Ministrowie podjęli decyzję. Serwisy społecznościowe nie muszą usuwać obraźliwych treści, a i tak mają obowiązek zadbać o uczucia użytkownika.
Do 10% globalnych przychodów. To kara dla social mediów, które nie blokują rasizmu i seksizmu
Wielka Brytania szykuje obowiązkowe zmiany w zakresie moderacji dla gigantów social mediów. Nowe regulacje zakładają, że użytkownik musi być w sieci chroniony przed obraźliwymi i szkodliwymi treściami, a opieka ta leży w obowiązku serwisów społecznościowych. Niedostosowanie się do wytycznych naraża podmiot na wysokie kary.
Legalne, ale szkodliwe
Wielka Brytania od kilku miesięcy intensywnie pracuje nad modyfikacją prawa sieciowego. Ustawa „legal but harmful” – nakładająca obowiązek usuwania z mediów społecznościowych treści legalnych, ale obraźliwych – została ostatecznie odrzucona przez naciski konserwatystów. Posłowie trzymali się stanowiska, że taki zabieg mógłby zaburzyć wolność słowa i pozwolić platformom na wprowadzanie cenzury. Ta argumentacja przeważyła, ale serwisy takie jak Twitter czy Facebook i tak muszą przygotować się na zmiany.
Serwisy społecznościowe będą musiały lepiej zadbać o moderację treści. Te, które nie łamią prawa lub regulaminu serwisu, ale są uznawane za gorszące i obraźliwe, muszą zostać specjalnie ukryte bądź oznaczone. Mowa tutaj o materiałach zahaczających o seksizm, rasizm, wyśmiewanie niepełnosprawności, dyskryminowanie ze względu na płeć lub promujące zaburzenia odżywiania. Jeśli moderacja nie umożliwili użytkownikowi unikania tych treści, to organ regulujący będzie mógł nałożyć na serwis grzywnę.
Ochrona internautów, czy droga do cenzury w sieci?
Co to znaczy „umożliwić unikanie”? Brytyjski regulator Ofcom podaje przykłady komunikatów o obraźliwych treściach lub ekranów blokujących, które użytkownik będzie mógł pominąć po zaakceptowaniu ich potencjalnej szkodliwości. Rozwiązanie ma być kompromisem między wątpliwościami konserwatystów o „cenzurę” a ochroną uczuć Internautów, zwłaszcza tych najmłodszych.
Jeśli serwisy społecznościowe nie dostosują się do obowiązku zasłaniania „legalnych, ale obraźliwych” materiałów, to będą musiały liczyć się z grzywną w wysokości 10% globalnego przychodu za złamanie ustawy.
Sekretarz Lucy Powell uważa, że ta decyzja jest oznaką ugięcia się pod „partykularnymi interesami”, poważne osłabiającą ustawę. Kemi Badenoch – sekretarz handlowy i były przewodniczący konserwatywnego ugrupowania torysów – mówi zaś, że prawo nie powinno być stanowione na podstawie „urażonych uczuć”. W Wielkiej Brytanii trwają burzliwe dyskusje o konieczności eliminowania nienawiści i gorszących treści w Internecie, zwłaszcza w obliczu śmierci 14-letniej Molly Russell, która popełniła samobójstwo po zbyt dużej ekspozycji na materiały o samookaleczaniu na Pintereście i Instagramie.
W poprzedniej wersji ustawy takie publikacje miały być karane, podobnie jak przesyłanie obraźliwych wiadomości w prywatnej korespondencji przez komunikatory internetowe. Wszystko to przez poważny problem z cyberbullingiem, czyli szeroko pojętym prześladowaniem w sieci. Na przestrzeni 2019 i 2020 roku aż 764 tysiące brytyjskich dzieci doznało różnych form cyberbullingu, z czego spora część przypadków miała podłoże rasistowskie. Funkcjonujące na brytyjskim rynku podmioty takie jak Meta, będą musiały wprowadzić teraz nowe ograniczenia, które w zamyśle ustawy ograniczą skalę tych zagrożeń.
Stock image form Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu