Znowu. Znowu Facebook zaśmiał się z czegoś takiego jak "umiar" i postanowił, że skoro tak dobrze idzie mu kopiowanie Snapchata, to dlaczego nie zrobić tego znowu? I rzeczywiście, aktualizacja dla Messengera wprowadza funkcję znaną z konkurencyjnej platformy. O co chodzi? O filtry. I to serio takie na wzór Snapchata.
Wchodzę do Messengera, widzę Snapchata. Nowa aktualizacja czerpie garściami z "duszka"
To właśnie Snapchat zasłynął interaktywnymi filtrami, których działanie opiera się na detekcji charakterystycznych punktów naszej twarzy. Dzięki temu, możliwe jest przywdzianie "psiej maski", zresztą tak mocno krytykowanej przez internautów. Właściwie każdy, kto ma zdjęcie z tym filtrem, albo "co gorsza" ma je ustawione jako zdjęcie profilowe w jakiejkolwiek usłudze, jest uznawany za człowieka co najmniej niespełna rozumu. Czy tak jest - nie zamierzam wyrokować. Poznęcam się jedynie nad Messengerem, który przestał być już komunikatorem, a stał się... właściwie nie wiem czym.
Wróćmy jednak do filtrów. Dla przypomnienia, Facebook miesiąc temu pozyskał Faciometrics i bardzo prawdopodobne, że ostatnie zmiany w Messengerze to pokłosie owej transakcji. Już wtedy wskazywałem na to, że:
Gigant niezbyt kryje się z intencjami stojącymi za tą transakcją. W oficjalnym oświadczeniu Facebooka można znaleźć, że pozyskanie FacioMetric pozwoli na wdrożenie do serwisu społecznościowego jeszcze ciekawszych efektów w zdjęciach oraz materiałach wideo. To oczywiście dotyczy opcji zamiany twarzy, efektów, filtrów w czasie rzeczywistym oraz innych funkcji znanych nam pierwotnie ze Snapchata. W skrócie – Facebook nie chce być gorszy.
Wdrożenie interaktywnych filtrów do Messengera zdaje się powyższe słowa potwierdzać. Chciałbym jeszcze przytoczyć inne, należące już do samego Zuckerberga. Ten stwierdził ostatnio, że wkrótce, aparaty fotograficzne będą głównym narzędziem, za pomocą którego będziemy się dzielić treściami:
Soon, we believe a camera will be the main way that we share.
Ja tego kompletnie nie czuję. Dla mnie emoji, Snapy są mało wyczerpujące jeżeli chodzi o komunikację. Potrafię dać szansę GIF-om, których używam sporadycznie, ale i one nie są w stanie zastąpić mi standardowego tekstu. Co do Messengera, jego ociężałość spowodowała, że wręcz unikam korzystania z niego. Nawet z dziewczyną na co dzień rozmawiamy... na Slacku (szczęśliwie się składa, że znajdujemy się w jednym teamie w tej platformie). Jest szybciej, prościej, bez ulepszeń od Messengera "z łaski".
Warto sobie zadać pytanie - czym jest Messenger? Czy jeszcze jest komunikatorem? Z pewnością tak. Ale jego zakres przeznaczenia staje się tak szeroki, że nawet wierni użytkownicy mają problem z nadążeniem za zmianami. Jeżeli taka jest cena pogoni Facebooka ze Snapchatem, to powoli będę z tej kolejki wysiadał. Nie podoba mi się to.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu