Naukowcy bardzo poważnie podchodzą do pierwszej, załogowej misji na Marsa. Kolejny etap w eksploracji najbliższej przestrzeni kosmicznej (o ile za "blisko" uważamy 8 - miesięczną wędrówkę...) wraz z naukowcami będzie tyczył się właśnie postawienia stopy na Czerwonej Planecie. Dzięki zakończeniu kolejnego eksperymentu, który ma sprawdzić, jak człowiek radzi sobie w warunkach długotrwałej kosmicznej wędrówki wiemy, na co muszą się przygotować kosmonauci.
8 miesięcy temu naukowcy NASA zostali zamknięci w niewielkiej kopule, która miała symulować kapsułę kosmiczną. Według założeń osób odpowiedzialnych za takie misje, odtworzone w ten sposób warunki miałyby być podobne do tych panujących w pojeździe uczestniczącym w misji. Oczywiście - nie wszystkie warunki uda się odtworzyć w trakcie eksperymentu. Zerowa grawitacja, promieniowanie kosmiczne, wykonywanie napraw, czy eksperymentów w stanie kompletnej nieważkości... ale nie o to chodziło. Ogromnym problemem może być kondycja psychiczna uczestników. I to właśnie chciano sprawdzić podczas przygotowań.
Eksperyment przeprowadzony na Hawajach w ramach misji HI-SEAS wzbogacony został o takie atrakcje, jak wychodzenie na "kosmiczny spacer" w niesamowicie ciężkich skafandrach, jedzenie dostarczono dosłownie takie samo, jakie znalazłoby się w kapsule zmierzającej na Czerwoną Planetę - czyli zapominamy o średniej hawajskiej na łebka. 8 miesięcy - to nie wydaje się zbyt dużo, ale uwierzcie mi - nawet kilka tygodni w takich warunkach mogłoby się okazać "nie do przejścia" dla osoby nieprzygotowanej na taką misję. Jestem zdania, że inaczej ma się to w przypadku eksperymentu, który zawsze można przerwać. Zupełnie inaczej ludzie mogą się zachować w sytuacji, gdy nie ma mowy o "zawróceniu" i powrocie na Ziemię.
"Kosmonauci" byli zmuszeni do życia na około 400 metrach kwadratowych, a sam obiekt znalazł się niedaleko wulkanu Mauna Loa, by choć w części oddać klimat Czerwonej Planety. Prysznic był niesamowitym rarytasem - o ile większość z nas (słusznie) nie wyobraża sobie dnia bez prysznica (a czasami wypada robić to kilka razy w ciągu dnia), tak uczestnicy eksperymentu mogli sobie pozwolić na niego jedynie przez 8 minut w ciągu tygodnia.
Nie obyło się bez sytuacji kryzysowych - zła pogoda spowodowała, że nie mogli korzystać z ogniw fotowoltaicznych dostarczających energię do obiektu. Przez to uczestnicy musieli bardzo oszczędzać zasoby, by móc cały czas zasilać najważniejsze systemy, które w realnych warunkach stanowiłyby o powodzeniu całej misji. Wszystko jednak skończyło się dobrze - misja okazała się sukcesem NASA. Mam jednak wątpliwości. Co innego, gdy mamy do czynienia z eksperymentem. Co jednak, gdy przyjdzie nam się zmierzyć z prawdziwą misją na Marsa? A jeżeli ktoś nie udźwignie presji? Zastanawialiście się, jakie tragedie mogą stać się w takiej sytuacji? Szaleniec w kapsule kosmicznej? Scenariusz jak na dobry film science - fiction, prawda?
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu