"Stary" internet to temat rzeka, do którego bardzo chętnie powracam. Trochę, oczywiście, z nostalgii. Trochę z tęsknoty. A trochę z przekory — bo choć bardzo fajnie wspominam stare dzieje, to trudno byłoby mi obronić tezę, że kiedyś było lepiej. Bo tak rozbudowany, wszechstronny, pełny wiedzy, dobrych porad i materiałów dydaktycznych nie był jeszcze nigdy. Oczywiście gdy rósł, rosły z nim także te gorsze rzeczy — ale dziś nie o tym, a odrobinę nostalgicznego spojrzenia do minionych lat. I tego, co wtedy było standardem.
Streaming? Pobierz na dysk, albo oglądaj duuuże piksele
Dla tych którzy znają Sieć w obecnej formie rzecz niewyobrażalna, ale... kiedyś interesujących nas piosenek, seriali, filmów i innych multimediów nie było na wyciągnięcie ręki w każdym kącie sieci. To nie jest też tak, że ich nie było — ale w 99% musieliśmy je wcześniej pobrać na dysk naszego komputera. To... potrafiło trwać godzinami — kiedy licznik transferu pokazywał maksimum (to jest: dla największych szczęściarzy nawet 16 kb/s!). Ale nie zawsze udawało się pobierać rzeczy pełną parą, czasami trzeba było przygotować się na to, że interesujące nas materiały pobierać będą się jeszcze dłużej — szczególnie gdy serwer nie domagał, a z rozmaitych powodów sami nie mogliśmy zostawić komputera by działo się to w tle. Wszystkie, nawet najgłupsze, filmiki, piosenki i przeróbki ściągało się na dysk — dopiero wtedy, wyczekane, uruchamialiśmy je... albo nie — bo przecież często coś lubiło pójść nie tak: a to zabrakło nam kodeków, a to nie pobrało się do końca. Później nagrywało się je na płyty i puszczało w obieg! O jakości wszystkich tych multimediów nawet nie wspomnę — ale tak, teraz obrazki / gify potrafią ważyć więcej, niż wtedy filmiki które trwały nawet po kilka minut!
Warto też wspomnieć o tym, że wtedy już stawiano pierwsze kroki w temacie streamingu — najczęściej jednak chodziło o materiały na żywo, czyli podgląd z kamerek rozmieszczonych w... różnych krańcach świata. Najczęściej jednak był to zlepek pikseli który nie miał nic wspólnego ze streamingiem, czy livestreamingiem, jaki znamy na co
Media społecznościowe? Były, ale to nie one królowały!
To nie jest tak, że media społecznościowe przed laty nie istniały. Bo owszem, były (pewnie wielu pamięta jeszcze kultowe, polskie, propozycje w tym zakresie jak Grono.net czy ePuls) — ale to nie one grały pierwsze skrzypce. W kwestii wymiany informacji i poznawania ludzi najważniejsze były: grupy dyskusyjne na usenet i fora internetowe. Nie odważę się napisać, że wszystkie one są już pieśnią przeszłości — bo tak nie jest. Dla większości internautów odgrywają już dużo mniejsze role, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Teraz wiele z nich zostało zastąpionych przez grupy we współczesnych mediach społecznościowych, które może i wyglądają bardziej atrakcyjnie, ale jeżeli chodzi o czytelność i użyteczność, to niestety nie mogą się one równać z poczciwym phpBB. Dlatego sam staram się jeszcze choć raz na jakiś czas odwiedzić wciąż aktywne społeczności w tym temacie!
Będąc jeszcze przy forach internetowych — warto wspomnieć zabawę, która kiedyś angażowała wielu użytkowników na długie tygodnie. Mowa o Playable By Forum RPG (PBF), czyli... sesjach "w miarę klasycznych" RPG prowadzonych za pośrednictwem forów. Przy dobrej społeczności zabawa potrafiła wciągać na wiele miesięcy. Graliście? ;-)
Krajobraz wśród komunikatorów zmienił się nie do poznania!
Komunikatory to dla większości z nas nieodłączna część życia w sieci. Ogólnodostępne czaty internetowe oraz kanały IRC to obecnie nisza — chociaż wciąż działają, pozwalają kogoś poznać i po prostu miło spędzić czas. Przed laty jednak internet prowadził rozmowy gdzie indziej niż teraz. To nie Messenger, WhatsApp i Telegram były pierwszymi aplikacjami które uruchamialiśmy po włączeniu komputera. Wtedy w Polsce liczyły się głównie Gadu-Gadu i Tlen — zagranicą AIM, Windows Live Messenger, Yahoo Messenger czy ICQ. Czasami fajnie jest wrócić we wspomnieniach do tego co było, ale jednak możliwości i wygoda używanych dzisiaj platform to zupełnie inna bajka. I chyba nie do końca wyobrażam sobie wypisywania życiorysu w statusach komunikatora, jak miało to wówczas miejsce — a na to mieliśmy naprawdę niewiele znaków do wystukania! Warto też mieć na uwadze, że komunikatory były dostępne tylko na komputerze — dopiero później mieliśmy Gadu-Gadu w telefonie. Korzystaliśmy z nich też odrobinę inaczej, niż ma to miejsce obecnie.
Zobacz też: Poklikamy na GG? Odwiedzam legendy polskiego internetu – miasta duchów
Piękno ma wiele wcieleń, ale...
Kanony internetowego piękna zmieniają się regularnie. Rzeczy które jeszcze kilka lat temu uważaliśmy za atrakcyjne, teraz stały się reliktem przeszłości. Tych kilkanaście-kilkadziesiąt lat temu wielu stawiało na jak najbardziej praktyczne rozwiązania. Twórcy stron dbali o to, aby te były możliwie jak najlżejsze i najprostsze w obsłudze. Czytelne? No byłoby miło, ale nie oszukujmy się — czarny tekst na granatowym tle nie był wtedy jednorazowym wybrykiem ekscentrycznego twórcy. Podobnie jak dziesiątki tandetnych gifów ozdabiających rozmaite serwisy, zaś "poszarpane" przeźroczystości plików *.gif raziły po oczach... podobnie jak brak wsparcia dla przeglądarek innych, niż Internet Explorer. Przed laty internet był po prostu dużo brzydszy — chociaż... patrząc nostalgicznie w przeszłość trochę tęsknię za tymi "ręcznie" (no, ewentualnie z pomocą Front Page'a) tworzonymi fanowskimi stronami, które nie były przerabianym na potęgę podstawowym motywem Wordpressa.
Pamiętajcie też, że kiedyś pracowało się na zupełnie innych rozdzielczościach — dlatego na ówczesnych monitorach powyższe przykłady prezentowały się zupełnie inaczej, ale... myślę, że szybki rzut okiem na te klasyki dla wielu może zadziałać jak prawdziwy wehikuł czasu ;-). Ale jak widać — minimalizm Google zawsze się broni ;).
W to się grało: flashówki wciągały na długie godziny
Fenomen którego nigdy tak naprawdę nie rozumiałem — proste gry internetowe, najczęściej zręcznościowe, które w magiczny sposób potrafiły przykuć do komputerów na wiele godzin. Działały niemalże u każdego, przecież wystarczyła przeglądarka obsługująca Flasha, a zasady można było streścić na jednej planszy. Wszystkie konkurencje Yeti Sports czy produkcje od MiniClip pożerały godziny (jeju, ile to się ładowało na ówczesnych łączach!), transfer i... serwowały od groma frajdy. Patrząc na to z perspektywy czasu można się złapać za głowę — szczególnie jak porównamy to z grami czy aplikacjami, które teraz możemy uruchomić w przeglądarce. Cóż, taki był kiedyś internet!
Kiedyś internet był... znacznie mniej praktyczny
Obecnie Sieć jest miejscem, w którym robimy zakupy, przelewy, sprawdzamy rozkłady jazdy autobusu, pociągu, a nawet czy samolot z drugiego końca świata już dotarł na miejsce. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki — duże firmy wiedzą, że muszą istnieć w sieci. Rozkłady jazdy są aktualizowane regularnie, a zakup biletów, zamówienie kuriera czy ekspresowe przelewy nie jest niczym specjalnie skomplikowanym. Teraz wszystko jest na wyciągnięcie ręki — tych 10-15 lat temu sytuacja, przynajmniej w polskim internecie, wyglądała zupełnie inaczej. Nie będę ukrywał, że obecna forma dużo bardziej mi odpowiada!
A Wam co najbardziej utkwiło w pamięci ze "starego" internetu? Przy czym spędzaliście najwięcej czasu?
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu