Microsoft

Szkoda tylko IE. Edge na Chromium to kontynuacja złych decyzji Microsoftu

Jakub Szczęsny
Szkoda tylko IE. Edge na Chromium to kontynuacja złych decyzji Microsoftu
64

"Tylko IE żal", gdybym miał zaśpiewać o tym, co właśnie dzieje się w po raz kolejny niezdecydowanym Microsofcie w kontekście jego przeglądarki. Edge okazał się być produktem spalonym - właściwie na własne życzenie giganta, który sprawę zepsuł w trakcie premiery następcy Explorera. Ten na Chromium najpewniej też nie będzie rynkowym hitem - a i nasuwają się kolejne problemy.

Microsoft zdecydował, że porzuci własny silnik na rzecz Chromium. Trudno by było powiedzieć o tym, żeby Google było z tego niezadowolone - open source'owy projekt z którego korzysta także Opera jest oczkiem w głowie Mountain View i firma zdążyła już nawet pochwalić Redmond za ten krok. Byłbym naprawdę zdziwiony, gdyby okazało się inaczej i Google wyraziło swoje niezadowolenie z tego powodu. Podobnie zrobiła i Opera, która również bazuje na Chromium i... jest jej z tym dobrze. Mozilla natomiast, która nie uczestniczy w tym peletonie podnosi argumenty przemawiające np. za wolnym i świadomym wyborem użytkowników - stawia się w roli alternatywy dla obecnie królującego rozwiązania.

Ale nie to jest w tym istotne: niezależnie od tego, czy Edge będzie pracował na własnym silniku, czy też skorzysta z Chromium - nowej szansy na zaskarbienie sobie sympatii użytkowników już raczej nie uzyska. Choć trzeba przyznać - to po prostu dobrze działająca przeglądarka internetowa, która jest doskonale zoptymalizowana pod system Windows 10. Korzystanie z niej istotnie wpływa na wykorzystanie energii zgromadzonej w akumulatorze laptopa - pozytywnie. Można znaleźć użytkowników Edge'a, ale wobec wielkich planów Microsoftu sprzed lat, jest ich zdecydowanie za mało.

Dlaczego Microsoft Edge przechodzi na Chromium?

Rozwijanie własnego silnika to koszt, a koszta należy optymalizować o ile się da i jest to zasadne. Księgowi z Microsoftu uznali więc, że przejście na Chromium pozwoli zapewne oszczędzić nieco pieniędzy. Co więcej, pozwoli to ujednolicić prace nad multiplatformowym produktem - Edge na Androidzie korzysta przecież z Chromium, no inaczej się po prostu nie da. W przypadku iOS jest to WebKit, ale tutaj niewiele można zrobić.

Z jednej strony jest to decyzja dobra - pozwoli zredukować koszty, zmniejszy nieco zaangażowanie pracowników Microsoftu w projekt. Ale nie wiąże się z niczym istotnym dla użytkowników, może poza dostępnością Edge dla systemów Windows 7 oraz Windows 8.1. Dotychczas ci nie mogli skorzystać z nowego produktu Microsoftu, ten był ekskluzywny dla "dziesiątki".

Microsoft Edge na Chromium i rozszerzenia

Wygląda na to, że Microsoft Edge w wydaniu bazującym na Chromium zaoferuje również rozszerzenia budowane z myślą o przeglądarce Chrome. Również to mogło spowodować, że gigant zdecydował się na taki krok - dotychczas deweloperzy często pomijali tę przeglądarkę w trakcie tworzenia własnych wtyczek wzbogacających pakiet funkcji bazowego produktu. Przejście na Chromium ma zagwarantować dostęp do szerokiej gamy dodatków - również tych "złośliwych", których w świecie Google niestety nie brakuje, ani w Chrome Web Store, ani w Google Play.

Najistotniejsze jest jednak to, że nie prowadzi to do żadnych istotnych różnic dla użytkowników. Nie spodziewajmy się, że Edge będzie wyglądał / działał zupełnie inaczej niż dotychczas. Dlaczego użytkownicy mieliby masowo przenosić się z "bezpiecznego" Chrome na spapranego na samym początku Edge'a? Przy okazji - to nie jest zły produkt, bardzo go skaleczono w momencie premiery, gdy startował z masą błędów technicznych oraz bez obiecanych rozszerzeń.

W tym wszystkim szkoda jedynie Internet Explorera

W swoich najlepszych czasach (a zatem mniej więcej od wersji 9) była to po prostu dobra przeglądarka. Szybsza nawet od Google Chrome, a przy okazji nieirytująca, potrzebująca względnie niewiele zasobów i wygodna. Microsoft zdecydował się zabić ten projekt na rzecz Edge zapowiadającego zupełnie nową jakość: niestety nic z tego nie wyszło, podobnie jak z rewolucji pchanej przez Windows 10 Mobile. A wystarczyło już w trakcie premiery porzucić pomysł na nową przeglądarkę, rozwijać Internet Explorera i ewentualnie dostosować go do Chromium. Nikt by się za to nie obraził, a Microsoft nie zanotowałby ogólnego odpływu użytkowników od jego przeglądarek. Teraz jest już niestety "po ptakach".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu