Social Media

Meta wiedziała, że Instagram wpędza nastolatki w depresję. Ale kto by się tym przejmował?

Patryk Koncewicz
Meta wiedziała, że Instagram wpędza nastolatki w depresję. Ale kto by się tym przejmował?
Reklama

Z upublicznionych dokumentów wewnętrznych wynika, że pracownicy Instagrama zdają sobie sprawę ze szkodliwego wpływu aplikacji na zdrowie nastolatków. Pieniądze okazały się jednak ważniejsze.

Czy media społecznościowe są dobre dla zdrowia psychicznego? Oczywiście, że nie. Wie to każdy, kto choć raz na dłużej zatopił się w TikToku, Twitterze czy Facebooku. Wiedzą to także eksperci zatrudniani przez same platformy, ale nawet przy ewidentnych dowodach nie podejmują poważnych czynności. Dlaczego? Bo to po prostu się nie opłaca.

Reklama

W pułapce ideałów

Nawet dorosłemu człowiekowi z bagażem doświadczeń i umiejętnościami zdystansowania zdarza się czasem odczuwać dyskomfort podczas korzystania z social mediów. Piękne sylwetki, prywatne odrzutowce i z pozoru bezproblemowe życie gwiazd Internetu może wpędzić w kompleksy nawet najbardziej doświadczonego internautę, a co mają powiedzieć nastolatki, które dopiero wyrabiają w sobie umiejętność trzeźwej oceny sytuacji.

Źródło: Depositphotos

W ich przypadku odpowiednie dozowanie treści jest niezwykle ważne, bo ekspozycja na bajkowe postacie influencerów, podsycana algorytmami platformy, może być tragiczna w skutkach. Najgorsze jest jednak to, że giganci social mediów, tacy jak Meta, doskonale zdają sobie sprawę z mocy uzależniających i silnie wpływając na psychikę młodzieży obrazów i treści. Z opublikowanych dokumentów wewnętrznych wynika jednak, że nikt się tym nie przejmuje, bo pieniądze stoją w hierarchii wyżej niż dobro użytkowników.

Tak, niszczymy dzieciom zdrowie psychiczne, a w czym problem?

CBS News donosi o niepublikowanym wcześniej dokumencie wewnętrznym z Meta, który wyciekł dzięki Frances Haugen, odpowiedzialnej za słynne „akta Facebooka” z 2021 roku. Z dokumentów wynika, że jeden z pracowników Instagrama przeprowadził dochodzenie w sprawie zaburzeń odżywiania, zakładając w tym celu specjalne konto jako trzynastolatka. Chciał sprawdzić, jaki content platforma będzie podsuwać dziecku, poszukującemu odpowiedzi na zagadnienia związane z właściwą dietą. Okazało się, że Instagram jest równie bezlitosny, co szkolny prześladowca.

Platforma zaczęła podrzucać „dziewczynce” profile, które wprost naśmiewały się z podjadania i promowały nienaturalnie wychudzone i niezdrowe sylwetki. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym takie treści trafiają do młodego umysłu, zmagającego się z anoreksją lub bulimią. W dalszej części dokumentu znajdowały się też dane z badania wewnętrznego nad stanem psychicznym młodych użytkowników. Według Instagrama aż 1/3 nastolatek odczuwa pogorszenie się stanu psychicznego, niechęć do własnego ciała oraz wyższy poziom lęków i natężenie stanów depresyjnych po rozpoczęciu korzystania z aplikacji.

Źródło: Depositphotos

Czy Meta lub sam Instagram coś z tym zrobił? Absolutnie nie. Firm mają świadomość problemu, ale przychody ze szkodliwych dla nastolatków treści są zbyt duże, by się od nich odcinać. Dlatego też z inicjatywy adwokata Matta Bergmana powstało Centrum Praw Ofiar Mediów Społecznościowych, współpracujące obecnie z ponad 1200 rodzin, prowadzących sprawy przeciwko gigantom social mediów.

„Za każdym razem, kiedy mają możliwość wyboru między bezpieczeństwem naszych dzieci a zyskami, zawsze wybierają zyski. Oni celowo zaprojektowali produkt, który uzależnia. Rozumieją, że jeśli dzieci pozostają w Internecie, zarabiają więcej pieniędzy. Nie ma znaczenia, jak szkodliwy jest materiał” – Matt Bergman

Dyskusje na zbliżony temat wciąż trwają w Wielkiej Brytanii, gdzie próbowano wdrożyć ustawę „legal but harmful” – nakładająca obowiązek usuwania z mediów społecznościowych treści legalnych, ale szkodliwych, takich jak na przykład promowanie anorektycznych sylwetek. Jednak i tam działania nie doszły do oczekiwanego skutku przez sprzeciw ze strony konserwatystów, którzy uznali to za cenzurowanie sieci.

Reklama

I gdzieś między korporacyjną walką o pieniądze a polityczną batalią o postawienie na swoim cierpią Ci, którzy – wydawać by się mogło – powinni być priorytetem obu stron.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama