Mam wrażenie, że w naszym kraju Mass Effect otarł się o kult. Skończyłem wszystkie trzy części, bardzo mi się podobały, ale nie popłynąłem z ich uwielbieniem aż tak bardzo.
W sieci pojawiło się wreszcie bezpośrednie porównanie oryginalnych Mass Effectów z wersją odświeżoną, która już niedługo pojawi się na rynku pod tytułem Mass Effect Legendary Edition. Nie wiem, co w tej edycji będzie legendarne, ale ewidentnie widać, że twórcy nie wrzucili po prostu tekstur wyższej jakości.
To oficjalny zwiastun, a nie bezpośrednie porównanie uchwycone przez graczy, więc nie otwierałbym jeszcze szampana, bo finalny produkt może aż tak dobrze nie wyglądać. Warto mieć też na uwadze, że tytuł mimo graficznych ulepszeń będzie odstawał od najnowszych produkcji i wciąż w większości bazuje na oryginale. Pierwszy Mass Effect ma na karku prawie 14 lat i raczej nie oczekiwałbym, że jego odświeżona wersja będzie zachwycać tak, jak robiła to podczas swojej oryginalnej premiery.
Wszystko wskazuje na to, że Mass Effect Legendary Edition nie podzieli innych zapowiedzianych na ten rok gier i ukaże się zgodnie z pierwotnym terminem, czyli równo za miesiąc - 14 maja. Wersje na PS4 i Xbox One wyceniono na około 240 złotych, trzeba się więc nastawić na klasyczną konsolową cenę właściwą dla poprzedniej generacji.
Jestem też bardzo ciekawy jak ten tytuł będzie działać i czy past-genowe sprzęty udźwigną takie graficzne zmiany. Dziwi mnie też brak nextgenowej łatki, co w obliczu 2021 roku rozczarowuje i z tego co widziałem, Bioware nie ma planów na jej wypuszczenie. Oby więc Mass Effect Legendary Edition działał na past-genach jak złoto, bo w przeciwnym wypadku rozpęta się niemała burza. Kto wie, może nawet kosmicznie duża. A w takim czarnym scenariuszu producent będzie musiał stanąć na głowie żeby załatać i usprawnić swoją grę oraz przygotować szybko aktualizację dla konsol obecnej generacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu