Każdy nowy szczegół dotyczący przyszłości next-genów jest obecnie na wagę złota. Nie można się więc w żadnej mierze dziwić, że wiadomością nr 1 ubiegł...
Każdy nowy szczegół dotyczący przyszłości next-genów jest obecnie na wagę złota. Nie można się więc w żadnej mierze dziwić, że wiadomością nr 1 ubiegłego tygodnia stało się podanie przez Microsoft daty zapowiedzi nowego Xboxa. Już 21 maja wszyscy fani elektronicznej rozrywki będą mogli przekonać się czy gigant z Redmont przygotował godną odpowiedź na PS4. A oto co jeszcze działo się w ciągu miniony 7 dni: Prace nad „Mass Effectem 4”, Koniec EA Partners, Dwa miliony „The Binding of Isaac”, „GTA V” – zwiastuny i reklama.
Prace nad „Mass Effectem 4”
Studio developerskie Bioware znane jest jako jeden z najlepszych na świecie producentów RPGów. To właśnie z tej „stajni” pochodzą takie serie jak „Mass Effect” czy „Dragon Age”, których kolejne odsłony stają się sukcesami nie tylko komercyjnymi, ale również zbierają wysokie oceny wśród branżowych recenzentów.
Pod koniec 2012 roku Bioware potwierdziło, że pracuje nad kolejną grą dziejącą się w uniwersum „Mass Effecta”. Oczywiście nie będzie to już historia komandora Sheparda. Jej główny scenarzysta Mac Walters, w czasie imprezy Canadian Video Games Awards ujawnił, że będzie to raczej „następny Mass Effect”, a nie „czwórka”.
https://www.youtube.com/watch?v=ByoBjIpOO94
Jakiś czas temu developerzy zasięgnęli wśród graczy opinii, co bardziej by ich zainteresowało: prequel czy sequel trzeciej części. Wygląda na to, że wyniki sondy zostały zaakceptowane przez kierownictwo firmy, gdyż jak powiedział Walters „prace nad scenariuszem trwają”. Pisarz wziął także w obronę oryginalne zakończenie „trójki”, które jego zdaniem było właściwe, a cała nagonka zakończona wydaniem darmowego DLC, była niezasłużona.
Wg niego, większości graczy pierwotne zakończenie przypadło do gustu. A co jak na razie wiadomo o „następnym Mass Effect”? Tylko tyle, że będzie on działał na silniku Frostbite 3, na którym hulają także „Battlefield 4” i „Dragon Age 3” (więcej o tym ostatnim TU).
Koniec EA Partners
Wiadomości z Electronic Arts, które ostatnio zostało uznane przez klientów najgorszą firmą Stanów Zjednoczonych, ciąg dalszy. Wygląda na to, że restrukturyzacja tej zasłużonej dla świata gier marki zatacza coraz szersze koła. Przypomnijmy, w ostatnim czasie z pracy w EA zrezygnował John Ricitello pełniący funkcję szefa koncernu, a także pojawiły się informacje, o tym, że Elektronicy wycofują się z runku mobilnego (zwolnienia w EA Montreal, Playfish i Hyderabad).
Teraz do grona pomysłów kończących swój żywot ma dołączyć program EA Partners, polegający na wydawaniu przez EA gier stworzonych przez studia nie należące do developera. Wg doniesień Game Informera strategia ta, która przyniosła światu jedne z najcieplej wspominanych tytułów w branży elektronicznej (w jej ramach powstały m.in. „Crysis” „Bulletstorm” i „The Orange Box”) ma zostać po 16 latach istnienia, przeniesiona do kosza.
https://www.youtube.com/watch?v=xvfVmlVcnJI
W świetle tych doniesień niepewna wydaje się wiec przyszłość kooperacyjnego shootera „Fuse” tworzonego przez Insomniac Games, a także nie ujawnionego jeszcze szerokiej publiczności nowej produkcji Respawn Entertainment, złożonego z ludzi, którzy na swoim koncie mają po kilka odsłon „Call of Duty”. Być może developerzy będą zmuszeni do skorzystania z tak popularnego ostatnio modelu finansowania jakim jest Kickstarter, dzięki którem nie powstała jeszcze co prawda żadna gra, ale kilka po spektakularnym sukcesie finansowym znajduje się już w produkcji.
Najprawdopodobniej decyzja Electronic Arts zostanie oficjalnie ujawniona po zakończeniu roku fiskalnego, podczas biznesowego podsumowania dla inwestorów 7 maja. Oczywiście jest to bardzo smutna decyzja, gdyż od zawsze w mojej głowie slogan „Ea Partners” kojarzył się z ciekawymi i odkrywczymi tytułami, które przyciągały do monitora nie gorzej niż gry stworzone przez wewnętrzne studia developera.
Dwa miliony „The Binding of Isaac”
Wygląda na to, że żyjemy w świecie, który stworzył świetne warunki dla osiągania sukcesów sprzedażowych przez tzw. „indyki”, czyli nieskomplikowane gry tworzone z dala od czujnego oka korporacji przez zdolnych zapaleńców, których największą bronią jest świetny, często nieeksploatowany do tej pory pomysł. Tak było ze świetnie sprzedającym się „Fezem”, tak jest też z produkcją studia Team Meat – „The Binding of Isaac”.
Jej twórca, Edmund McMillen ujawnił ostatnio że w ciągu 17 miesięcy jakie upłynęły od premiery sprzedało się łącznie 2 miliony egzemplarzy gry. Tak duża liczba może być zaskoczeniem, zwłaszcza jeśli porównamy ją ze sprzedażą niedawnego hitu „Tomb Raider”, który nie znalazł nawet dwóch razy więcej nabywców – rozszedł się w nakładzie 3,5 miliona kopii.
https://www.youtube.com/watch?v=27Le3kOOFQk
Oczywiście, należy wziąć pod uwagę fakt, że „The Binding of Isaac” jest już dostępny na rynku od jakiegoś czasu, a nowe przygody Lary Croft jeszcze do niedawna można by nazwać nowością, ale jednak znane jest zależność pokazująca, że ogromna większość popytu na gry z segmentu AAA jest zaspokajana już po pierwszym miesiącu, a później liczba kupowanych pudełek płytkami lub edycji cyfrowych znacznie spada. Inaczej jest za to w przypadku gier niezależnych, które zawsze w umyśle gracza kojarzą się z niestarzejącą się grafiką, która nie będzie straszyła nawet po dość długim czasie od zakupu.
A czym tak naprawdę jest „The Binding of Isaac”? Jest to strzelanka, w której naszym zadaniem jest eksterminacja wrogów przemierzających losowo generowane podziemia. Pomocne w tym zadaniu okazują się być znajdowane w czasie eksploracji lochów, przedmioty poprawiające statystyki bohatera, a także służące w charakterze wskazówek przy rozwiązywaniu nieskomplikowanych łamigłówek. W pamięć może zapaść zwłaszcza charakterystyczna rysunkowa oprawa, przywodząca na myśl poprzednią grę studia – Super Meat Boy. Ci, którzy jeszcze nie grali w „The Binding of Isaac” będą to mogli uczynić np. na PS3 czy Vitę, gdyż właśnie na te konsole przygotowywany jest demake pierwowzoru z podtytułem „Rebirth”.
„GTA V” – zwiastuny i reklama
Nie tylko informacje o nowych konsolach są na wagę złota. Jest jeszcze jedna taka gra, której zapowiedzi wszyscy śledzą z wypiekami na twarzy. A jest nią oczywiście „GTA V”. Na deser zostawiłem więc informację, o tym, że już jutro światło dzienne ma ujrzeć kilka zwiastunów produkcji Rockstar Games. A oto zdjęcie przedstawiające plan filmowy z Mexico City, na którym nagrywano 20 kwietnia reklamówkę „piątki”:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu