Rozszerzona rzeczywistość (AR) w Mapach Google zapowiedziana została kilka miesięcy i temu — od tego czasu słuch po niej zaginął. Aż do teraz, kiedy nareszcie coś w jej sprawie się ruszyło.
To najbardziej wyczekiwana funkcja w Mapach Google, ale nie miejcie złudzeń. Trzeba uzbroić się w cierpliwość
Google nigdy nie było demonem szybkości w kwestii serwowania w swoich usługach nowości, które szumnie zapowiadali na konferencjach. Doskonałym tego przykładem niech będą Progressive Web Apps, o których kilka lat temu opowiadano na I/O w tonie, jakoby rewolucja miała nadejść z dnia na dzień. W praktyce jednak kilka lat (!) czekaliśmy na dzień, w którym tego typu produkty zawitają do sklepu Google Play — co ziściło się dopiero w zeszłym tygodniu (zobacz: Długo czekaliśmy na ten ruch w Google Play. Mam nadzieję, że nie zaśmieci sklepu jeszcze bardziej). Podczas imprezy Google I/O 2018 natomiast pojawił się temat rozszerzonej rzeczywistości w Mapach. Mieliśmy szansę zobaczyć efektowne demo, które uświadamia ile może się zmienić, kiedy funkcja ta wejdzie do gry. Od tej pory jednak słuch o Augmented Reality w Mapach Google zaginął — aż do teraz.
Rozszerzona rzeczywistość w Mapach Google u pierwszych szczęściarzy
Prawdopodobnie na rozszerzoną rzeczywistość w Mapach Google jeszcze chwilę zaczekamy — ale są szczęściarze, którzy mieli już szansę potestować jak opcja ta wypada w praktyce. David Pierce z The Wall Street Journal był jednym z nich i podzielił się wrażeniami. Jeżeli sięgaliście po gry / aplikacje oparte na AR, to prawdopodobnie wiecie jak wielkie możliwości w nich drzemią. Jednocześnie też zdążyliście poznać te gorsze strony rozwiązania, ot, jak chociażby pożeranie baterii w kosmicznie szybkim tempie. Zresztą Pierce mówi wprost, że to prawdopodobnie nie będzie opcja nawigacji, po którą ludzie będą od razu sięgać na co dzień — ale jest krokiem w ciekawym kierunku.
Aplikacja pobiera lokalizację GPS użytkownika, a następnie w oparciu o fotografie z Google Street View — doprecyzowuje ją. Później z wykorzystaniem aparatu fotograficznego w naszym urządzeniu — nawiguje nas do celu, jakby "nakładał wskazówki na to, co widzimy przed nami". Ciekawostką jest to, że Google najwyraźniej chce, aby Mapy były nieco bardziej wyrozumiałe dla naszych baterii — stąd przeplata widok oparty na rozszerzonej rzeczywistości z klasycznym interfejsem aplikacji. AR ma pomóc w najbardziej krytycznych sytuacjach — ot, na przykład podpowiedzieć nam gdzie skręcić, kiedy uda nam się wydostać z zatłoczonej stacji metra. Ale skoro mamy kilkaset metrów podążać przed siebie, to... trochę bez sensu byłoby w tym czasie zużywać baterię. Właściwie... nie miałoby to najmniejszego sensu.
Kiedy Mapy Google z rozszerzoną rzeczywistością trafią do wszystkich?
To pytanie na której nie poznaliśmy jeszcze odpowiedzi. Podobno premiery możemy spodziewać się wtedy, kiedy firma będzie już zadowolona z ostatecznego kształtu produktu. Na tę chwilę czeka ich jeszcze dużo testów, a w pierwszej kolejności ma zostać udostępniona lokalnym przewodnikom. A patrząc na to jak skomplikowana to opcja, to prawdopodobnie będzie ona udostępniana po kolei dla różnych lokacji na całym świecie — a Polskie miasta raczej nie będą pierwsze w kolejce...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu