Bieda to ogromny problem społeczny. Niedostatek generuje dla jednostki wiele problemów: zamyka ją w bańce, z której trudno jest się wydostać. Ludzie, którzy nie mają funduszy na życie częściej są wykorzystywani w morderczej i słabo płatnej pracy. W metaverse może być podobnie i takie rzeczy dzieją się już tu i teraz. Wyobraź sobie, że jesteś biednym człowiekiem i dlatego funkcjonujesz jako NPC w sztucznej rzeczywistości...
Oparta na Minecrafcie gra NFT o nazwie Critterz szczyt popularności zdaje się mieć za sobą. Okazuje się jednak, że była ona na tyle duża, że niektórzy gracze - ci najbardziej zaangażowani - zaczęli "zatrudniać" do pracy inne osoby. Po co? Aby zbierać zasoby i budować ich bogactwo. Jeden z takich graczy, który przybrał sobie nick "BigChief", zbudował zespół złożony z filipińskich dzieci. Miały one budować materiały budowlane do kasyna.
W tekście na ten temat, BigChief wypowiedział się:
Mam wiele dzieci, które grają na moją rzecz. A robię to, ponieważ chcą zarobić dodatkowe pieniądze w kraju, który tak naprawdę tylko je ogranicza.
Nie szukajcie w tym jednak śladu działalności charytatywnej. Filipiny to wbrew pozorom biedny kraj, gdzie ludzie nierzadko cierpią głód. Koszty utrzymania w stosunku do cen na świecie są tam niskie, toteż "BigChief", za dochody wygenerowane dzięki ich pracy, mógł im zapłacić tyle, że było to dla grających opłacalne. Członkowie jego gildii w grze (w systemie play to earn) musieli poświęcać osiem godzin dziennie, co przywołuje na myśl pełen etat. Dzięki temu, możliwe było odzyskanie kosztów zakupu cyfrowej działki - NFT i co więcej, zmaksymalizować przychody tak szybko, jak to tylko możliwe. Ów człowiek nie zgadza się z tym, że wykorzystuje ludzi z biednych krajów. Uważa, że im pomaga.
Popularność Critterz dalej rosła, a wartość przedmiotów w grze zaczęła - naturalnie - spadać. Gdy spadły zarobki, szybko zaczęła spadać i liczba graczy, natomiast przyszłość gry staje się mocno niepewna. Wszystko to spowodowane zostało również oświadczeniem Mojang, który stwierdził iż nie będzie pozwalać na integrację NFT z Minecraftem. To wystarczyło, aby wewnątrz tego środowiska wytworzył się dosyć poważny kryzys. Dobry biznes się właściwie skończył i w tym momencie nie wiadomo co dalej. "BigChief" ubolewa jednak, że nie jest w stanie teraz niczego zaoferować pracującym dla niego dzieciom. Uznał nawet, że "wiele z nich traktował jak własne".
Jesteś biedny? Będziesz zasuwać na farmie NFT
Michaił Kossar z blockchainowej firmy konsultingowej Wolves DAO stwierdził nawet, że ludzie z trzeciego świata mogliby stać się "elementem tła" w grach jako NPC. Dostarczaliby rozrywki dla bogatszych graczy z zachodu, którzy byliby głównymi beneficjentami "rewolucji metaverse'owej". Zwyczajnie zaludnialiby tak wytworzony świat, aby nie był pusty oraz przerażający. Wiecie, mogliby być sklepikarzami, łowić ryby, opowiadać historie - wszystko z realistycznym sznytem. Otrzymywaliby zapłatę, za którą mogliby się utrzymać. Z jednej strony - super. Z drugiej, nie rozwiązuje to ich głównego problemu. Otrzymywaliby najpewniej tyle pieniędzy, żeby nie głodować - ale również na tyle niewiele, by nie mogli wyrwać się z pracy w metaverse. Gdzie potrzeby np. samorealizacji? Gdzie awans społeczny?
To nic innego jak wykrzywiony goldmining w grach MMO - wizja dystopijnej rzeczywistości, w której to my zasiadamy przy stole na bankiecie życia nazywanym "metaverse'em", a usługują nam ludzie pokrzywdzeni tylko dlatego, że urodzili się w biedniejszym kraju oraz biedniejszych rodzinach. Ktoś powie zaraz, że to prawo kapitalizmu. Okej, ale niech ten kapitalizm będzie nieco bardziej humanitarny. Mamy na tyle dóbr na świecie, by zlikwidować niektóre problemy. Takie podejście będzie je tylko "regenerować", jednak w już wirtualnej rzeczywistości. Zbliża nam się nieuchronnie cyberpunkowa era wysyku, o ile metaverse rzeczywiście stanie się kolejnym "big thing". Mam nadzieję, że nie. I kibicuję mu, żeby sobie ten głupi pyszczek rozwalił.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu