Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. To nie było przeczucie, lecz pewność zakorzeniona w najgłębszych zakamarkach umysłu. No i doczekałem się – ...
Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. To nie było przeczucie, lecz pewność zakorzeniona w najgłębszych zakamarkach umysłu. No i doczekałem się – firma NEC zaprezentowała smartfon Medias X, który różni się od innych inteligentnych telefonów. Czym? Systemem chłodzenia. Japończycy dostarczą na rynek sprzęt z procesorem chłodzonym cieczą. Parafrazując stare hasło reklamowe polskiego operatora: takie rzeczy tylko w NTT DoCoMo…
Producenci smartfonów najwyraźniej przechodzą już kryzys innowacji. Klienta trzeba wszak czymś przyciągnąć, a pole do popisu z każdym kwartałem coraz mniejsze. Procesory są już wielordzeniowe, ekrany powiększono do granic (?) możliwości, więcej pamięci operacyjnej czy wbudowanej nie ma sensu dawać. Za baterie nikt się jakoś nie chce albo nie może zabrać. Padło więc na dodatki, które mają przyciągnąć uwagę i portfel klienta. Niektórzy producenci rozwijają moduły fotograficzne, inni stawiają na wodoszczelność, obraz 3D albo bezprzewodowe ładowanie. Firma NEC też chciała zaszaleć i przy okazji zostać pionierem na rynku. Pionierem w chłodzeniu CPU w smartfonie cieczą.
Smartfon Medias X (06E) napędzany jest czterordzeniowym procesorem Snapdragon S4 Pro o taktowaniu 1,7 GHz. To dość popularna jednostka wykorzystana w niektórych znanych/droższych modelach. Część użytkowników słuchawek z tym procesorem powie pewnie, że faktycznie trochę się grzeje. Ale czy na tyle, by wykorzystywać do chłodzenia ciecz? Nowe rozwiązanie ponoć gwarantuje niższą temperaturę, a co za tym idzie wyższy komfort pracy, lecz w tym konkretnym przypadku mamy przerost formy nad treścią. Gdyby jeszcze producent zdecydował się na podkręcenie procesora, to pojawiłby się argument (nadal mizerny, ale zawsze to jakiś punkt zaczepienia) przemawiający na korzyść japońskiego producenta i jego pomysłu. Tak się jednak nie stało.
Ciekawe jest to, że wspomniany smartfon stworzono z myślą o kobietach. Jest kolorowo, sprzęt posiada diodową zawieszkę i aplikacje przygotowane z myślą o paniach (zastanawiam się, czy przedstawicielki płci pięknej faktycznie na to czekają, czy producenci są przekonani, że one na to czekają?). Do tych wszystkich fikuśnych dodatków dorzucono jeszcze chłodzenie cieczą. Chyba szybciej zrozumiałbym nakierowanie produktu na geeków, których sprzęt mógłby przyciągnąć nowym systemem chłodzenia. No chyba, że geek to ten sam terget, co kobieta…
Dostępny od czerwca smartfon wyposażono nie tylko w innowacyjny system chłodzenia, ale też 4,7-calowy wyświetlacz HD, aparat 13 Mpix, moduł LTE oraz Androida 4.2. Doprawdy dziwne urządzenie. Trafi jednak na rynek japoński, więc można się spodziewać sporego zainteresowania. Kto wie, może w innych krajach (w tym w Polsce) też cieszyłby się popularnością? Przy odpowiednim marketingu dałoby się z niego zrobić smartfon na miarę przełomu. Najgorsze w całej sprawie jest to, że muszę sobie znaleźć nowy punkt krytyczny dla segmentu smartfonów – bastion z napisem "ciekłe chłodzenie" właśnie upadł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu