J.Lo w roli nieśmiertelnej zabójczyni od Netfliksa? To nie mogło się udać
Polski Dzień Matki już za niespełna dwa tygodnie, a mieszkańcy prawie 100 krajów z całego świata obchodzą to święto w drugą niedzielę maja, czyli już jutro. Zapewne z tej okazji Netflix wypuścił tematyczny film „Matka” niejako w formie uhonorowania rodzicielek. Zwłaszcza tych, które lubią od czasu do czasu wyrżnąć w pień armię bandziorów, zagrażających życiu dziecka.
Oglądając „Matkę” możecie zagrać przy okazji w netfliksowe bingo
W oryginalnym opisie nowego filmu Netfliksa czytamy, że główna bohaterka to „świetnie wyszkolona zabójczyni wychodząca z ukrycia, aby chronić córkę, której nigdy nie poznała, przed okrutnymi zbrodniarzami pałającymi żądzą zemsty”. O mamo, to oznacza, że czas zagrać w netfliksowe bingo!
Polecamy: "Tajna inwazja": Gwiazdor serialu zdradza szczegóły! Wstęp do "The Marvels"
Za każdym razem (czyli co najmniej raz w miesiącu), gdy Netflix wypuszcza pompatycznie prezentujący się film akcji o najemnikach/ agentach specjalnych/byłych żołnierzach możemy mieć pewność, że będziemy mieć do czynienia z gatunkowym recyklingiem i nie inaczej jest tym razem. Jeśli oglądaliście netfliksowe hity pokroju Lou, Kate, Sentinelle czy Czarnego Kraba, to od razu załapiecie, o co chodzi.
✔ Bohater doświadczony w obsłudze broni
✔ Niezliczone ilości martwych wrogów
✔ Fabuła będąca tłem dla strzelanin i rozwałki
✔ „Niespodziewany” wątek romantyczny
✔ Akcja spontanicznie przenoszącą się między krajami
Gotowi na „znowu to samo”? No to jazda!
Jennifer Lopez robi co może, ale sama filmu nie uratuje
Jennifer Lopez po latach przetaczania się przez komedie romantyczne zaczyna częściej chwytać za broń. Po średnio udanym „Wystrzałowym Weselu” gdzie przyszło jej bronić się przed grupą porywaczy, ponownie wciela się w rolę ekstrawaganckiej i nieustraszonej wojowniczki, tym razem jednak chroniąc nie siebie, a nieznajomą córkę.
Dlaczego nieznajomą? Bo postać grana przez Lopez to kobieta, która po służbie w Afganistanie wmieszała się w szemrane intrygi i handel bronią, co sprowadziło kłopoty nie tylko na nią, ale i na jej bliskich. Tytułowa matka zostaje zmuszona do oddania noworodka w ręce rodziny zastępczej, a sama zaszywa się w leśnej głuszy, licząc na to, że sprawa rozjedzie się kiedyś po kościach. Jak się pewnie domyślacie, bandziory ze zorganizowanej grupy przestępczej nie odpuszczają – głównie dlatego, że dziewczynka pełni funkcję karty przetargowej.
I to w zasadzie tyle z istotnych kwestii fabularnych – przez niespełna dwie godziny filmu nie dowiecie się wiele więcej, bo historia to drugorzędna kwestia, stanowiąca jedynie tło dla strzelanin, wybuchów i Jennifer Lopez, która naoglądała się za dużo Johna Wicka i Jasona Bourne'a.
Aktorka naprawdę robi co może, by sprostać swojej postaci – jest chłodna, brutalna i bezlitosna (czasem aż do przesady), ale nie oczekujmy zbyt wiele po reżyserce, która ma na koncie „Mulana” i serial „Ania, nie Anna”. Trudno stwierdzić, dlaczego do roli byłej zabójczyni wybrano akurat Jennifer Lopez, ale zakładam, że miało to przyciągnąć damską część widowni. I nie rozumiecie mnie źle – aktorka wypadła całkiem nieźle w scenach walki, ale jak to zwykle w przypadku akcyjniaków Netfliksa bywa, cała reszta prezentuje blado i niedorzecznie.
Nie znajdziecie tutaj ciekawych bohaterów ani dobrze rozpisanych dialogów. „Matka” to w gruncie rzeczy kilka przeciętnie udanych scen strzelanin i pościgów, przecinanych wewnętrznymi rozterkami głównej bohaterki, u której do głosu dochodzi instynkt macierzyński. Jego wyrazem jest prawie półgodzinny fragment ukrywania się w lesie i nauczania kapryśnej córki sztuki przetrwania, prowadzenia auta i obsługi karabinu wyborowego.
Nie łudźcie się jednak, że wniesie to do filmu powiew świeżości – bohaterki naprzemiennie burczą do siebie słowa rozpisane na kolanie i kompletnie nie czuć tworzącej się między nimi więzi – choć scenarzyści zapewne mieli inne oczekiwania.
Zastanawiałem się długo, czy mogę podzielić się z Wami jakimiś plusami tej produkcji i tak, znalazłem! Sceny kręcone w gęstym, zaśnieżonym lesie na pograniczu Alaski mogą cieszyć oko. Niestety to tyle, dlatego Matka trafia do segregatora z filmami do bólu powtarzalnymi, przeciętnymi i nieprzejawiającymi żadnych oznak oryginalności. To tytuł, który możecie przewidzieć od początku do końca, bo obejrzeniu zaledwie kilkunastu pierwszych minut. Na jeden wieczór w formie odmóżdżenia będzie do zniesienia, ale po seansie szybko o nim zapomnicie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu