Europa

Manifestacja hologramów? Nie tędy droga

Maciej Sikorski
Manifestacja hologramów? Nie tędy droga
8

W Hiszpanii odbyła się manifestacja w formie hologramu. Takie informacje od kilku dni rozpowszechniane są w Sieci. Temat mnie zaintrygował, ale nie miałem czasu zająć się nim wcześniej, dopiero teraz dowiedziałem się, o co chodzi. Wydarzenie ciekawe, można je rozpatrywać na przeróżnych płaszczyznach...

W Hiszpanii odbyła się manifestacja w formie hologramu. Takie informacje od kilku dni rozpowszechniane są w Sieci. Temat mnie zaintrygował, ale nie miałem czasu zająć się nim wcześniej, dopiero teraz dowiedziałem się, o co chodzi. Wydarzenie ciekawe, można je rozpatrywać na przeróżnych płaszczyznach. Zastanawiam się jednak, czy pomysłodawcy protestu idą właściwą drogą i czy taka forma sprzeciwu ma sens.

Manifestacja w tej formie nie jest dziełem przypadku. Ma związek ze zmianami w hiszpańskim prawie. Przewidują one spore kary dla osób nagrywających policję, protestujących przed siedzibą Parlamentu, okupujących banki czy biorących udział w niesformalizowanych manifestacjach. Pisząc krótko: są wymierzone w ludzi, którzy chcieliby wystąpić przeciwko władzy. Poważny temat, wchodzimy na grunt autorytaryzmu i to w Unii Europejskiej, w kraju, który kilka dekad temu od autorytaryzmu zdołał się uwolnić. Nie będę przybliżał zmian w prawie, osoby zainteresowane zagadnieniem odsyłam np. pod ten adres, pewnie znajdziecie w Sieci sporo informacji na ich temat. Mnie obecnie interesuje bardziej sam protest w formie hologramu.

Cel jest tu chyba jasny: pokazanie władzy, że społeczeństwa nie można tak po prostu uciszyć. Jeśli żywym ludziom grożą wysokie kary za manifestacje, to ci skorzystają ze zdobyczy techniki. Przy czym słowo "hologram" zostało tu chyba nadużyte - jeśli dobrze widziałem na filmach, obraz wyświetlany jest na szkle, to raczej pokaz w dwóch wymiarach, niż hologram. Rozumiem jednak zamysł organizatora, zdaję sobie też sprawę z tego, że określając wydarzenie mianem "pierwszej w historii manifestacji hologramów" można zwrócić na siebie większą uwagę: mieszkańców, lokalnych i zagranicznych mediów, wreszcie polityków. I tu dochodzimy do sedna sprawy: czy ten pokaz może przynieść pozytywne skutki?

Ludzie pokazali, że mają narzędzie, że nie dadzą się zakneblować, że będą przypominać władzy o swoich prawach, które ostatnio im odebrano. Problem polega na tym, iż władza może to uznać za zwyczajne wygłupy, happening, który ma więcej wspólnego z galerią sztuki współczesnej, niż z realnym niezadowoleniem społeczeństwa, a przynajmniej jego części. Trudno mi sobie wyobrazić, że władza poważnie podejdzie do takiej formy protestów, gdyby były one częściej organizowane w przyszłości. Chcecie? To róbcie sobie takie hologramy, nawet nie będziemy was przesadnie ścigać i dochodzić, kto za tym stoi. Przyjdziecie, odtworzycie, pójdziecie. Nie będzie strat wynikających z ewentualnych zamieszek, nie będzie problemów z paraliżem miasta, nie ucierpią policjanci, nie poleje się krew protestujących. Na takie zabawy władza może przymknąć oko. Ale prawa nie zmieni.

Jeszcze gorsze może być to, że ta forma protestu rozleniwi ludzi niezadowolonych ze zmian forsowanych przez władze. Przypomina mi to trochę osoby bojkotujące produkty/firmy/wydarzenia na Facebooku. Może wydaje im się, że kogoś taki sprzeciw przestraszy, ale prawda jest taka, że zazwyczaj nie odnosi to żadnego skutku. Sztuka dla sztuki, często dość śmieszna, przybierająca karykaturalną formę. Ludziom nie chce się zaprotestować przed sklepem czy urzędem, więc klikają na Facebooku. Bo łatwiej i szybciej, ryzyko niewielkie. Z hologramami może być podobnie, spodobają się, bo nie będą wymagały wielkiego zaangażowania. Jeżeli zatem Hiszpanom nie odpowiada zmiana prawa, to powinni wyjść na ulice i wyrazić to w tradycyjny, a przy tym sprawdzony sposób. Hologram nie rozwiąże ich problemów w realu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

protestHiszpaniahologramy