Felietony

Męczyłem się po to, aby inni nie musieli. Tego na iPhonie nie da się wytrzymać

Bartosz Gabiś
Męczyłem się po to, aby inni nie musieli. Tego na iPhonie nie da się wytrzymać
Reklama

Telefony stały się szalenie osobistymi urządzeniami, które przez lata zyskują element naszego charakteru. Każdy dostraja swoje smartfony tak, aby nie tylko ładnie wyglądały, lecz były wygodne w użyciu. To oznacza, że część rzeczy można nam nie przypaść do gustu. Po latach rozłąki, wróciłem do takiej rzeczy.

Dosłownie trudno mi spamiętać kiedy się przesiadłem na ekosystem applowski, ale dobrze wiem, że nawet w etapie mojego życia Windows Phone'em oraz Androidem, jedną rzecz robiłem natychmiast – zmieniałem, co tylko się da, w szczególności wbudowane aplikacje i klawiatury, a to ostatnie szczególnie potrafi wytrącić z równowagi.

Reklama

Tego na iPhonie nie da się wytrzymać. Podstawowa klawiatura to żart

Mariia Shalabaieva; Unsplash

W dzisiejszych czasach coraz więcej i więcej osób używa telefonu w sposób, który właściwie sprawia, że nazwa tego urządzenia się dezaktualizuje. Czy to już nie pora, żebyśmy zaczęli mówić o komunikatorze, zamiast smartfona i innych? Trochę generalizując, spójrzmy na to, że obecnie telefonują to co najwyżej nasi dziadkowie, ale reszta społeczeństwa? Szczególnie jego młodsza część? Świat stoi pisaniem wiadomości przy użyciu szeregu aplikacji do tego stworzonych.

I właśnie z tego powodu, dłuższy czas temu wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić, jak to jest używać tej podstawowej klawiatury, z którą przychodzi każdy iPhone, a która regularnie mnie irytuje. Otóż od wielu lat używam Microsoftowego SwiftKey. I to od tylu, że nie pamiętam jak długo, ale jeszcze chyba sprzed czasów nim Microsoft tę firmę wykupił. Niemniej, co jakiś czas aplikacje kłócą mi się ze sobą i włącza na siłę podstawowa klawiatura iPhone'a. Zatem gdy parę tygodni temu tak mi się wydarzyło, po prostu... Niczego nie zmieniłem i dałem szansę odświeżonej niedawno, domyślnej klawiaturze.

Podstawowa klawiatura iPhone'a

Czas też był w miarę dobry, gdyż pewnie za dwa miesiące będzie już oficjalna premiera systemu iOS26, zaś rok temu, klawiatura dostała solidną aktualizację umożliwiającą rozpoznawanie dwóch języków naraz (czyli coś, z czego od lat korzystam w SwiftKey). Zatem już był czas tę funkcję dopracować. Ustawiłem sobie angielski wespół z polskim i zacząłem działać.

Przyznam, że na początku nawet pomyślałem sobie, że nie jest tak źle! Działa sprawnie, nie poprawia mi słów z jednego na drugi i dużo lepiej sobie radzi niż SwiftKey z literą "i". Ten drugi wiecznie mi ją poprawia na "I", karmiąc się gramatyką języka angielskiego. Wręcz od początku najbardziej brakowało mi po prostu charakteru. W appce Microsoftu mogę sobie dobrać temat (tło, wygląd przycisków, itp.), jaki sobie tylko zamarzę, a w Apple jest nuda, szarość, archaiczność, po prostu okropnie. Jak się okazało, to był tylko początek dni wypełnionych irytacją.

Szereg motywów SwiftKey

Nie bez powodu zacząłem od nakreślenia, że naprawdę żyjemy w czasach przede wszystkim wystukiwania wiadomości. Wręcz jest to fundamentalny element naszej codzienności, a zatem mamy pełne prawo wymagać od firmy, która właśnie oświadczyła, że sprzedała 3 miliardy iPhone'ów, aby ten element był dopieszczony na cacy. Tymczasem jego przestarzałość jest przerażająca. Trzeba dokładnie trafiać w literki, inaczej wplatają nam się głupoty. Powoli zapamiętuje nasz styl mówienia, a jak już się jakiegoś częstszego błędu uchwyci, to trudno się jest telefonowi przestawić na coś, czego rzeczywiście chcemy. Niestety też nie ma mowy o wystarczającym przewidywaniu słów i wbudowanych wielu innych funkcji.

Serio, z moją obecną aplikacją, wielokrotnie nie muszę nawet wpisywać osobno słów, tylko wybieram je z listy tego, co przewiduje, że wpiszę. Według moich statystyk, liczba już idzie w setkach tysięcy gotowych słów, często wystarczy tylko początek wyrazu i gotowe. Podczas gdy w podstawowym programie musiałem niemalże perfekcyjnie wpisywać słowa.

Samuel Angor; Unsplash

Ktoś uzna, że jest to czepianie się i porównywanie czegoś wbudowanego do aplikacji dedykowanej. Przykro mi, ale uważam, że taka osoba nie ma w ogóle racji. Pełnym prawem użytkowników jest oczekiwać, że jedna z najbogatszych firm na świecie, będzie szła z duchem czasu i rozwijała prawdopodobnie najważniejszą obok aparatu funkcję telefonu. To już nie są czasy, że można Apple coś takiego wybaczać w obliczu istniejących, lepszych alternatyw.

Reklama

Apple mogłoby się wziąć do roboty i w końcu stworzyć normalną klawiaturę, bo bez niej to ani rusz.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama