Felietony

Messenger to najlepszy komunikator. Change my mind

Krzysztof Rojek
Messenger to najlepszy komunikator. Change my mind
54

Jeżeli zapytacie mnie, który komunikator na świecie jest obecnie najlepszy, odpowiem bez wahania - Messenger. Bo żeby być dobrym komunikatorem, nie trzeba być wcale dobrym narzędziem.

Praca w Antywebie wiąże się z kilkoma bardzo ciekawymi benefitami pozapłacowymi, z których chyba najlepszym jest możliwość rozmowy o tematach, które mnie interesują z osobami, które, kolokwialnie mówiąc, zjadły na nich zęby. Takie dyskusje często prowadzą do interesujących wniosków, ale też często pokazują bardzo ciekawą różnicę zdań w niektórych kwestiach. Jedną z nich jest podejście do komunikatora, jakim jest stworzony przez Facebooka Messenger. Zdaniem części kolegów z redakcji jest to dzieło szatana, które najlepiej byłoby zmieść z powierzchni ziemi. Ja uważam dokładnie odwrotnie i dziś opowiem wam dlaczego.

Messenger to najwygodniejsze rozwiązanie

Odkładając wszystkie rozważania o kwestiach bezpieczeństwa (jeszcze do nich wrócę) na bok, skupmy się na tym, jakie funkcje powinien pełnić komunikator, aby być "dobry". No cóż, przede wszystkim powinien pozwalać na komunikację ze znajomymi, a także - powinien jak najbardziej tę komunikację ułatwiać. No i tutaj moim zdaniem leży pogrzebany pies razem z łańcuchem i budą, ponieważ obecnie nie ma drugiego komunikatora, który te dwie, najbardziej podstawowe zadania, wykonywałby lepiej niż Messenger. Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy Discorda czy Telegrama przyznają, że najwięcej osób posiada właśnie Messengera. I o ile tamte programy oferują lepszą funkcjonalność i z tego powodu w dużej części zastosowań sprawdzą się lepiej niż Messenger, to właśnie produkt Facebooka spełnia najlepiej podstawowy wymóg dobrego komunikatora - można przez niego porozmawiać z największą liczbą ludzi. To właśnie przez Messengera w jednym miejscu można porozmawiać z rodziną, znajomymi z pracy, spoza pracy czy też załatwić tysiące innych spraw. To popularność Messengera czyni go najlepszym. Innymi słowy - po co mi komunikator, którego nie ma nikt (albo bardzo niewielki procent) z moich znajomych?

Protestowanie przeciwko Messengerowi i jego dominacji na rynku przypomina mi nieco oprotestowywanie tego, że język angielski jest najpopularniejszym językiem międzynarodowym. Ani nie jest on najdokładniejszym z języków, ani też - najprostszym do nauczenia się. Ba, nie ma nawet w tym wypadku największej liczby natywnych użytkowników (wyprzedza go mandaryński). Ale przez to, że tak wiele osób zna angielski jako swój drugi język, stał się on najpopularniejszym językiem na świecie i gdzie byśmy nie pojechali, to właśnie po angielsku dogadamy się najszybciej. To z kolei sprawia, że najbardziej opłaca się go uczyć, co dodatkowo zwiększa jego popularność, i koło się zamyka. Z Messengerem jest bardzo podobnie - nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale samo bycie dobrym narzędziem nie wystarczy by być dobrym komunikatorem, jeżeli nie ma za jego pomocą z kim porozmawiać.

Dominacja Messengera nie jest wieczna

Oczywiście, Messenger ma tonę wad i mankamentów. Zaczynając od wspomnianych już kwestii bezpieczeństwa (brak szyfrowania, przekazywanie naszych danych Facebookowi), przez interfejs który sprawia, że zarządzanie wieloma konwersacjami może być niewygodne, po ograniczenia w przesyłaniu plików. I w tych aspektach inne produkty rozkładają Messengera na matę. Tylko ja pytam - co z tego? Co z tego, że ktoś robi coś lepiej, jeżeli zawodzi w podstawowej kwestii - przyciągnięcia na tyle użytkowników, by można było go używać "zamiast" Messengera, a nie "obok" niego? Oczywiście wszystko to można sprowadzić do tego, że jeżeli bardzo mi się jakiś komunikator podoba, mogę go zainstalować i potem mozolnie przekonywać moich znajomych do przejścia na niego. Ale to wystarczy, że jeden z nich machnie na to ręką i już nie będę w stanie wymazać Messengera z obrazka, co podważa sens całej operacji.

Messenger ma w tym wyścigu na tyle łatwo, że stoi za nim Facebook - najpopularniejszy portal społecznościowy świata. Ale nikt nie powiedział, że nie tak właśnie działa rzeczywistość. Być może jeżeli ktoś ma aspirację do stworzenia najpopularniejszego komunikatora na świecie, najpierw musi stworzyć najpopularniejszy portal społecznościowy. I szczerzę? Nei zdziwię się, gdyby tak właśnie musiało być. Jeżeli prześledzimy kierunek, w którym idzie sposób komunikacji na linii człowiek-maszyna, widzimy, że droga jest jedna - w stronę coraz większego uproszczenia. Interfejsy mają być coraz prostsze, obsługa coraz bardziej intuicyjna, a usługi - coraz bardziej zintegrowane. I taki właśnie jest Messenger - nieidealny, prosty (żeby nie powiedzieć - prostacki) ale skuteczny ale w swojej najbardziej podstawowej funkcji dużo skuteczniejszy od każdego ze swoich konkurentów.

Kto może mu zagrozić? Paradoksalnie - każdy. Przez chwilę robił to Snapchat, dopóki Messenger nie wchłonął jego funkcjonalności, teraz zagrożeniem jest Tik-Tok, chociaż sądzę, że jemu też produkt Facebooka się oprze. Ale historia pokazuje, że nic w internecie nie jest wieczne i jestem przekonany, że za chwilę pojawi się ktoś z nowym pomysłem na media społecznościowe. Ktoś kto zrobi portal lepszy niż Facebook, który przyciągnie wystarczającą liczbę osób by warto było dać mu szansę. Jeżeli pójdzie za tym stworzenie własnego komunikatora, będzie miał on szansę zastąpić Messengera, który stanie się tak samo wymarłym miejscem, jak dziś Nasza-Klasa.

I wtedy cały schemat zacznie się od nowa.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu