Internet

Za memy do więzienia - to nie Orwell, to po prostu Rosja

Jakub Szczęsny
Za memy do więzienia - to nie Orwell, to po prostu Rosja
26

Rosja to stan umysłu, Rosja to kraj szczególnej troski, Rosja to... no, właśnie. Rosja kojarzy nam się z miejscem na pozór cywilizowanym - takim, w którym komuna owszem, upadła - ale na cztery łapy. Ustrój się zmienił, ale nie ludzie i sposoby korzystania z władzy. Jak jednak ten skostniały system odnajduje się w zupełnie nowych warunkach, kiedy to rządzi międzynarodowa sieć komputerowa?

Trendy w internecie to temat rzeka - między innymi dlatego, że zmieniają się tak szybko, że naprawdę trudno jest za nimi nadążyć. To właśnie w tym miejscu powstały w mojej opinii najpotężniejsze nośniki ideowe - memy. Dobrze zapamiętywane, doskonale "viralowe" i uwielbiane przez internautów. W memach wyśmiewamy ludzkie przywary, kpimy sobie z polityków, przecenianych wartości, a także wskazujemy na ważne (lub nie) problemy. Co jak co, ale memy to jeden ze sztandarowych produktów nowoczesnego internetu - czy się z tym zgadzamy, czy też nie.

Mamy mogą być śmieszne, trafne, brutalne, niewłaściwe - jest z nimi podobnie jak z ludzkimi opiniami. Warto odnieść się do definicji tego nośnika informacji, według mnie najlepszej i najbardziej wyczerpującej ten temat:

mem jako gatunek wypowiedzi internetowej, komunikat obrazkowy zbudowany w oparciu o schemat konstrukcyjny, wykorzystujący skonwencjonalizowane elementy związane ściśle z kulturą i historią internetu.

Źródło: Memy Polskie

W tej definicji jest wszystko - konwencja, schemat, komunikat, wypowiedź - najważniejsze elementy internetowego memu. Memy tworzą się całkowicie spontanicznie i to społeczność odpowiada za określenie, który z nich jest atrakcyjny, a który nie. Nie ma w tej dziedzinie elementu "losowości", dobry mem musi albo wyjaśniać określone zjawisko, albo mocno z nim korespondować. Fajnie jest, gdy wzbudza określone, najlepiej potężne emocje - za to już odpowiada sam komunikat / wypowiedź.

Skoro wiemy już, że mem jest nośnikiem wypowiedzi, to czy powinno nas dziwić to, że można iść za nie do więzienia?

W krajach, gdzie wolność wypowiedzi jest kulawa - i to na obie nogi nie jest niczym dziwnym to, że można trafić do więzienia za opinie niezgodne z linią uprawomocniającą istnienie obowiązującego systemu (politycznego, ideowego, wartości). W Rosji nie można bowiem otwarcie krytykować władzy, szczególnie takiej, która ma ogromne ambicje na arenie międzynarodowej. Rosja wychodzi z prostego założenia - zdrowa, pożądana sytuacja w społeczeństwie warunkuje możliwość dokładniejszego skupienia się na innych celach - na przykład wynikających z mocarstwowych zapędów.

23-letnia Maria z Syberii opowiedziała na Twitterze swoją historię, kiedy to przez państwo została uznana za ekstremistkę i występuje na jednej liście z terrorystami. Wystarczyło, że publikowała niewłaściwe z punktu widzenia systemu memy internetowe w platformach społecznościowych, m. in. w Vkontakte. 28 sierpnia ma odbyć się rozprawa, w trakcie której będzie sądzona za mowę nienawiści oraz udostępnianie materiałów godzących w uczucia religijne: grozi jej za to do 6 lat więzienia. Jak wyjaśnia Maria, w przekazywanych przez nią materiałach znajdowały się prześmiewcze treści dotyczące rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

Maria zwyczajnie chciała zwrócić uwagę na hipokryzję duchownych - oczywiście za pomocą mema. W tym można było znaleźć grupkę zakonnic palących papierosy z podpisem: "Kiedy Bóg nie patrzy". W tym przypadku, podobnie jak i w innych Maria sprowadzała skądinąd ważne myśli do kategorii żartów. Od dawien dawna satyra bowiem była jednym ze sposobów wytykania wad - nie tylko rządzącym, ale i całym ustrojom. Zapewne wielu z Was doskonale zna kabaret TEY, który doskonale punktował rządzących niegdyś w Polsce komunistów.

Ale to nie pierwszy tego typu przypadek: jak podaje portal BBC, m. in. Danił Markin, 19-latek z Rosji mierzył się z wymiarem sprawiedliwości ponad rok, kiedy to jeden z memów nie spodobał się władzy. W jego materiale doszukiwano się podobieństw między Jonem Snowem (z Gry o Tron), a Jezusem. Od tego momentu zaczęło się jego piekło, do drzwi pukali śledczy i grozili mu długoletnim pobytem w więzieniu.

Czyli jednak można pójść do więzienia za memy?

Pewnie, że można. Można pójść za to do paki nawet w Polsce - wystarczy, że dopuścicie się naprawdę haniebnego czynu z tym związanego. Tyle, że granice żartu i wolności słowa są w naszym kraju znacznie szersze niż ma to miejsce w Rosji: tam władza naprawdę brutalnie rozprawia się z "czynnikami szkodliwymi". W państwie społeczeństwo jest uznawane za mechanizm, w którym dobrze by było, aby wszystko działało tak jak trzeba. Aby ogół był zdrowy, należy żywo reagować na wszelkie formy dewiacji i przeciwdziałać im - choćby miało to oznaczać gwałtowne zmiany w obrębie jednostek.

W Rosji mamy jednak do czynienia z bardzo jaskrawym modelem - władze bardzo chętnie "patrolują" przestrzeń cybernetyczną w poszukiwaniu różnorakich dewiacji. Wszelkie zachowania niepasujące do akceptowalnego modelu są monitorowane i uznawane za wysoce podejrzane. Jeżeli dana jednostka "przegnie", najpewniej spotka się z nieprzyjemnymi konsekwencjami - mimo, że dla nas jest to kompletna abstrakcja.

I dzieje się to w momencie, gdy to właśnie Rosjanie są uznawani na świecie za jednych z większych manipulatorów, jeżeli chodzi o złośliwe praktyki w internecie. Tworzenie cyberzagrożeń, czy też wyrafinowane kampanie dezinformacyjne to tylko dwie z wielu przewin tego kraju na arenie międzynarodowej. Nie jestem zdania, że na naszym podwórku wszystko jest w porządku i wypada nam się z tego cieszyć, ale uwierzcie - inni mają znacznie gorzej. Pójść do więzienia za internetowego mema - to nawet brzmi skądinąd uwłaczająco.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu