii Lumia. Za sprawą różnych perturbacji proces przejmowania wyhamował, ale to już mało istotne – kolejny termin wyznaczony na końcówkę kwietnia został dotrzymany. Klamka zapadła, Microsoft stał się właścicielem legendarnego oddziału produkującego telefony komórkowe, którymi kiedyś posługiwały się setki milionów ludzi na całym świecie. Zresztą, nie ma sensu odwoływać się tylko do przeszłości – tym sprzętem nadal posługują się rzesze użytkowników.
Zaskoczenia oczywiście nie ma – przecież o transakcji dowiedzieliśmy się na początku września ubiegłego roku. Niektórzy mieli jeszcze nadzieję, że coś pokrzyżuje plany Microsoftu, ale tak się nie stało: na przejęcie zgodzili się akcjonariusze Nokii, potem szereg regulatorów na całym świecie. Trudno zatem mówić tu o niespodziance. Zwłaszcza, że taki scenariusz rozpatrywano już od kilku lat. Gdy tylko stery w Nokii objął Stephen Elop, gdy zdecydowano się na ścisłą współpracę z Microsoftem, rezygnację z własnych systemów i postawienie wszystkiego na jedną kartę (platformę Windows Phone), nie brakowało głosów, iż prędzej czy później Nokia trafi w ręce giganta z Redmond. Skończyło się na jednym oddziale, fińska firma przetrwała (co ciekawe, może uzyskać ze sprzedaży swego oddziału więcej, niż wcześniej ustalono - różnica nie będzie pewnie duża, ale liczy się każdy dolar) i nie należy wykluczać, że jeszcze wróci do gry.
Jeżeli zastanawiacie się, co będzie teraz robił ulubienice wielu Czytelników AW i niedoszły CEO Microsoftu (a były już CEO Nokii), czyli wspomniany Stephen Elop, to oficjalna strona Microsoftu udziela odpowiedzi:
Stephen Elop, dotychczasowy prezes i dyrektor generalny firmy Nokia, zajmie stanowisko wiceprezesa wykonawczego Microsoft’s Devices and Studios Group, podlegając bezpośrednio Satyi Nadelli, dyrektorowi generalnemu Microsoft. Elop będzie zarządzać dużym zespołem połączonych działów Xbox, Xbox Live, Microsoft Studios, Microsoft Hardware, Surface i Nokia Devices and Services.
Top menedżer wraca zatem do Ameryki Północnej i trzeba przyznać, że podejmie się sporego wyzwania – Microsoft nie ma silnej pozycji na rynku sprzętowym, nie brakowało eksperymentów na tym polu, które zakończyły się totalną klapą. Korporacja ma jednak aspiracje, by tu zaistnieć i odrodzić się na rynku konsumenckim (stworzyć drugi silny filar biznesu – pisałem o tym kilka akapitów wyżej). Co ciekawe, jeszcze niedawno w branży krążyła plotka, wedle której Elop miałby się pozbyć Xboksa, gdyby został szefem Microsoftu. Trudno stwierdzić, ile w tym prawdy, ale tym bardziej warto śledzić jego poczynania w biznesie nowego/starego pracodawcy (złośliwi napiszą, że Kanadyjczyk nigdy nie zmienił pracodawcy ;)).
Mam nadzieję, że na długo nie rozstajemy się z Nokią. Co prawda, wydaje się mało prawdopodobne, byśmy pisali o ich rozwiązaniach dla biznesu, ale liczę na to, że za jakiś czas wrócą na rynek konsumencki z nowymi produktami. To nawet nie muszą być smartfony – przecież od pewnego czasu krążą plotki dotyczące badania przez korporację rynku gadżetów ubieralnych. Swoje rozwiązania konsumenckie będą też pewnie dostarczać innym firmom i ten wpływ na branżę trudno będzie zauważyć. Czy wyczekuję ich powrotu jako wielki fan fińskiej legendy, użytkownik ich sprzętu od dwóch dekad? Nie, po prostu przyzwyczaiłem się do rozpoznawalnej na całym świecie korporacji pochodzącej ze słabo zaludnionego kraju położonego na Północy Europy…
Dalsze losy Nokii to jedno - równie ciekawe jest to, czy Microsoftowi zwróci się wydatek. Kilka miliardów dolarów przeznaczonych na przejęcie oddziału Nokii nie stanowiło dla nich zaporowej sumy (topili już większe pieniądze), ale ewentualne niepowodzenie tego przedsięwzięcia miałoby bardzo poważne (negatywne) skutki. Do tej pory korporacja z Redmond nie uzyskała poważnego wsparcia od producentów sprzętu (wyjątek stanowiła Nokia) i nie można wykluczać, że to nie ulegnie zmianie. Gdyby doszła do tego bardzo słaba sprzedaż smartfonów Lumia, to Microsoft miałby powody do zmartwień. Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na rozwój wypadków - kolejne raporty kwartalne powinny być znacznie ciekawsze.
Na koniec jeszcze jedna ciekawa informacja - w najbliższy wtorek Nokia ma zaprezentować raport kwartalny, przedstawić strategię swojego rozwoju oraz... pochwalić się światu nowym CEO. Będzie nim Hindus - Rajeev Suri (Hindusi w natarciu - przypominam, że Nadella również jest Hindusem)), który pracuje w Nokii od dawna, od kilku lat przewodził oddziałowi Nokia Solutions and Networks. Za jego rządów ta część Nokii przeszła restrukturyzację i stała się dochodowa. A skoro ma to być teraz najważniejszy element korporacji, nie dziwi, że jej szef przejmie stery w całej Nokii.
Źródła informacji oraz grafik: microsoft.com, theverge.com, finance.yahoo.com, wpsailors.com, winsupersite.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu